=51=

31 7 1
                                    

=Tae=

Po krótkiej rozmowie z Jiminem i Yoongim wróciłem do mojego hyunga i Jungkooka. Obaj siedzieli w salonie i przeglądali jakieś zdjęcia. Zaszedłem ich po cichu od tyłu i zaskoczyłem. Jin aż podskoczył, a Jeon ledwo drgnął. Dostałem za to w ramię od starszego, a zaraz potem wylądowałem pod nim na podłodze i zaczął mnie łaskotać.

- Odechce ci się straszenia mnie.

- Jeszcze zobaczymy. - starałem się powstrzymać śmiech, ale to było silniejsze. Nie mogłem nabrać powietrza, więc w końcu musiałem się poddać. - Okej o-okej... Proszę! Przestań!

- Będziesz grzeczny? - złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do podłogi. Tylko pokiwałem głową, starając się unormować oddech. Wstał i pomógł mi z tym samym, po czym zepsuł mi fryzurę jak zwykle, ale już się przyzwyczaiłem.

- Jesteście słodcy i naprawdę miło się na was patrzy. - Kook rozłożył się na całej kanapie. - Też tak chcę z kimś...

- Na pewno kogoś sobie znajdziesz. Jeszcze masz czas. - hyung jemu też roztrzepał włosy. Myślałem, że tylko mi tak robi, ale nie mogłem być o to zazdrosny. Chociaż nie widziałem, żeby robił tak Jiminowi. - A teraz idziemy na miasto coś zjeść. Głodny jestem.

- Nie będziesz dzisiaj gotować? - JK był tym naprawdę zszokowany.

- Nie mam chęci. Zresztą i tak mieliśmy iść do salonu gier. No już, ubierać się. - pogonił nas w stronę wyjścia.

Potrzebowałem chwili, aby coś przemyśleć, więc szedłem za nimi, a oni żywo o czymś rozmawiali parę kroków przede mną. Może powinienem sobie odpuścić, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Jungkooka ciągnie do mojego hyunga. Ze strony Jina miałem jasność, ale młodszy patrzył na niego maślanymi oczami i chciał być blisko niego. Teraz też szedł, trzymając go pod ramię, a starszy nie reagował na to. W końcu tak się zamyśliłem, że na nich wpadłem.

- Taeś? Coś nie tak? - brunet złapał mnie za rękę, puszczając tym samym młodszego.

- Nie, tylko o czymś myślałem.

- O czym? - chyba się domyślał, ale musiałem coś wymyślić na szybko.

- O tym jak was dzisiaj ogram. Szykujcie się na porażkę. - powiedziałem pewnie.

- Ha! Patrzysz właśnie na mistrza gier i nawet nie myśl o tym, żebym dał ci fory.

- Hyung ma rację. Nawet ja miałem ostatnio problem, żeby go pokonać, a jestem w tym dobry. - Kook włożył ręce do kieszeni i szliśmy dalej.

- Widać, że jeszcze ze mną nie graliście.

Stworzyła się na ten temat prawdziwa dyskusja. Każdy mówił, że jest najlepszy, ale to się dopiero okaże. Najpierw poszliśmy na obiad i całe szczęście, bo już burczało mi w brzuchu. Wziąłem dwa duże talerze ryżu z warzywami i mięsem. Miałem nadzieję, że to mi wystarczy. Podczas jedzenia rozmawialiśmy na różne tematy, a na koniec stoczyłem małą walkę na widelce z Kookiem. Nikomu by to nie przeszkadzało, gdyby nie to, że prawie zrzuciliśmy talerz na podłogę. Na szczęście Jinowi udało się go złapać, zanim ten się potłukł. Ten to ma refleks dopiero. Jednak jego mina mówiła, że nie był tym zachwycony, więc odłożyliśmy sztućce i czekaliśmy, aż starszy zapłaci.

Do salonu gier doszliśmy dość szybko i razem z młodszym zaczęliśmy od maszyny do tańca. Nam obojgu szło bardzo dobrze, a gdy przegrany (tym razem to była ja) zamienił się z Jinem, to nie mogliśmy ze śmiechu. Jego ruchy nie były najgorsze, ale miały w sobie coś, co nas bawiło. Najdziwniejsze było to, że ograł Jungkooka, a młodszy chyba nie lubił przegrywać. Zagrali raz jeszcze i tym razem mu się udało. Coś czuję, że wyższy dał mu wygrać, ale pewny nie byłem. Potem rzucaliśmy piłką do kosza na punkty i wygrał Kook, a drugi był hyung. Koszykówka to nie moja bajka. Następnie usiedliśmy do komputerów i odpaliliśmy różne gierki. Zeszło nam na tym do późna i niechętnie musiałem przyznać, że Jin był naprawdę dobry. Jungkook prawie mu dorównywał, ale i tak najczęściej był drugi.

❝Cotton Candy❞ // ᵀᵃᵉʲᶤᶰWhere stories live. Discover now