3. O Maxine...

474 25 8
                                    

Weszła do domu pijana, a za nią szedł Billy, poprawiając głowy palcami. Nie był zbyt zadowolony z transportu, bo przyrodnia siostra o mało nie zarzygała mu auta. Dlatego odetchnął z ulgą, gdy wysiedli pod domem bez strat w samochodzie.

- Gdzie byliście do cholery!- krzyknął ojczym, na co Lou oparła się o poręcz schodów, by nie upaść.

- Na imprezie.- wzruszył ramionami Billy.

Ojciec jego jednak nie wyglądał na spokojniejszego z tą wiedzą. Obok nich stanęła też matka sióstr, która wygląda na równie zdenerwowaną.

- Nie mówiłaś, że gdzieś wychodzisz.- wyjaśniła powód ich emocji kobieta.- A poza tym Max też niedawno wróciła i nic nie chce powiedzieć poza tym, że wiesz o wszystkim.

- Tak, poszła zbierać cukierki ze znajomymi.- uspokoiła matkę.

- Jakimi znajomymi?

- Z...- przetarła twarz dłonią, by jej mózg wrócił do trzeźwego myślenia.- Lucasem, Dustinem i resztą.

- Jaką resztą?

- Jak się nazywają?- wtrącił się ojczym, a Lou spojrzała na matkę.- Nazwiska?

- Nie wiem, nie wspominała.

- A gdyby ci chłopcy coś jej zrobili?!- krzyczał, co ani trochę nie zrobiło wrażenia na dziewczynie.- Nie znamy na tyle Hawkins, żeby ufać obcym. To wasza siostra, a wy nawet nie wiedzielibyście gdzie jej szukać!

- Poszła zbierać cukierki jak każde dziecko w okolicy!- odkrzyczała Lou pewna, że ma rację.- Miała się przystosować, my też, więc właśnie to staramy się zrobić, skoro przez wasze samolubne wybory jesteśmy skazani na siedzenie w tej dziurze.

- Też tak myślisz?- spytał swojego syna, który ewidentnie nie wiedział, co powiedzieć.

Matka Lou z kolei spuściła głowę, widocznie czując, że słowa córki wznieciły gniew męża. Dziewczyna dostrzegła to i poczuła, że przez nią wszyscy mogą mieć problemy. Pamiętała dokładnie wiele podobnych sytuacji. W tym jedną, jedyną, gdy ojczym próbował podnieść na nią rękę.

- Też myślisz, że jesteś tu przez nasze samolubne wybory?

- To moje słowa.- wtrąciła się znów Lou, na co jej matka pokręciła wymownie głową.

- Odpowiedz!- wrzasnął na syna, który patrzył mu w oczy z milczeniem.- Pozwoliłeś, by twoja siostra poszła z obcymi w miasto, a druga się upiła.

- Nie jestem pijana, a ponoszę za Max większą odpowiedzialność niż Billy!- broniła chłopaka, choć sama w tamtej chwili nie rozumiała dlaczego.

Może widok przerażonego Billy'ego i zdenerwowanego nie na żarty ojczyma wywołał u niej jasność umysłu. Bardziej niżeli zwykle, gdy chętnie wykorzystywała nerwy ojczyma do różnych korzyści dla niej.

Lou obejrzała się na schody, na których stała w piżamie jej siostra. Mając jej obecność w głowie, zamknęła oczy. Nie chciała dopuścić do tego, co zaraz mogło mieć miejsce.

- Odpowiedz!- krzyknął ponownie mężczyzna, a Lou nie wytrzymała.

- Nie jestem pijana, a Billy odwiózł mnie do domu, choć chciałam iść pieszo! Wiedziałam z kim idzie Max i sama pozwoliłam jej tam iść, nie zważając na wasze zdanie! Możemy już iść spać i skończyć wzajemne obwinianie się?

- Obwinianie się?- spytał ojczym dziewczyny.- Nie jesteś pijana? Ledwo stoisz na nogach i kłamiesz mi prosto w oczy!

- Dobrze, to moja wina! Zrzuć na mnie całą winę! W tym to, że musieliśmy się tu przenieść przez wasze kłótnie z naszym tatą i twoją cholerną dumę!

You're an idiot, Steve HarringtonDonde viven las historias. Descúbrelo ahora