Don't forget who you are

105 8 0
                                    


   

Obudził mnie odór czegoś pieczonego. Otwierając leniwie prawe oko, zza mgły zauważyłam, jak ktoś siedział przy szarym stoliku, jedząc coś.

„Dzień dobry" odwrócił się chłopak i z pełną buzią uśmiechnął się, przez co jedzenie, które znajdowało się w jego jamie ustnej, prawie wyleciało, spadając na drewniany stół.

„Dzień dobry?" Zdziwiona podniosłam się do siadu i przetarłam zamglone oczy. „Co ty tu robisz?"

„Nie pamiętasz wczorajszego wieczoru?" zaśmiał się, biorąc kolejny kawałek jedzenia. „Zasnęliśmy razem, musiałaś być bardzo zmęczona a mi się za przyjemnie leżało, żeby wstawać" odparł jak gdyby nigdy nic.

„Pizza?" mruknęłam, stojąc nad stołem, spoglądając na ciasto pokryte serem i szynką.

„Mam nadzieje, że taką lubisz. Jakby była tu kuchnia to bym coś upiekł, ale jak widzisz, nie ma takowej" zaśmiał się i pchnął w połowie opróżnione papierowe, brązowe pudełko.

Niebieskooki wstał od średniej wielkości stołu i stercząc nade mną. „Dziękuję za wczorajszy wieczór, muszę przyznać, że odstresowało mnie to. Musimy to kiedyś powtórzyć" odparł i ubrał na siebie czarną bluzę, którą miałam wczoraj na sobie, aby nie zmarznąć. „Do zobaczenia później" powiedział i zamknął za sobą brunatne drzwi.

Dokańczając jedzenie zamówione przez chłopaka, wrzuciłam pudełko w kąt ściany, bo do kosza się nie mieściło i ruszyłam w stronę łazienki. Miałam jeszcze dużo czasu przed próbami i przygotowaniami. W końcu dzisiaj preselekcje!

Jako że godzina była jeszcze młoda, poszłam pozwiedzać miasto, w którym zawsze chciałam być a dopiero potem przygotować się na widowisko.

Spacerując tak przez chmurzaste miasto usłyszałam znajomy głos roznoszący się po budynkach. Przyspieszyłam kroku, zmierzając w kierunku, skąd dochodził dźwięk.

„ Miles?!" Wydusiłam z siebie przerażony odgłos i podbiegłam pod bramki. Jeden z moich idoli właśnie miał koncert, a ja nic o tym nie wiedziałam?

Nie mam pojęcia jak, ale udało mi się przedostać do tłumu fanów śpiewającym wraz z wykonawcą.

„Don't forget who you are!" Dołączyłam do bawiącego się tłumu i zaczęłam wraz z innymi skakać i tańczyć. W pewnym momencie moje oczy skierowały się na charakterystyczną czarną czuprynę w tłumie, jednak zignorowałam ją.

—•—•

Koncert się skończył, a mi nie zostało wiele czasu, dlatego szybko pobiegłam do miejsca mojego pobytu.

Pełny makijaż miał być zrobiony na stadionie, dlatego robienie make-upu odpadło. Pozostało mi tylko ubranie się. Postawiłam na zwykłe, czarne szerokie spodnie od garnituru a na górę założyłam białą koszulę, na której znalazł się czarny sweter bez rękawów. Włosy pozostawiłam rozpuszczone i proste. Coś w stylu Luka.

Wybiegając szybko z pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i wsiadłam do żółtej taksówki, którą wcześniej zamówiłam.

Docierając na miejsce i płacąc kierowcy auta, wyciągnęłam białą plakietkę na wierzch, abym mogła zostać przepuszczona dalej. Gdzieniegdzie znajdowali się fani, dziennikarze i inni ludzie zajmujący się udoskonalaniem tego wielkiego pięknego widowiska.

Pomijając fakt, że zgubiłam się na korytarzu, nie wiedząc, gdzie mam wejść spóźniona wpadłam przez szare drzwi, na których wisiała biało niebieska flaga.

„Bardzo przepraszam za spóźnienie!" Krzyknęłam zmachana opierając się plecami o
zimną ścianę.

Hellä tylko kiwnęła głową i przepuściła fina w drzwiach kiedy ja zdejmowałam czarną kurtkę z ramion, rzucając ją na szarą kanapę i sama podążyłam za dwójką w stronę sali prób.

W sali siedziała już czwórka tancerzy, którzy siedzieli na podłodze przed wielkim lustrem i rozciągali dolne kończyny. Zaraz potem nasz reprezentant, Käärija dołączył się do nich, robiąc pajacyki i pompki, a brunetka podeszła do komputera obok głośników, aby włączyć muzykę, do której mieli tańczyć.

Ja za to stanęłam przed nimi i oceniałam czy wszystko idzie zgodnie z planem. Wnosząc kilka poprawek, mogłam zauważyć, że bardzo się stresują, oczywiście ja też bardzo odczuwałam stres wiszący w powietrzu. W końcu ten występ zdecyduje czy nasz kandydat przejdzie dalej.

Po wykonaniu wystarczającej liczbie prób i poprawek wróciliśmy do naszego sektora, gdzie miał zostać wykonany makijaż. Makijażyście nie zajęło długo robienie mi make-upu, dlatego miałam jeszcze czas wolny w przeciwieństwie do moich kolegów z drużyny. Hellä, która skończyła równie szybko jak ja, rozłożyła się wygodnie na śliskiej kanapie i chwyciła biały telefon przeglądając coś na swoim telefonie kiedy inni jeszcze siedzieli przed lustrami.

Z każdą sekundą nie wiedziałam, co ze sobą zrobić czując, jak atak paniki zaczyna pojawiać się, stresując mnie jeszcze bardziej. Im dłużej patrzyłam na wskazówki, tym więcej czarnych scenariuszy przewijało się po mojej głowie, powodując, że serce biło szybciej niż normalnie. Zaczęłam nerwowo uderzać podeszwą buta o ziemie, czując ból w klatce piersiowej powodujący problem z oddychaniem. Oczy mi się zaszkliły, a ja myślałam, że zaraz się popłaczę na całą salę, psując przy tym ciężką pracę chłopaka, który spowodował, że byłam ładniejsza niż zazwyczaj.

Gwałtownie zerwałam się z krzesła, zwracając tym samym na siebie uwagę innych i wyparowałam szybko z ciasnego srebrnego pomieszczenia, biegnąc w stronę łazienki.

Zamknęłam szczelnie kabinę i usiadłam na desce. Nienawidziłam płakać przy innych, nienawidziłam pokazywać, że jestem słaba, nienawidziłam tego, że wstydziłam się własnych uczuć, nie pozwalając przy tym sobie pomóc.

Przymknęłam powoli oczy, czując, jakbym miała zaraz zemdleć. Wyciągnęłam z kieszeni dwa pudełka, przekładając jedno do drugiej ręki. Z matowego opakowania wyjęłam niewielkie słuchawki, które wsadziłam do ucha. Z drugiego papierowego biało czerwonego opakowania wzięłam jedną, z jego zawartości do ust. Jedyną rzeczą, która mogła mnie w tym momencie uratować to muzyka i papierosy. Podpalając końcówkę białego papieru i włączając playliste, z piosenkami podobnymi do something in the way. Odchyliłam głowę do tyłu, skupiając całą uwagę na melodii, dryfującej delikatnie po mojej głowie zaczęłam oddychać wolniej, czując, jak nieprzyjemny ból znika.

Czując się o wiele lepiej opuściłam kabinę jak i przeglądnęłam się szybko w lustrze czy niczego nie zepsułam. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu, a ja bez problemu mogłam opuścić pomieszczenie bez problemów.

Zamykając drzwi, poczułam, jak ktoś chwyta mnie za ramie, przez co prawie nie zeszłam drugi raz. Odwracając powoli głowę, ujrzałam niewiele wyższego ode mnie znajomego chłopaka.

„Wszystko okej?" Zapytał czarnowłosy, a w jego głosie plątała się nitka troski.

„Stałeś tu cały czas?"zapytałam zakłopotana, nie wiedząc, co o tym myśleć. Wiele razy dostawałam podobnych ataków, uciekając w miejsce, gdzie mogłam pozostać sama, jednak nigdy nikt do mnie nie przyszedł i nie spytał czy wszystko jest w porządku.

„Nie wiedziałem, co się dzieje" zmartwiony kiwnął głową, potwierdzając moje wcześniejsze pytanie.

„Dziękuję" odparłam szeptem, czując, jak głos zaczyna drżeć. Pierwszy raz czułam to uczucie, pierwszy raz ktoś naprawdę się o mnie martwił.

It's crazy, It's party (PL)Where stories live. Discover now