Mam okropnie mieszane uczucia odnośnie okładki do "Szept bogów" autorstwa Hannah_Oakenshield. Z jednej strony mi się podoba, jest tajemnicza i ten wąż robi dużą robotę, przyciągając od razu do siebie wzrok. Z drugiej strony czegoś mi brakuje. Może, gdyby tytuł był napisany inną czcionką? W tym wypadku nawet ja nie wiem o co mi chodzi, może się zwyczajnie niepotrzebnie czepiam, w każdym bądź razie można zignorować. Opis mi się bardzo podoba i nic bym nie dodała, ani nie odjęła. Mnie osobiście zachęcił do przeczytania i pozostawił niedosyt, który mogła wypełnić jedynie sama powieść.
Na początku te nieszczęsne mieszanie czasów. Mnie osobiście wydaje się, że: "Nie mógł zaprzeczyć, wiedział, co DZIEJE się, kiedy król ją ODWIEDZA" oraz "Skinął głową i wyszedł z komnaty, upewniwszy się, że nikt go nie WIDZI" jest niepoprawne. Powinno być DZIAŁO, ODWIEDZAŁ i WIDZIAŁ. Pojawiły się również błędy ortograficzne "Z resztą" zamiast "Zresztą". Może być to wynikiem psikusu autokorekty, mi również uwielbia czasami pozmieniać wyrazy, jakby myślała, że lepiej ode mnie wie, co chcę w danym momencie napisać. Poza tym czasami przecinki są w niewłaściwym momencie postawione, ale z tym to i ja oraz większość piszących ma problemy, więc to bardziej jako ciekawostka, ponieważ nie przeszkadzało mi to w czytaniu.
Odnośnie bohaterów, o dziwo nie miałam żadnego, którego jakoś bardzo mocno bym znienawidziła. Mało tego, nie mam pustych odczuć i nawet się do ich losów przywiązałam, co nie zdarza się aż tak często. U Arketa podoba mi się to, że jest skupiony na zadaniu i nie boi się odrzucić wszystkich, by jak najlepiej je wykonać. Wie, czego chce i do tego dąży, ale nie znowu aż tak mocno po trupach. Popełnia błędy, brata się z tymi, z którymi nie powinien, ale nie jest głupim bohaterem. Dużo przeszedł, co ukształtowało jego charakter. Czasami miałam problemu z jego decyzjami, ale znowu to też jest dobre, ponieważ dziwne jakbym nie miała żadnego "ale".
Esleme była mi szczerze obojętna. To nie tak, że jej nie lubiłam, ale też nie pajałam do niej szczególną miłością. Co do jednego jednak muszę się jednak zgodzić z niektórymi czytelnikami, współczułam jej i nigdy nie chciałabym się znaleźć na miejscu Esleme. Nie zasłużyła na taki los i cieszę się, że odkryła szczęście w Arkecie. Miała kogoś bliskiego, kto dawał jej nadzieję w tym trudnym czasie. Myślę, że na pewien sposób uratowali siebie nawzajem, nawet jeśli czekał ich tragiczny los. Fallan polubiłam, cieszę się, że starała się dotrzeć do Arketa, bo to pokazywało jak jej na nim zależało. Współczułam jej i jednocześnie czekałam na rozwinięcie jej tematu bardziej odnośnie tajemniczego ukochanego, którego choć poznaliśmy dość szybko, ona musiała poczekać, by ujrzeć ponownie.
Bogowie, choć w teorii różni jak ogień i woda, w rzeczywistości działali podobnie. Z tym, że jeden przygruchał sobie innego księcia, niż ten drugi. Ale też odwoływali się do dumy, ambicji oraz planów życiowych. Jalar nieraz ukazał swoją moc oraz zaangażowanie w temat, ale jednocześnie i tak zastanawiałam się na ile tak naprawdę można mu ufać. Edar nie wydaje mi się być złą postacią i jeżeli tylko Arket przedstawiłby mu szczerze od początku swój punkt widzenia, myślę, że mogliby dojść do porozumienia. Mezer to bardzo interesująca postać, a jego cięty język przypadł mi do gustu. Czy to źle, że zapragnęłam, by go połączyło coś więcej z następcą tronu podczas ich wspólnej podróży? Ja to widzę 😂
Jedyną postacią do której nie pajałam żadnym pozytywnym uczuciem był król Dekead. Jejku, jakbym mogła jedną postać zabić, bez zawahania bym się go pozbyła i zastanawiam się w jaki sposób inny nie widzą tego zakłamania. Przez całą powieść miałam nadzieję, że zginie śmiercią tragiczną, a tego, który to zrobił uczynią bohaterem narodowym.
Jeżeli chodzi o podsumowanie, to choć na początku widziałam wszelkie błędy, tak z czasem trwania akcji, zwyczajnie przestawałam już zwracać na nie uwagi. Akcja była gładka, przyjemnie przechodziło się z rozdziału do rozdziału. Gdyby nie to, że mam naprawdę mało czasu na czytanie, z pewnością powieść skończyłabym w jedną noc. Jest to jedno z najbardziej wciągających dzieł, jakie przeczytałam ostatnimi czasy. Jedyne do czego mogę się tak bardziej przyczepić to do tego, że czekałam na jakąś jatkę. Opisy tortur, wypadające flaki i inne brutalności, by się jak najbardziej przydały w takiej powieści. Do zakończenia się nie odniosę, ponieważ jest ono wciąż przede mną z racji tego, że skończyłam na dwudziestym rozdziale, ale jak tylko przeczytam wszystko, zdecydowanie to nadrobię w wiadomości prywatnej.
Historię polecam każdemu, być może polubicie ją tak bardzo jak i ja. Obiecuję nadrobić dawanie gwiazdek, często o tym zapominam podczas czytania, więc proszę się nie zdziwić, gdy nagle pojawi się mały spam. Życzę dużo weny na kolejne powieści.
Ps. to najdłuższa napisana przeze mnie recenzja, więc to też samo w sobie świadczy o tym, że "Szept bogów" wywołał we mnie różne skrajne emocje, których musiałam się pozbyć.
Recenzję napisała hoolywaater. Miłego dnia, skarby ❤️

YOU ARE READING
Recenzje Książek
Short Story❗Prosimy o składanie zamówień w "Recenzje Książek II" ❗ Grupa C'est la Vie otwiera swoją recenzownię! 29.11 - 1 w #grupa