4.

787 54 186
                                    

Minął tydzień. Niezwykle długich, złożonych z nerwów i zmartwień siedem dni i jeszcze dłuższych nocy, w których trakcie Hermiona zrobiła wszystko, co powinna zrobić, a być może nawet jeszcze więcej, co ją samą wprawiło w osłupienie. Od powrotu z Włoch jeszcze nie czuła w sobie takiej ilości energii, by mogła uznać, że spędza czas produktywnie. Starała się wypełniać czynnościami każdą minutę, dopóki nie przegrywała nierównej walki ze znużeniem i snem.

Teraz było jednak inaczej, robiła to wszystko, by nie myśleć, jakoś odciągnąć głowę od Malfoya. Przejrzała stertę piętrzących się na dębowym biurku dostępnych i aktualnych oferty pracy, a na kilka z nich nawet odpowiedziała. Zrobiła generalny porządek w szafie, żegnając się z ubraniami, których nie miała na sobie od ponad roku. Dzięki temu znalazła więcej miejsca na sukienki, które kupiła sobie w słonecznej Italii. Dotykając cienkich materiałów, pozwalała sobie na powrót wspomnień, które zalewały jej umysł feerią barw, niezapomnianych smaków i przyjaznych twarzy nieznajomych Włochów.

Szybko jednak wracała do swojej londyńskiej rzeczywistości, która również, co było dla niej ogromnym zaskoczeniem, nabierała kolorów. Co prawda były to różne odcienie szarości, jednak i one mają w sobie urok, co musiała szczerze sama przed sobą przyznać. Niespodziewane spotkanie z Malfoyem sprawiło, że się pogubiła. Chociaż nie miała pojęcia, że można się jeszcze bardziej pogubić.

Na początku wydawało jej się, że przecież dobrze się trzyma. Wróciła do Anglii, wiedząc, po co to robi. Miała plan jak zawsze. Jednak później okazało się, że nic, co zastała w domu, do tego ułożonego w głowie życia nie pasowało. A Hermiona nie lubiła przecież takich niespodzianek. Niespodzianka ta, którą należałoby nazwać po prostu rozczarowującą codziennością, przyprawiała ją każdego dnia o coraz silniejsze bóle głowy. Hermiona o tym wiedziała, przecież od zawsze rozwiązywała w mig wszelkie możliwe łamigłówki. Jednak trudniejsze było dla niej zaakceptowanie tej wiedzy, gdyż wiązało się nieuchronnie z przyznaniem się do porażki. A tego już nie lubiła. Bo to pociągało za sobą konsekwencje. Gdy uznawała jakiś czyn za porażkę, usilnie doszukiwała się tego, gdzie popełniła błąd albo przynajmniej w którym momencie. Potem zastanawiała się nad tym, co mogła zrobić, aby go uniknąć. Następnie we własnej głowie starała się stworzyć alternatywne wersje tego wydarzenia, a wszystko po to, aby go już nigdy więcej nie popełnić. Ostatecznie wszystko kończyło się zadręczaniem, zmęczeniem i niechęcią do wszystkiego, co mogłoby się skończyć podobnie.

Chciała wierzyć, że porządkowanie szafy pozwoli jej również zrobić to samo ze swoim życiem. Nie oczekiwała wiele, ale poczuła się lepiej.

Postanowiła, że spróbuje skończyć z dręczeniem samej siebie, a w miarę "normalna" rozmowa z Malfoyem ją do tego zachęciła. Bo jeśli po tylu latach i takiej przeszłości udało im się zrobić krok w przód, to wiele innych rzeczy również powinno jej się udać.

A jeśli mimo wszystko to nie nastąpi, a ją dotkną kolejne niepowodzenia i rozczarowania, poradzi sobie.

Dziwnym, ciepłym uczuciem napełniała ją myśl o tym, że Malfoy chciał się z nią spotkać ponownie. Ona sama również miała na to ochotę, czując dziwny niedosyt po ostatnim razie. Wielokrotnie w ciągu ostatniego tygodnia starała się odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak wiele czuje, gdy o tym myśli. Gdy o nim myśli.

Czy przyczyną był jego lekko skrywany w kącikach ust uśmiech?

Czy spojrzenie jego szarych, smutnych oczu, w których dostrzegała odrobinę zrozumienia?

Czy to wszystko było prawdą, czy jedynie marnym wytworem jej wyobraźni?

Nie uzyskała odpowiedzi, jedynie pulsujący ból głowy. Żadnych odpowiedzi, których tak boleśnie potrzebowała.

Ti Amo 🍓💚|| Dramione. (Zakończone)Where stories live. Discover now