Rozdział 7 - Snail Club

100 8 0
                                    

- Ron to jest tak żałosne. Po co wy chcecie odgrywać jakąś scenkę skoro możecie poprostu się spotkać i po co tam ja i Malfoy????

- Nie przeżywaj ja ci pomagałem gdy ci się podobała tamta ruda puchonka.

- Ja ci nie wypominam zauroczeń!

- Oj chodź marudo zaraz się spóźnimy i w dupę a nie do Hogsmeade pojedziemy.

***

Wedle super planu Rona i Blaise'a spotkali się " niby przypadkiem" i prefekci musieli coś omówić. Złotego chłopca żenada ściskała w żołądku.
Ten plan był tak beznadziejny. Jakby nie mogli się poprstu spotkać w trzech miotłach!

- Dobra Gołąbeczki macie jakieś pół godziny nie zamierzam tu dłużej z wami siedzieć - oznajmił zblazowany ( znudzony) Malfoy.

- Oj nie marudź Draco - skarcił przyjaciela Bleise.

Złoty chłopiec czuł się niezręcznie. Rozważał nawet i ewakuowanie się z trzech mioteł, ale przecież nie zostawi najlepszego przyjaciela w potrzebie. Zaczął czytać proroka zasłaniając się tak by móc udawać że go tu niema.

Para wykorzystała każdą chwilę by mówić sobie czułe słówka i okazywać sobie uczucia.

- Japierdole zaraz się zrzygam od waszej " słodkości '' - Malfoy wstał poszedł w kierunku łazienki.

Harry odłożył gazetę przyglądając się odchodzącemu od stolika Blondynowi . Odprowadzając wzrokiem chłopak ujżał przy ladzie baru profesora Horacego Slughorna. Porfesor patrzył w jego stronę przez chwilę po czym wstał i zaczął iść w stronę stolika chłopaków.

- Oh Harry, Bleise dobrze że was widzę - mężczyzna wręczył im koperty - organizuję takie spotkania z wybranymi uczniami liczę że przyjdziecie!

Mężczyzna odszedł i wyszedł z trzech mioteł. W tym czasie z łazienki wrócił Mlafoy.

- Co to ? - spojrzał na kopertę którą trzymał jego przyjaciel. Bleise odpakował kopertę.

- Zapraszanie do klubu ślimaka - przeczytał

***

Dziś miało się odbyć spotkanie klubu Ślimaka. Ubrany w miarę elegancki sposób Harry był gotowy. Chłopak przemierzał korytarze Hogwartu, był spóźniony jak zawsze i wszędzie. Może żart pani profesor MacGonagal o zmienieniu jego czy Rona w zegarek może faktycznie sprawiłby że byłby na czas. Nie przecież to Potter on i punktualność nie idą w parze.

Brunet zapukał do drzwi biura Profesora Slughorna. Otworzył drzwi. Wszystkie spojrzeniami skierowane na niego. Japierdole jakie to było niekomfortowe.

- O Harry cieszę się że przyszedłeś - Powitał go Profesor chcąc rozładować niezręczną ciszę która zapadła.

Harry zajął wole miejsce przy stole tuż obok Hermiony. Koło niego było puste miejsce więc nie może nie tylko on się spóźnił. Na spotkaniu rozmawiano różnych rzeczach, o tym czym się zajmują rodzicie członków klubu, Profesor Slughorn wypowiadał się o jego byłych uczniach. Całe spotkanie przebiegało miło, jedzenie też było dobre na deser podano lody.

Drzwi od biura otworzyły się ze skrzypem przerywając dotychczasowe rozmowy. Do pomieszczenie weszła Ginny Weasley.

- Spójrz na jej oczy znów poklucili się z Deanem- szepnała Hemriona do przyjaciela


Ginny i Dean spotykali się ze sobą od początku roku szkolnego. Na pierwszy rzut oka byli idelana parą lecz często się kłucili. Często można była zoabczyć że dziewczyna ma napuchnięte od płaczu oczy. Jej brat bardzo chciał iść do Deana i co najmniej sprzedać mu liścia. Siostra zagroziła Ronowi wydaniem jakiejś z jego tajemnic co skutecznie uciszyło Rudowłosego.

Harry nie mógł przestać patrzeć na Rudowłosą dziewczynę wyglądała majestatycznie. Jej sukienka mimo że wyglądała na skromną świetnie podkreślała urodę i sylwetkę dziewczyny. Mimo że dziewczyna dała chłopakowi kosza i uznali że najlepiej będzie jak zostaną tylko przyjaciółmi chłopak nadal czuł że kocha dziewczynę, a to jak pięknie wyglądała sprawiało że czuł się jak zaklęty.

------------------

W końcu rozdział. Długo mi zajęło pisanie go i uwarzam że jest do dupy ale nic lepszego nie ukleję następny rozdział będzie dłuższy i bardziej obfity w treść bo obecnie ten rozdział nic nie wnosi w fabułę moim zdaniem.

( Don't) Touch me pleas |Drarry | Kde žijí příběhy. Začni objevovat