Rozdział 6 - He knows

116 8 1
                                    

Malfoy był bardzo zadowolony z powodzenia pierwszego punktu planu zaprzyjaźnienia się z Harrym Potterem. Gryfon słusznie doszukiwał się podstępu ale poddał się działaniom Ślizgona. Draco nawet bawiło to że chłopak się wystraszył gdy ten do niego podszedł. Przez głowę przebiegła mu myśl by zacząć witać Pottera w taki sposób. Przychodząc z nienacka by móc się cieszyć reakcją chłopaka. Chciał chodź trochę sobie umilić ten plan.

Kolejnym punktem w jego planie było regularne i jak najczęstsze rozmowy z Gryfonem aby ten naprawdę uwierzył w jego "dobre" intencje. Musiał zbliżyć się do niego jak najbardziej się dwa w jak najkrótszym czasie. I przede zwieść Harrego z tropu by przestał węszyć i doszukiwać się podstępu.

Ślizgon spojrzał na duży zegar w pokoju życzeń. 02:30 znów spędził masę czasu przy szafce zniknięć i znów zero efektów pomijając walory estetyczne i drobną satysfakcję z posprzątania tej szafki mimo że Malfoy nienawidził sprzątać i co się dało robił za pomocną magi.

Wracając do dormitorium starał się iść jak najciszej przemierzając korytarze Hogwartu w pełnej ciemności by nie zbudzić obrazów które mogły by narobić mu kłopotów zachowując się na tyle głośno że znudziły by jakiegoś nauczyciela albo Charłaka. Musiał być czujny cały czas. Nigdy niewiadomo kiedy ten głupi sierściuch Filcha się napatoczy.

Był już tak blisko tuż przy lochcach gdy wpadł na kogoś. Światło które oślepiło Dracona i ujawniło osobę na którą wpadł pojawiało się szybciej niż Draco zdążył by sięgnąć po swoją różdżkę. Początkowo chłopak myślał że ma kłopoty ale miał szczęście wpadł na Profesora Snapea który widział o jego zadaniu od czarnego Pana.

Udało mu się dojść do pokoju gdzie paliło się światło. Zdziwił go ten widok bo przecież jest środek nocy i Zabini zazwyczaj i tej porze już śpi. Otworzył drzwi z różdżką w dłoni. Zobaczył swojego najlepszego przyjaciela, Pottera i Zdrajcę Krwi Wesleya.

- Co jest kurwa?!

- Jezus Malfoy nie strasz - powiedział z wyraźną ulgą jego współlokator.

- Co oni tu robią ?! - Malfoya był iście oburzony

- Hehe wiesz taka eee śmieszna sytuacja - Zabini nie widział co powiecie swojemu przyjacielowi.

Potter uderzył ręką w czoło z załamania.

- No wiesz bo hehe - Bleise zaczynał śmiać próbując ukryć swoje zestresowanie

- nie powiedziałeś mu prawda? - odezwał się Rudowłosy Gryfon mierząc wzrokiem Blesea

- No tak jakoś wyszło że nie

- Japierdole - Potter wydawał się bardzo zażenowany

- Czy możecie wreszcie wyjaśnić o huj tu chodzi?!

- Ci dwaj debile się pokłócili i na świętą noc zachwiało się im godzić. - wyjaśnił Potter

- Czekaj co od kiedy wy się przyjaźnicie - Mlafoy czuł że zaraz od nadmiaru informacji mózg mu wybuchnie

Potter zaśmiał się patrząc na Swojego przyjaciela i Ślizgona

- A ciebie co tak bawi ?

- Bo ty nie wiesz - Potter zaśmiał się ponownie

- Czego niby nie wiem ?

- Niech oni ci powiedzą - Gryfona jawnie bawiła zaistniała sytuacja

Malfoy spojrzał na swojego przyjaciela podejrzliwie. Blesie głośno wciągnął powietrze

- Ja i Ron jesteśmy razem...

Malfoy z kamienną twarzą patrzył na drugiego Ślizgona. Prychnął i usiadł na swoim łóżku po czym zaczął ściągać krawat i koszulę.

- Snape jest na korytarzu więc wasze wyjście stąd jest niemalże niemożliwe

No właśnie niemalże co nie znaczy że niemożliwe - Harry wyciągnął z kieszeni zwinięty w kulkę kawałek materiału. Wyglądał jak jakiś cienki dywan. ( Wam też to przypomina dywan z PRLu? Wiecie taki jak od babci z salonu)

- i w czym niby tak szmata ma nam to ułatwić? Pff myślisz że jak przebierzecie się za dywan to będziecie niezauważeni?

- To patrz teraz - Harry z pewną miną nałożył pleryne na plecy po czym jego tłów stał się niewidoczny. To tak jakby głowa chłopaka lewitowała. - Nadal będziesz obrażał pelerynę niewidkę od dywanów?

- okej przyznaje robi wrażenie. Ale skąd ty to masz?

- A z kątowni

- Ależ ty zabawny - prychnął

Harry i Ron pod przykryciem peleryny wyszli z dormitorium Ślizgonów i ruszyli w drogę ku swojemu.

***

- Nie ma opcji że się na to zgodę! To tak idiotyczne że nawet Longbottom by ogarnął że to sztuczne.

- No porszę cię Stary będzie przyjacielem. Przecież już nie jesteś z Potterem wrogami

- Za dużo wymagasz Bleise - gdy nagle Dracona oświeciło. To mogła być jego szansa na zbliżenie się do Pottera i zyskanie jego zaufania na tyke by mógł wypełnić swoje zadanie.

- Tylko ten raz proszę!

- To będę jedyny raz gdy się na to godze, a ty będziesz moi dłużny.

***

- Łał jak ci udało się go na to namówić? Jesteś niesamowity!

- Ma się ten dar przekonywania

Tak oto gołabeczki żeby móc się spotkać namówili Malfoya i Pottera by poszli z nimi do Hogsmeade gdzie Ron I Draco będą udawać że na siebie przypadkiem wpadli i jako prefekci mają coś do przegadania. Nawet głupi się na to by nie nabrał.

( Don't) Touch me pleas |Drarry | Where stories live. Discover now