You're so art deco

147 10 0
                                    




„Dzięki" rzuciłam w stronę dziewczyny, która podała mi materiały, jakie miałam przestudiować dzisiaj wieczorem jak i całą rozpiskę godzin i wydarzeń, które odbędą się w najbliższych dniach.

Postanowiłam, że ogarnę to wszystko na spokojnie w pokoju hotelowym, dlatego po rozpoznaniu po terenie ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych mijając po drodze masę różnorodnych ludzi. Z każdej strony dobiegał inny język co trochę mnie rozpraszało jednak wkładając białe słuchawki do uszu, cały stres przepadał.

Skupiłam się na powrocie do hotelu i cichej melodii Puppe. Wpisując w przeglądarkę lokalizację miejsca, gdzie miałam pozostać, wpadłam przez przypadek w coś lub kogoś. Jako że nie szłam zbyt szybko, nie odbiłam się aż tak bardzo, aby się przewrócić, jednak usłyszałam jak coś spada na ziemię.

„O matko! Przepraszam!" Zawołałam widząc telefon na ziemi, który w tym momencie leżał szybką do dołu. Podniosłam go szybko chwytając za zielony case w głębi duszy modląc się, aby ekran nie był rozbity.

„Nie to ja przepraszam" męski głos ze śmiesznym akcentem rozległ się nad moją głową. Nie mogłam wyczuć w nim nutki agresji co mnie znacznie uspokoiło.

Dzięki bogu szybka była cała, podałam urządzenie chłopakowi nie zwracając uwagi na jego wygląd i zmieszana całym tym wydarzeniem uciekłam z miejsca zbrodni zostawiając zakłopotanego mężczyznę za sobą.

— • — •

Jako że moje walizki zostały przechowane za ladą gdzie musiałam się wcześniej zameldować, z pakunkami w ręce jechałam windą na 3 piętro.

Wiele razy wyjeżdżałam do różnych krajów i spałam w wielu hotelach jednak muszę przyznać, że ten był jednym z najbardziej luksusowych. Albo przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

Przyłożyłam białą kartę do drzwi, abym mogła przejść do wnętrza pomieszczenia i pchnęłam lekko drewniane drzwi.

Ciche „wow" wydarło się z moich ust kiedy przed oczami ukazał mi się, lepiej umeblowany pokój niż mój własny.

Dominowała biel i czerń przeplatana jasnym brązem. Kurcze, postarali się.

Zostawiłam granatowe walizki w kącie pokoju i rzuciłam się na wielkie dwuosobowe, puchate łóżko.
Za żadne skarby nie chciałam się stąd ruszać, czując jak nieprzyjemny stres i przemęczenie schodzi ze mnie wplatając się w białą pościel.

Wyjęłam czarny telefon z kieszeni spodni i kliknęłam ikonkę Spotyfi wybierając melodię, której chciałabym posłuchać.
Ciche dźwięki knee socks rozległy się po pomieszczeniu sprawiając nieporównaną ulgę.

Chcąc lub nie chcąc, powieki same mi się zamknęły a umysł odszedł do krainy snów zapominając o wszystkim, co mnie otaczało.

Z tak przyjemnej drzemki wybudziła mnie cisza, przerażająca cisza. Podniosłam powoli głowę, aby zobaczyć, o co chodzi, w tym samym czasie patrząc na ekran telefonu. 02:28.  Przeklęłam cicho pod nosem i zerwałam się z wygodnego miejsca.

Postanowiłam, że rozpakuję się jutro jednak teraz poleciałam w stronę notatek, które dostałam od Helly.

Dzięki bogu zaczynałam o 10, przez co miałam szanse na porządne dospanie drzemki. Odrzuciłam plan na bok i wzięłam ostatnią już kartkę do ręki. Powieki przymykały mi się ze zmęczenia jednak musiałam dotrwać do końca, to przecież ostatnia.

Było tam coś o tym, kto będzie reprezentował naszą grupę. Samej nazwy człowieka nie kojarzyłam a kraj również nie podpowiadał mi kto to mógłby być. Skanowałam kod QR znajdujący się na dole kartki a na telefonie ukazał mi się ogólny plan jak ma wszystko mniej więcej wyglądać.

— • — •

Rano obudził mnie nieprzyjemny dźwięk budzika, który rzekomo miał być kanikułą jednak mi to bardziej przypominało randomowe wrzaski.

Spojrzałam na swoje odbicie lustrzane i mało nie zeszłam na zwał. Rozmazany makijaż i rozczochrane włosy dodawały mi upioru i szczerze nie dziwię się, że do tej pory nie miałam żadnego chłopaka.

