Rozdział 2 - Sneaky snake

213 13 6
                                    

Draco wiedział że ten rok nie będzie dla niego prostym. Czarny Pan osobiście powierzył mu ważną misję a nawet dwie. Był to wielki powód do dumy ze strony jego rodziców. Wkrótce miał on przyjąć mroczny znak. A co na to Draco? Był cholernie przerażony. Pierwszą misją jaką powierzył mu Lord Voldemort było zabicie dyrektora szkoły. Sama myśl o tym że miałby odebrać komuś życie przyprawiała go o dreszcze. Drugim powierzonym mu zadaniem było zaprzyjaźnienie się z Harrym Potterem aby poza bólem fizycznym odczuwał ból psychiczny ze zdrady dokonanej przez przyjaciela. Czarny Pan nie był głupi i widział że ani Rudzielca ani Szlama nie zdradzę Pottera.

Mimo że Blondyn uwielbiał się przekomarzać z Gryfonem i każdy powód by móc go wyśmiać był dobry to jednak to przekraczało nawet jego granice. To było naprawdę okrutne. Po części to okrucieństwo podniecało Malfoya ale przewagę brało jednak to że to było nie moralne nawet dla niego.

Draco był załamany. Nie umiał wytrzymać ciągłej presji jaką na niego wywierają rodzice i społeczeństwo śmierciożerców. Chłopak marzył by albo zasnąć i nigdy się nie obudzić albo aby znaleźć kogoś kto go zrozumie, otoczy opieką, kogoś kto go pokocha. To głupie bo prawie dorosły chłopak chciał tylko by ktoś go zrozumiał i przytulił. Chciał tylko być dla kogoś ważnym.

Jego rodzicie nigdy nie byli wylewni w okazywaniu uczuć często miał wrażenie że nawet oni go nie kochają. To było przykre. Nastolatek niby miał przyjaciół ale nie mógł im na tyle zaufać by móc się przede nimi na tyle otworzyć i powiedzieć co go gryzie. Poza tym widok Króla Slitherinu wyżalającego się komuś byłby najbardziej żałosną rzeczą jaką można sobie wyobrazić. By nie stracić swojego poważania i reputacji wolał wszytko trzymać w sobie.

***

Blondyn po rozmowie z prefektami w wagonie dla prefektów,siedział w przedziale wraz ze swoimi przyjaciółmi Bleisem Zabinim i Pansy Parkinson. Draco myślał dużo o tym co musi zrobić. W oddali widać było zarys zamku. Przez myśli przeszedł Ślizgonowi widok tych wszystkich dzieci o nie czystej krwi.

- Hogwart, żałosna imitacja szkoły - mruknął z pogardą patrząc na przyjaciół.

- Draco o co ci chodzi? - zapytała zdegustowana dziewczyna.

- To że nie zamierzam zmarnować tego roku na głupoty - chłopak znów zaczął patrzeć przez okno.

- Czyżbyś wkońcu zdecydował się z nami pić?

- Nie bądź śmieszny Bleise, niektórym zależy na stopniach - prychnął i spojrzał na przyjaciela

- Nadal masz ból dupy po tym jak Szlama Granger była lepsza z eliksirów od ciebie?

- Oczywiście że nie, ale trzeba pokazać Szlamie kto tu rządzi.

- Smok jest zazdrosny - zarechotała Pansy

- Zamknij sie Mopie - Blondyn przewrócił oczami i obserwował kontury zamku tak jakby miał zniknąć.

- Jaki ty dzisiaj miły i kochany to najlepszy komplement jaki od ciebie dostałam - dziewczyna uśmiechnęła się ironicznie udając głos jeden z dziewczyn podkochującej się w Malfoyu

Draco wyłączył się kompletnie myśląc o pierwszym punkcie swojego zadania czyli naprawieniu szafki zniknięć która była połączona z tą u Borgina & Burkesa. Miała być ona bardzo ważna w planie zabicia Dumbledora ponieważ przez nią mieli przejść śmierciożercy.

***

Robota Prefekta głównego jest okropna znów musiał zaprowadzić pierwszorocznych do pokoku wspólnego Slitherinu potem był jeszcze przez godzinę do ich dyspozycji i dopiero potem mógł udać się do swojego dormitorium. Draco dzielił swoje dormitorium tylko z Bleisem więc wydawać się mogło że było ono małe lecz to tylko pozory mieli do swojej dyspozycji łazienkę, dwie małe sypialnie oraz mały przedpokój w którym stał fotel i wieszak. Wyglądało to torchę jak małe mieszkanie. U każdego w sypialni znajdowało się łóżko, biurko , szafa, szafka nocna na której stała lampka oraz lustro.

Blondyn pierwsze co zrobił po powrocie do dormitorium to poszedł do łazienki i wziął prysznic. Ciepła woda zawsze jest dobra po dwóch godzinach przebywania z dziećmi. Mimo że był prefektem to nienawidził dzieci. Jego ulubioną funkcją prefekta była możliwość opierdzielania kogoś czasem i bez powodu. Po miłej i ciepłej kąpieli nastolatek ubrał się w szary dres i czarny t-shirt. Nałożył odzywkę bez spłukiwania na swoje włosy by blask platyny połyskiwał jaśniej niż gwiazdy. Nałożył krem nawilżający na twarz i usiadł na łóżku. W końcu trzeba zawszę dobrze wyglądać. Nieskazitelny wygląd to bardzo ważna rzecz dla Mlafoyów. Chociaż chłopak nie cieszył się zbyt dobrą opinią to ludzi wręcz przyciągało jakby był jakimś magnesem.

Już po jednej uczcie w Hogwarcie Draco chciał poczuć się lepiej wolnym i zaznać uczucie pełniej beztroski lecz było to niemożliwe. Przed śmierciożercami nie miałby gdzie się ukryć a swoją rodzinę mimowolnie kochał i było to coś czego nawet w myślach nie umiał zaprzeczyć a co dopiero na głos.

( Don't) Touch me pleas |Drarry | Donde viven las historias. Descúbrelo ahora