Rozdział siedemnasty

790 35 19
                                    

PRUDENCE

Wpatrując się w drogę, bawiłam się czarną gumką, która znajdowała się na moim nadgarstku. Czułam się dziwnie, siedząc z Winstonem w jego samochodzie. Odkąd wyszliśmy z domu, nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. To było dla mnie bardzo niekomfortowe.

Gdyby nie telefon Holly, posunęlibyśmy się o krok dalej. Czy bym tego żałowała? Nie. W końcu sama tego chciałam, a sama myśl o tym napawała mnie ekscytacją.

— Zapomniałem ci powiedzieć...

Słysząc głos Winstona, odwróciłam głowę, aby móc na niego spojrzeć. Przez nagły ruch poczułam ukłucie bólu w tylnej części głowy. Zacisnęłam zęby, przypominając sobie o dzisiejszym wypadku na treningu. Przez ten krótki upływ czasu zdążyłam wyprzeć to z pamięci. Wszakże byłam zajęta czymś innym.

— Sally bardzo cieszyła się, że poszłaś z nami na tamten piknik. Sprawiłaś jej tym radość — powiedział, zerkając na mnie kątem oka. Uśmiechnęłam się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Winston ponownie skupił się na drodze, skrupulatnie ignorując brak mojej odpowiedzi.

Wjechaliśmy w uliczkę, na końcu której znajdował się dom Holly. Pragnęłam, aby ta podróż dobiegła końca i naprawdę się ucieszyłam, gdy Winston wjechał na brukowy podjazd. Miałam dość napiętej atmosfery, jaka panowała między nami.

Zmarszczyłam brwi, dostrzegając różowego Fiata 500, który należał do Lucy Smitch. Obok jej samochodu stało białe sportowe BMW, którym na co dzień jeździła Holly.

— Boże, co tym ona razem wymyśliła — jęknęłam, kręcąc głową z niedowierzaniem.

— Holly jest trochę zwariowana i nieobliczalna — parsknął Winston. Przytaknęłam, odpinając pas bezpieczeństwa. — W sumie tak, jak ty. — Wzruszył ramionami. — Nic więc dziwnego, że się przyjaźnicie.

Uderzyłam go pięścią w ramię ze śmiechem.

Niezręczna i niekomfortowa atmosfera odeszła w nie pamięć, co mnie ucieszyło. Nie zniosłabym nieporadnego i żenującego pożegnania.

— Auć! — Potarł dłonią bolące miejsce.

— Nie przesadzaj. — Przewróciłam oczami. — To było naprawdę lekkie uderzenie.

— W takim razie nie chcę wiedzieć, jakie jest mocne w twoim wykonaniu — odparł z rozbawieniem. — Jak na tak drobną osobę, masz na prawdę sporo siły w sobie.

— Wierz mi na słowo, że nie chcesz się przekonać, ile może cię boleć policzek — powiedziałam z uśmiechem godnym filmowej psychopatki.

Winston spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, jakby naprawdę się tego obawiał. I dobrze. Potrafiłam wymierzyć soczysty policzek. Raz uderzyłam tak Josha, bo mnie zdenerwował, mówiąc, że powinnam wziąć się w garść i przestać traktować się w ten sposób. Przez tydzień się do mnie nie odezwał i chodził w ciemnych okularach, aby ukryć limo pod okiem.

— Czasami naprawdę się ciebie boję, Prudy.

Podniosłam torebkę i spojrzałam na niego, posyłając mu przesłodzony uśmiech.

— Sam powiedziałeś, że jestem tak samo nieobliczalna, jak Holly.

— Holly przy tobie to prawdziwy anioł. — Wzruszyłam ramionami, rozkładając dłonie na boki.

Myślę, że po tamtej sytuacji Josh również by się z tym zgodził.

— Idę się dowiedzieć, po co zostałam tutaj ściągnięta — odparłam, chwytając klamkę. Przysunęłam się bliżej Winstona i złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku. — Cześć, Winston.

Nie mogę się zakochać bez ciebie [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz