49. Łuki

443 59 149
                                    

Najchętniej to bym nie brał udziału w cyrku wokół sprowadzania do parteru Liliany Góreckiej, ale Ania się zafiksowała, Daro z miną mordercy poparł. Bolało go, że nie może tego załatwić jawnie, wręcz prosto w twarz, ale jak słusznie stwierdził, Lilka miała plecy. Postanowiłem mu w tym pomóc, tylko incognito.

Deszczowy niedzielny poranek witam w aucie zmierzając w znaną dzielnicę Krakowa ze swego imprezowania. Mijający ludzie z Palmami do święcenia przypominają, że już za tydzień Wielkanoc, a wraz z nią mój plan wielkiego show. Tak, nadal wolę być aktorem we własnym melodramacie, jak statystą.

Moje życie nigdy nie było komedią romantyczną. Czasami przejawiało się w nim słońce. To chwile, kiedy Ania była blisko. Jest jedyną stabilizacją w moim niestabilnym życiu i charakterze, kotwicą cumującą mnie w jednym miejscu. Całym światem.

Ale o tym, to może później, bo zaleciało pseudo romantycznym pierdoleniem, a jak wiecie żaden ze mnie romantyk.

Parkuję przed kamienicą w okolicach Jubilatu, puszczam sygnał informujący, że jestem na miejscu i czekam. Nie mija dziesięć minut, jak do auta wskakuje kolega z pracy.

– Co jest Chemiku? – zagaduje domykając drzwi.

– Doszły mnie słuchy, że ty w ciul Speedu opylasz, bo się dziołszkom podobosz – mówię do niego zapominając, że o 7:00 rano w niedzielę bez kawy, to ja zaczynom godoć po Śląsku. A Bienio patrzy na mnie z uniesioną brwią.

– Zrozumiałem tylko Speed – kwituje zaniepokojony.

– Słyszałem, że twoja sprzedaż Speedu jest owiana legendą, bo masz cholerne powodzenie u dziewczyn.

Bienio uśmiecha się jak typowy podrywacz i to wygląda w ciul zabawnie, bo to dzieciak jest.

– Nie narzekają jak do Speedu dorzucam dymanko – uśmiecha się chamsko.

– Zapłacę ci za Speed – proponuję i zauważam konsternację w dzieciaku.

Cóż, może i my u jednego szefa pracujemy, ale nikt tam nikomu nie ufa. Wybrałem Bienio, bo to dzieciak z ciekawą historią. Nie poszedłbym z tym do Wiśni, czy Rubensa, ani żadnego z goryli Yogiego. To ma być subtelny podryw, nie gwałt.

– Speed możesz kupić bezpośrednio od Yogiego – kwituje twardo.

– Ale dymanko w pakiecie oferujesz ty – syczę.

– A ładna chociaż? – uśmiecha się krzywo.

– Jedna z ładniejszych dup na roku, ale ma dziamgatą naturę.

Bienio wygląda na zaskoczonego, ale nie mogę mu więcej nic powiedzieć. Nie ufam ludziom, jemu też nie ufam. Dowie się tyle, byle wykonać.

– Sam mam się zająć czy w pakiecie? – zerka ponownie.

– Jak w pakiecie? – pytam zaskoczony.

– Sam, czy z kumplem? Lubię się zabawić – puszcza mi oczko. Wzdycham, bo ja coś czuję, że to idzie w złym kierunku.

– Posłuchaj mnie Przemo. Ja ci zapodałem temat, tak? Nie robicie jej krzywdy, ma tego chcieć, tak? Wybrałem ciebie, bo będzie chciała, jeśli kolegę zaakceptuje, dla mnie spox. Tylko... – unoszę palec.

– Tylko co?

– Macie mi to udokumentować. Porno taśma, foty, ukryta kamerka, cokolwiek.

– Chyba faktycznie zaszła ci za skórę – odpowiada zaskoczony.

– Wystarczająco, by jej przytrzeć nosek szargając opinię – odpowiadam twardo.

Z uwagi na to, że czasu jest niewiele, postanawiam akcję z Lilką przeprowadzić po świętach. Dogaduję z nim temat, obiecuję, że poinformuję gdzie Liliana pojawi się na pewno i zapewniam go, że Speed weźmie, jeśli faktycznie Bienio jest tak uwodzicielski jak mówi o tym legenda.

00. NIE INNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz