Rozdział 1. Spokojny dzień.

48 6 0
                                    

Oto mój prezent dla was ode mnie z okazji Walentynek. Będę wdzięczna za 10 ⭐jeśli ma się pojawić drugi rozdział🤗.

&

Piłem herbatę w czasie patrzenia jak ludzie omijają moją księgarnie. Był to kolejny dzień w Londynie. Nie musiałem zgadywać bo widziałem, że dziś ponownie w księgarni zagości mój przyjaciel z którym znam się od samego początku świata. Cieszyłem się z każdego nowego dnia. Czasem ciężko było się rozstać z niektórymi książkami. Ale wiedziałem, że kiedyś muszę je pożegnać. Spojrzałem słysząc jak ktoś wchodzi do księgarni. Na widok znajomego tornistra uśmiechnąłem się.

-Dzień dobry Rosie. Książka się wujkowi podobała?- Zapytałem się wstając i podchodząc do mojej najmłodszej klientki. Rosie Watson miała pięć lat, a była bardzo inteligentna. Takie małe wcielenie Sherlocka Holmesa.

-Tak bardzo mu się spodobała panie Aziraphale. Obstawiał inną postać ale śmiesznie wyglądał gdy dowiedział się kto okazał się być mordercą.- Powiedziała pięciolatka z wielkim uśmiechem.

-Cieszę się. Powiedz gdzie twój tata i wujek? Pewnie ciebie szukają.- Powiedziałem idąc z dziewczynką do jej ulubionego działu czyli półek wypełnione po brzegi różnymi kryminałami.

-Są niedaleko z kolegą wujka. Mówili, że mam poczekać w samochodzie ale wolałam przyjść kupić nową książkę.- Powiedziała dziewczynka. Cieszyłem się, że mimo jej wieku uwielbiała czytać. Nawet jeśli to krwawe kryminały.

-A powiedz mi masz już zaczęte wypracowanie o którym wspomniałaś dwa dni temu?- Zapytałem stawiając drabinę przy półce. Powoli na nią wszedłem i zacząłem przeglądać. Ukradkiem spoglądałem na dziewczynkę. Wyjęła ze swojego plecaczka jakiś notes. Otworzyła go.

-Niektórzy uważają, że oczy to odzwierciedlenie duszy. To w oczach można wiele zauważyć mimo posiadania kamiennej twarzy. Strach, radość, smutek, złość i miłość. Słynny detektyw Sherlock Holmes może jednym spojrzeniem wyczytać z człowieka wszystko. Na przykład lekarza którego wrócił z wojny rozpozna po postawie i opaleniźnie.- Powiedziała dziewczynka. Spojrzałem na nią. Uśmiechnąłem się schodząc z drabiny trzymając w rękach jeden z egzemplarzy książek z Adamem Dalglieshem w roli głównej. Poszliśmy do głównego pomieszczenia gdzie zacząłem z pomocą dziewczynki liczyć ile ma pieniędzy na książkę. Spojrzałem słysząc dzwonek.

-Rosie ty chyba po wujku jesteś taka uparta.- Powiedział mężczyzna rozbawionym tonem. Schowałem pieniądze za książkę do skrzynki, a Rosie schowała swoją już własność do tornistra. Mężczyzna wziął ją na ręce z uśmiechem.- Ciągle jak dostajesz kieszonkowe musisz sobie kupić nową książkę. Niebawem będziemy na nich spać.- Powiedział żartobliwie spoglądając na mnie.- A pan panie Fell muszę przyznać, że z dzieckiem było by panu do twarzy.- Dodał nim wraz z córką opuścili moją księgarnie. Westchnąłem głośno i ciężko.

-Gdyby w moim przypadku było by to możliwe. Przecież anioły nie mogą mieć dzieci. Przynajmniej mam towarzystwo tego zwariowanego węża.- Pomyślałem i wróciłem do swojej pracy. Dzień jak dla mnie szybko minął. W końcu musiałem zamykać. Kiedy już miałem to zrobić przyjechał Crowley. Otworzyłem szerzej drzwi wpuszczając go do księgarni którą następnie zamknąłem. Udałem się za nim i mnie zatkało. Na stole nie dość, że stały butelki z winem to jeszcze opakowanie sushi. Zrezygnowałem z mówienia, że jest miły wiedząc doskonale jaką będzie mieć reakcję. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy nasz ukochany wieczór przy winie.- Właśnie jak minął ci dzień?- Zapytałem się biorąc kawałek sushi do ust i jedząc go spokojnie.

-A wiesz klasycznie. Kuszenie ludzi do złych uczynków i do grzechów. Zaś u ciebie pewnie sprzedawania jakiś książek.- Powiedział na co się lekko zaśmiałem.

-Prawda. Ojciec mojej najmłodszej klientki powiedział, że z dzieckiem byłoby mi do twarzy. Ale doskonale oboje wiemy jak jest w naszej sytuacji.- Powiedziałem na co demon jedynie na potwierdzenie mruknął.

W oczach DemonaΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα