Prolog

111K 4.8K 6.9K
                                    

Seth

Wybory, których dokonujemy w młodości, wyznaczają bieg naszego losu. Chociaż nigdy nie zamierzałem prowadzić życia w niesławie, to los sprowadził mnie na ścieżkę, na której emocje były słabością, słabość była porażką, a porażka nie wchodziła w grę.

Jeśli myślisz, że wybór, który zamierzasz podjąć, to tylko drobny krok, to jesteś w błędzie. Efekt Motyla snuje swoje intrygi, które po latach mogą doszczętnie cię rozpierdolić.

Słowa ojca na łożu śmierci głęboko zapadły mi w pamięć, gdy podkreślał znaczenie mojej lojalności braćmi. Jego przesłanie było jasne: los jest bezlitosny i za wszelką cenę musimy chronić nasze więzi rodzinne.

– W życiu nie ma miejsca na błędy, synu – przestrzegł mnie ostatnim tchnieniem.

Opanowując sztukę prowadzenia firmy poprzez rozsądne podejmowanie kluczowych decyzji, wyprowadziłem holding Weston's na szczyt sukcesu w dziedzinie cyberbezpieczeństwa na arenie międzynarodowej.

Ale nie to mieliśmy w zamiarze świętować.

Klub spowijał całun ciemności, tancerki w podwieszanych klatkach kołysały się nad pulsującym w rytm muzyki parkietem. Pośród tłumów, nasza loża zachowywała swoją prywatność.

Naprawdę próbowałem się zrelaksować, ale nieustanne telefony Xandera do Caliente, jego ciężarnej narzeczonej, doprowadzały mnie do szaleństwa.

– Jesteś pewna, że wszystko jest w porządku, kochanie? – Zawracał jej dupę. – Gdyby coś było nie tak...

– Zachowujesz się tak, jakby ta ciąża miała ją zabić. – Nawet Phoenix przewrócił oczami.

Nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie to, że dzwonił do niej już siódmy raz. Jakieś dziesięć razy padło "Kocham cię", a "Gdyby coś było nie tak..." około pięciu. Liczyłem. Wszystkie.

– Okej. Kocham cię.

Jedenaście, kurwa, razy.

Tatuś na medal wreszcie się rozłączył.

– Jakim cudem ona jeszcze nie ma cię dość? – Odchyliłem głowę na oparcie skórzanej sofy.

– Po prostu się martwię, dupki – utyskiwał, zanim sięgnął po szklaneczkę z whisky.

– To jej czwarta ciąża. – Zerknąłem na niego z ukosa. – Dla niej to jak jazda na rowerze. To ty świrujesz.

Cóż, i tak było lepiej, niż wtedy, gdy Cali nosiła jego pierwsze dziecko. Przez dziewięć miesięcy zachowywał się tak, jakby to on miał je urodzić. Słyszałem o tym, że kobiety zmieniały się w trakcie ciąży, ale faceci?

Mały Ace Weston był gorszym wrzodem na dupie niż jego stary. Nieusłuchany, pyskujący, wrzeszczący i będący najbardziej beztroskim dzieciakiem, jakiego widziałem. Ale uwielbiałem tego gnojka za to, że dawał Xanderowi w kość.

– Mam coś na tę stypę. – Phoenix otworzył wieczko metalowej papierośnicy. – Trzy skręty dla trzech typów, którzy ewidentnie potrzebują rozrywki.

– Odpadam. – Średniak uniósł dłonie w geście wycofania. – Alkohol to moje maksimum.

– A ty? – Młody dźgnął mnie łokciem w brzuch. – Uwolnisz trochę endorfin, gburze?

Zerknąłem na niego znad oprawek przyciemnianych okularów.

– Zrób mi tak jeszcze raz, a wsadzę cię do jednej z tych pierdolonych klatek. – Wskazałem palcem na sufit.

Black Lies +18 W SPRZEDAŻY Where stories live. Discover now