Oblałam szybko twarz zimną wodą zmywając resztki make-upu łagodząc ten koszmarny widok i sięgnęłam do kosmetyczki z zamiarem nałożenia nowej, ładniejszej maski niż jej poprzedniczka.

Dzisiaj nie miało dziać się nic szczególnego, tylko jakieś próby i zapoznanie. Ubrałam więc baggy jeansy a na górę założyłam czarną koszulkę z ulubionym zespołem, Rammstein.

Zamykając drzwi do pokoju włożyłam słuchawki do uszu i tak jak wczorajszego dnia, przeszłam na nogach z hotelu do miejsca, gdzie miały odbyć się próby.

Przy drzwiach rozpoznałam znajomą brunetkę prawdopodobnie czekającą na mnie. „Wreszcie jesteś!" Zawołała widząc moją osobę na horyzoncie, na co podbiegłam i ją przytuliłam, sprawiając, że cichy chichot wydobył się z jej pełnych ust.

Weszłyśmy do środka i podążając przez szary korytarz dotarłyśmy do drzwi z numerem 13. Przed wielkim lustrem zawieszonym na całej ścianie rozciągały się cztery osoby a zaraz obok nich siedział czarnowłosy chłopak oparty plecami o fasadę spoglądając w dół na swój telefon, który w przeciwieństwie do innych nie zwrócił na mnie uwagi.

„To Emilia, ta choreografka" przedstawiła mnie wysoka dziewczyna a ćwicząca czwórka pomachała delikatnie w moją stronę i posłała ciepły uśmiech.

„Jery!" Wrzasnęła brunetka w stronę ciemnowłosego „älä ole kusipää, sano hei" nie mam pojęcia co powiedziała, ale brzmiało to bardzo agresywnie. Chłopak jak zaczarowany odłożył urządzenie do kieszeni czarnych dresów i wstał z podłogi.

„Moi" podszedł do nas a na jego twarzy pojawił się promieniujący uśmiech.

„Ona nie mówi po fińsku idioto." Mruknęła dziewczyna stojąca obok mnie ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i podniosła
znacząco brew tak, jakby już mu to mówiła tysiąc razy.

„Oj tak, przepraszam" odezwał się tym razem po angielsku, dzięki czemu nie miałam żadnego problemu, aby go zrozumieć. Była tylko jedna rzecz, która mnie zaniepokoiła, jego śmieszny akcent. Mam wrażenie, że już go gdzieś słyszałam, co gorsza wiem już gdzie.
Na milion osób musiałam akurat wpaść na kolegę z drużyny. Pozostało mi tylko modlenie się, aby to nie on był reprezentantem.

„Okej, to są nasi tancerze" wskazała na dwójkę dziewczyn i dwójkę mężczyzn. „A to nasz reprezentant, Jere" skierowała rękę na niebieskookiego Fina. No to są chyba jakieś żarty.

Hellä podeszła do mini biurka stojącego pod szarą ścianą, aby wyklikać coś na komputerze stojącego obok dużego, czarnego głośnika tym samym pozostawiając mnie sam na sam z Finem.

„Przepraszam za wczoraj" rozległ się cichy głos, który mogłam usłyszeć tylko ja. No i tak, musiał mnie rozpoznać.

„Nie masz za co, to twój telefon ucierpiał" poczułam jak kąciki moich ust unoszą się lekko do góry a w oczach chłopaka pojawiła się iskra ulgi.

„Okej! Nie ma gadania!" Głośny wrzask brunetki stojącej pod ścianą rozległ się a wszyscy automatycznie ustawili się na swoich pozycjach.

Głośna muzyka rozległa się po pokoju, którym towarzyszyły odgłosy butów odbijanych od czarnej podłogi.

Piosenka była naprawdę fajna i w moim guście dlatego bardzo mi się spodobała i już byłam pewna, że osiągnie bardzo dużo.

Dołożyłam kilka poprawek i zmodyfikowałam niektóre ruchy, aby występ wyglądał jeszcze bardziej magicznie.

Po kilku godzinach skończyliśmy a tańcerze jak i piosenkarz leżeli na podłodze mając nas dosyć.

„Chodźmy coś zjeść" zaproponowała brunetka i chwytając za rękę jednego z tancerzy pomogła mu wstać. Wymordowani po długiej próbie Fini od razu odzyskali siły słysząc słowo jedzenie.

—•—•—•

It's crazy, It's party (PL)Where stories live. Discover now