23. Daro

444 68 106
                                    

Stoję i nucę sobie lecący hip hop w tle szykując śniadanie:

Gdyby wszelkie bariery pozanikały, gdyby żadne serduszka nie pękały. Gdyby kary winnych spotykały, gdyby każdy był wyrozumiały".

Od kiedy Ania przebywa w Kalwarii w tygodniu, tak i Łuki wyjechał do niej i pomaga podlizując się przyszłemu teściowi, a ja muszę patrzeć teraz na kolejną parę zakochańców. A, nie, przepraszam. Oni są przyjaciółmi. Yhy!

Jako pierwsza wpada Inka. Dziś jej ostatni dzień pobytu w Krakowie, bo rodzice domagają się wręcz jej powrotu twierdząc, że 18-kę kończy dopiero we wrześniu, a oni jadą na weekend do jakiejś ciotki. Nie rozumiem, ale też nie pytam o co chodzi z tym pilnowaniem domu, jakby tam skarby trzymali. Z nich jest ciężki przypadek, ale o tym może kiedyś opowiem.

– Cześć Daro – wita się stałym tekstem i unosi ręce w gardzie, bo wie, że standardowo ją przytulę. Tylko tym razem tego nie robię. Włączam jałowy bieg bajery i odpowiadam smutno.

– Cześć Inka – wzdycham. Dajcie mi kurwa chusteczkę, bo zaraz mi łezki smutku polecą.

– Coś się stało? – pyta przejęta.

No i tu cię mam epmatko! Biorę ją z zaskoczenia i wtulam całym sobą całując szyję, aż zaczyna piszczeć zupełnie jak Ania. Ale nie ustępuję, nie ma opcji rechocząc przy każdym kolejnym obleśnym buziaku jak próbuje się wyrwać śmiejąc i piszcząc na zmianę.

– Przeszkadzam?

Zatrzymuję się z ustami na jej szyi i uśmiecham kpiarsko na widok Pablo. Wygląda na odrobinę wkurzonego. Nie wiem dlaczego, przecież twierdzi, że to koleżanka. Czy tam przyjaciółka.

– Zaczekaj, już prawie kończę molestowanie – rzucam bezczelnie.

Składam jeszcze kilka najbardziej mokrych buziaków patrząc chamsko na niego i ją puszczam totalnie zażenowaną. Inka ucieka do łazienki twierdząc, że musi się domyć po zaślinieniu jej szyi, zaś Pablo ma minę, jakby był gotowy mi przypierdolić. Wzruszam więc ramionami i fiukając kolejny utwór Paktofoniki wracam do szykowania śniadania.

– Pragnę ci przypomnieć brat, że nie jesteście ze sobą, a na temat zaklepywania wiesz co myślę – rzucam twardo.

– Wiem, ale jawnie ją podrywasz – warczy. Zaczynam rechotać na całe gardło.

– Ja każdą podrywam, co ma niewiele wspólnego z jawnością zamiarów. – Widzę, że wewnętrznie próbuje to odpuścić.

– Ona jest inna po prostu – cmoka jakby szukał nazwy.

– Dosyć podobna do Anki. Tylko plus oportunizm, minus piszczenie. Ciekawe, czy podczas orgazmów piszczy – zaczynam się zastanawiać.

–Daro – wymawia moje imię w bardzo ostrzegawczym tonie.

– Sprawdzić wypada – wzruszam ramionami jakbym się zastanawiał.

– Daro – Pablo ponownie z ostrzeżeniem w tle.

– Co? – przeciągam celowo na samogłosce.

– Jajco kurwa – syczy. – To żaden pierdolony zakład!

Zaczynam mlaskać sennie, bo brzmi zupełnie jak Patryk, więc mu przerywam naśladując Patrykowy głos.

– Daro, to nie zakład, ale trzymaj się od niej z daleka, ok? Nie, nie jestem z nią, ale jest moja, ok? – Pablo załącza minę jakby coś jebało w powietrzu.

– Ja tak nie stękam – rzuca z niesmakiem.

– Stękasz – wzdycham znudzony. – Jakbym chciał do niej startować, to miałem ku temu kilka okazji, zanim ją poznałeś.

00. NIE INNAWhere stories live. Discover now