Wstęp do ustępów

85 5 2
                                    




   Siedzę na skraju szlaku nad jeziorem Lac de Saint-Étienne-Cantalès

   Kiedy piszę do Ciebie ten list, podpływa do mnie oswojony nietutejszy łabędź

   Wyciąga sprężyście szyję, by móc dojrzeć mój nikły cień w mglistej poświacie nocy

   Rzucam w otchłań kilka maleńkich kawałków chleba, a łabędź odpływa spłoszony

   Nikt ich tutaj nie karmił, i pewnie dlatego został tylko jeden, taki mizerny, lichy

  
   Wchodzimy do zimnej wody, która studzi nasze płonące serca

   W dłoni trzymam jeszcze ciepłego gofra z cukrem pudrem

   Kiedy mnie rozśmieszasz, podmuch wiatru rozsypuje cukier

   Jestem cała lepka, cała mokra, cała rozpalona od rażącego słońca

   Zanurzasz się w błękicie, ale przecież przyszliśmy nakarmić kaczki















MAKI SŁOWIKI | POPPIES PHILOMELS (ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz