MIC MAC

95 8 6
                                    


Jako że nie miałam czego skonsumować, a pusty brzuch dawał coraz bardziej i głośniej o sobie znać, stałam w wejściu, ubierając granatowe trampki z zamiarem wyjścia na dwór i poszukania jakiegoś sklepu spożywczego.

Zamykając drewniane drzwi do pokoju, usłyszałam kroki wyprzedzające pytanie „a ty gdzie się wybierasz?"

Odwracając się w stronę z kąt dochodził donośny głos ujrzałam nie kogo innego niż Jere. Czy on mi da kiedyś spokój? Żartuje.

Tym razem włosy niebieskookiego były schludnie ułożone, dumnie lśniąc w blasku lamp zawieszonych na suficie. Zjechałam wzrokiem niżej, zauważając w jego rękach dwie miski. Zaśmiałam się, widząc jego czarne klapki i białe skarpetki. Prawdziwy Polak.

„Miałam iść do sklepu po jedzenie" odpowiedziałam zaciekawiona, co chłopak trzyma w tych miskach.

„No i co ty taka niecierpliwa. Ja ci jedzenie robię, a ty mi uciekasz?" Stanął prosto przede mną, powodując, że musiałam podnieść nieco głowę do góry, aby spojrzeć w jego połyskujące oczy.

Zaskoczyła mnie jego odpowiedź jednak kiedy jego wzrok spoczął na drzwiach za mną, z powrotem je otworzyłam, rozbierając się przy tym.

„Dziękuje, że tak o mnie dbasz" powiedziałam żartobliwie, wciągając długi makaron i ochlapując przy tym cały stół, na co chłopak siedzący przede mną zachichotał.

„Ktoś musi" odparł pewny siebie fin i wsadził kolejną łyżkę zupy do buzi. Czy było tanio? Tak. Czy było zdrowo? Nie. Czy mnie to obchodzi? No chyba raczej nie.

„Co dzisiaj robisz?" Zapytałam, odkładając metalową łyżkę do pustej już czerwonej miski.

„Idę do sauny" mrukną, spod naczynia dokańczając jedzenie.

„Sauny?" Zapytałam zdziwiona.

„No a co w tym dziwnego?" Tym razem to on był zakłopotany.

„Nic nic" zdecydowanie za szybko odpowiedziałam i uciekłam wzrokiem za okno wpatrując się w Liverpoolski krajobraz.

„Chcesz, to możesz pójść ze mną, jak ci się nudzi." Odparł po chwili jak gdyby nigdy nic i wstał od stołu. „Będę za 10 minut" chwycił dwie miski i udał się w stronę drzwi wyjściowych.

„Ale w co ja mam się ubrać?" Krzyknęłam, uświadamiając sobie, że nigdy nie byłam w takowym pomieszczeniu, co powodowało moją niewiedzę na ten temat.

„Jeżeli masz szorty, to ubierz je a jak nie, to przyjdź do mnie, może ja coś mam" zamknął za sobą drzwi. No to świetnie, rzuciłam się do szafy, aby poszukać krótkich spodenek. Tak jak myślałam, nie miałam takich. Po co mi były szorty w Anglii, jak tu zimno cały czas jest.

Jedyny problem, jaki miałam to taki, że nie miałam pojęcia, gdzie chłopak mieszkał.
Moje wątpliwości rozwiał przychodzący sms od niezapisanego numeru.

Nieznany numer
Cześć tu Käärijä, zapomniałem podać numeru pokoju, 505.

Dziękowałam Bogu za to, że uświadomił sobie o tym i do mnie napisał. Swoją drogą skąd on miał mój numer telefonu?

W każdym bądź razie udałam się do podanego numeru pokoju, który znajdował się na piętrze wyżej na drugim końcu korytarza.

Zapukałam lekko w drzwi, które lekko się uchyliły, a zza nich wyłoniła się buzia chłopaka.

„Jak się domyślam niczego nie masz helmi?" Pokiwałam głową, potwierdzając jego pytanie i nie zwracając uwagi na to jak mnie nazwał ruszyłam za nim w głąb pokoju, który był identyczny jak mój.

Czarnowłosy klęknął przy wielkiej zielonej walizce i zaczął w niej grzebać. Miałam czas, aby zobaczyć go w całej okazałości, bo nie miał na sobie nic, oprócz zielono czarnych gatków. On chyba naprawdę uwielbiał te dwa kolory.

„Proszę, te powinny być okej" mruknął znad walizki, wyjmując kolejną parę spodenek identycznych co miał na sobie.

Biorąc od niego dolne ubranie, udałam się w stronę jego łazienki, aby się przebrać. Spodnie były na mnie o kilka rozmiarów za duże, jednak sznurki umiejscowione w ich środku ratowały sytuację.

Kiedy znowu znalazłam się w przejrzystym pokoju, chłopak czekał na mnie gotowy z zapiętą czarną kurtką sięgającą aż do czarnej brody.

„Ubierz sobie coś dzisiaj no, chyba że chcesz, żebym musiał opiekować się tobą jak wczoraj" mrugnął okiem w moją stronę i przepuścił w drzwiach.

Założyłam szarą kurtkę i razem z chłopakiem wyszliśmy na zimne pole. „Nie martw się, nie daleko jest już sauna" uśmiechnął się w moją stronę, a nasze dłonie lekko się dotknęły, co mnie spłoszyło, a na policzkach pojawił się bordowy rumieniec.

Dotarliśmy do wielkiego czarnego tira z napisem sauna truck umieszczonego zaraz obok zdjęcia Jerego.

„Czyś ty przywiózł ze sobą saunę?" Zapytałam zdziwiona widokiem znajdującym się przede mną.

Czarnowłosy tylko kiwnął głową, otwierając mi drzwi do jasnego drewnianego pomieszczenia. Kątem oka zauważyłam, jak chłopak zdejmuje swoja czarną kurtkę z ramion i wiesza ją na niewielkim plastikowym wieszaczku tego samego koloru co ściana. Sama zawiesiłam kurtkę, po czym odwróciłam się do chłopaka, aby zobaczyć, że jest on już tylko w swoich zielonych gatkach, czekając na mnie z rękami opartymi o biodra.

„Mogę nie zdejmować koszulki?"zapytałam, na co niebieskooki lekko kiwnął głową potwierdzająco.

Nie musiałam się wiec bardzo rozbierać, przez co szybko znaleźliśmy się przy kolejnych drewnianych drzwiach tym razem koloru brązowego.

Fin pierwszy wszedł do gorącego pomieszczenia a ja zaraz za nim. Chłopak usiadł zaraz obok grzejnika na drewnianej desce rozkładając się leniwie na całym siedzeniu relaksując się.

Ja za to przysiadłam z jego przeciwnej strony, obserwując chłopaka z zamkniętymi oczami koncentrującego się tylko na gorącym powietrzu przenikającego przez nasze ciała.

Muszę przyznać, że było to całkiem relaksujące, przez co sama po chwili przymknęłam oczy, odpływając myślami w inne uniwersum.

„Przyjemnie, czyż nie?" Usłyszałam głos zaraz obok mojego ucha i poczułam cieple powietrze padające dokładnie na nie, przez co lekko się wzdrygnęłam, otwierając jedno oko.

Czarnowłosy tym razem siedział obok mnie obejmując swoim ramieniem moje, a drugą rękę oparł na kolanie, tak że pochylał się w moją stronę, a między naszymi twarzami było bardzo mało miejsca.

Kiwnęłam tylko głową, mrużąc przy tym lekko oczy i odsuwając się od niego, na co chłopak zrobił skwaszoną minę i zatrzymał mnie ręką, powstrzymując od odejścia jeszcze dalej.

„Jere co robisz?" Zapytałam zdezorientowana, widząc, jak chłopak oblizał swoją dolną wargę, analizując moją twarz. „Nie miałeś mieć kogoś na oku?" zdezorientowana poczułam jak na moich policzkach maluje się wielki burak a na twarz niebieskookiego wkradł się niewinny uśmieszek.



—•—•
Tak, zmieniłam okładkę. Mi się podoba, mam nadzieje że wam też :)

It's crazy, It's party (PL)Where stories live. Discover now