9.

511 44 95
                                    


Obudził ją cichy, nieznajomy szmer, którego nie potrafiła od razu rozpoznać. Było jednak jej ciepło, przytulnie i błogo, dlatego nie zamierzała jeszcze otwierać oczu i żegnać się ostatecznie z krainą snów. Mogła jeszcze chwilę pomarzyć. Zwykle tego nie robiła. W domu, od powrotu z Włoch, raczej nawiedzały ją ponure myśli. Bo przecież wylądowała w Wielkiej Brytanii prawie dwa miesiące temu. I od tego czasu nie mogła ruszyć ze swoim życiem dalej. Cokolwiek to miałoby w zasadzie oznaczać. Zgodnie z przyjętymi standardami powinna oczywiście znaleźć pracę, spotykać się ze znajomymi i być może rozejrzeć się za własnym mieszkaniem, zamiast pomieszkiwać cały czas u rodziców. Tymczasem żyła z oszczędności, marudziła nad ofertami pracy, z których żadne nie przemawiało do niej na tyle, aby zdecydowała się na rozmowę i zapoczątkowała relację z kimś, po kim kompletnie nie wiedziała, czego się spodziewać.

Ostatniej nocy przecież wszystko weszło między nimi na zupełnie inny poziom. To już nie były niewinne spotkania, przesycone całkiem zabawnymi rozmowami i wzajemnym poznawaniem się, a zbliżenie w całym tego słowa znaczeniu. Wybuch namiętności i pożądania, z którymi wcale nie mieli ochoty walczyć. Przecież kiedyś musiało się to wydarzyć.

Hermiona trochę się jednak bała. Chociaż sama nie wiedziała, czy umiałaby wytłumaczyć podłoże tego strachu, gdyby ktoś zapytał ją o to wprost. Na pewno obawiała się tego, że sama za bardzo się do niego przywiąże. Miała już w swoim życiu takie doświadczenia, że w związkach dawała z siebie partnerowi za dużo, nie dostając tego samego w zamian. Nie zamierzała popełniać tych samych błędów, nie w momencie, gdy była ich w pełni świadoma.

A Draco mógł przecież mieć zupełnie inne podejście do tego, co się między nimi działo.

Jednak Draco był dla niej tak intrygujący, że przy nim całkowicie zapominała o ostrożności. Chciała jedynie więcej. Więcej jego w swoim życiu. Ciągle jej było mało. Do jej codzienności wkradała się, nieznana do tej pory, tęsknota za jego obecnością. Zastanawiała się, skąd się to brało. Przecież nigdy zbyt często o nim nie myślała. Czasem zastanawiała się jedynie, jak ułożyło się jego życie po szkole, bo był czas, że zniknął i nigdzie go nie widywała. A wiedziała o tym, bo Harry czasem z Ronem rozmawiali o tym, że Malfoy zniknął z ich radaru. Przyjmowała takie informacje ze zwykłą obojętnością, bo nie miała powodu, aby dłużej je roztrząsać.

To ich listopadowe spotkanie wywróciło wszystko do góry nogami. Ból głowy zaprowadził ją do apteki, gdzie po zobaczeniu Draco, miała ochotę wracać tam pod byle jakim pretekstem. Mogłaby uznać, że oszalała. Szaleństwem przecież były te kolejne tygodnie, w których trakcie go widywała tak często, jak tylko mogli. Powoli docierało do niej, że w tym właśnie krótkim czasie bardzo mocno się nim zauroczyła. Niesłychane to dla niej było zjawisko. W Ronie zakochiwała się przez kilka lat, co nie przeszkodziło im później rozstać się w jedną chwilą. Nie było odgórnych zasad ustalonych przez kogoś rozsądnego, za którymi mogłaby spokojnie podążać. Każda relacje rządziła się swoimi prawami.

Hermiona miała wrażenie, że tu właśnie, między nią a Draco, dużo było swobody, która nie wiedzieć czemu, bardzo jej odpowiadała. Chociaż łapała się na tym, że szukała schematu. Na próżno.

Wciąż mając zamknięte oczy, przekręciła się na bok. Ścisnęła mocniej kołdrę, którą chciała się otulić, trochę schować przed tym, co na nią czekało.

Usłyszała jednak kroki.

A za chwilę poczuła wspaniały zapach kawy. Równie wspaniały, jak ten, do którego zdążyła się szybko przyzwyczaić we Włoszech. I za którym wciąż skrycie tęskniła.

Gdy otworzyła oczy, ujrzała na szafce nocnej filiżankę z parującym i przyjemnie pachnącym płynem. Na łóżku, tuż obok, siedział Draco. Miał na sobie bieliznę i luźny T-shirt. Jego rozczochrane włosy dodawały mu chłopięcego uroku.

Ti Amo 🍓💚|| Dramione. (Zakończone)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang