V

62 9 18
                                    

- Księżniczko! -zawołał nerwowo mag, wlatując do sali tronowej. - Zdobyłem pewną ważną informację!...

- Zapomniałeś jak się do mnie prawidłowo zwracać? - zapytała kobieta z nutką irytacji w głosi. Jej twarz przybrała grymas niezadowolenia, co przeraziło poddanego.

- Proszę wybaczyć moja szlachetna pani! - poprawił się, klękając przed władczynią.

- Ugh! Możesz przestać tak piszczeć? Uszy mnie bolą od twojego żałosnego wycia! - powiedziała z podniesionym tonem głosu. W jej oczach dało się przez chwilę ujrzeć płomienie nienawiści.

- P-przepraszam... Przepraszam... Moja droga pani, nie chciałem cię rozgniewać... - wyjąkał cryo abbys, któremu uszy oklapły ze strachu. Pragnę ci przekazać... Informację, że D-dainsleif... Nasz w-wróg wyruszył w podróż wraz z dwoma innymi ludźmi.

- I to jest takie "ważne"? Pewnie wyruszył z moim bliźniakiem Aetherem oraz jego wróżką Paimon. Prędzej czy później ich drogi się rozejdą, tak jak to było.

- Nie moja najmilsza pani!... Wyruszył z kimś innym -zaprzeczył.

- Słucham? Z kim w takim razie?

- Umh... Gdy przebywałem w Dragonspine, zobaczyłem go z jakimś mężczyzną, więc zacząłem ich śledzić... Poszli oni do miejsca w którym zamieszkiwał bardzo dziwny człowiek - mówił abbys, kontynuując swoją wypowiedź. - Podsłuchiwałem ich, dzięki czemu dowiedziałem sie paru niepokojących rzeczy...

- Mów.

- On... Dainsleif... Znalazł prawowitego księcia, który ma prawo odzyskać władzę. Jesteś w niebezpieczeństwie moja najwspanialsza pani! - powiedział i zaczął się trząść.- Podobno jest w posiadaniu mocy, która potrzebuje czasu do wybudzenia... Boję się z tego powodu o paniom.

- Naprawdę... Interesujące informacje... -  przyznała księżniczka, czując niewielki strach w głębi strach. - Powiedz mi.... Kim jest ta druga osoba z którą wyruszył ten zdrajca?

- Jest to alchemik  tamtejszych ziem... Podobno zna Khemię, ale nie jestem pewnym... Mam tą informację od Hilihursów, a one nie są chętne do rozmów.

- Dziękuje ci za przekazanie mi tak ważnej informacji. - uśmiechnęła się krzywo, podnosząc się z tronu. - Muszę to przedyskutować z naszą alchemiczką. Zostań tu na wszelki wypadek, gdyby miała ona do ciebie jakieś pytania.

- Tak jest moja najukochańsza pani!

Władczyni wydała z siebie westchnięcie i ruszyła w stronę sali tronowej. Po opuszczeniu pomieszczenia, ruszyła  wzdłuż korytarza, który kończył się schodami. Weszła po nich na kilka pięter wyżej, spotykając przy okazji abbys Heraldów, przebywających w zamku. Grzecznie ją powitali i złożyli ukłon. W końcu dotarła do swojego celu. Zapukała do drzwi i nie czekając na odpowiedź, wkroczyła do środka. Przed sobą ujrzała wysoką kobietę  o  długich blond włosach, których pojedyncze pasma były koloru złotego. Gdy się odwróciła mogła dostrzec jej błękitne oczy z charakterystycznym znakiem dla ludu pochodzącego z Khaenri'ah oraz klątwę rzuconą przez Celestie. Przypominała ona przekleństwo Dainsleifa, ale się różniły się od siebie. Widoczne żyły posiadały złoty kolor, a ciało kobiety było bardziej przez nią pochłonięte. 

- Co cię do mnie sprowadza panienko Lumine? - odezwała się jako pierwsza alchemiczka. Jako jedyna nie zwracała się uroczyście do władczyni, ani nigdy nie kłaniała się nisko. Nie bała się jej jak pozostali.

- Pragnę z tobą porozmawiać, ponieważ dotarła do mnie bardzo niepokojąca informacja. Wiem, że dobrze mi doradzisz w tej sytuacji.

- Dobrze wiesz, że jestem alchemiczką, a nie jakąś doradczynią. 

- Wiem... Niestety nie znajdę równie inteligentnej osoby jak ty... Rhinedottir.

- Dziękuje za komplement, ale jestem tego świadoma. Nie ma bardziej inteligentniejszej jednostki ode mnie. - uśmiechnęła się, pytając chwilę później. - Jak brzmi ta informacja?...

- Podobno Dainsleif znalazł prawowitego księcia Khaenri'ah oraz wyruszył z nim i z alchemikiem w podróż - zaczęła Lumine.

- I to jest ta "niepokojąca informacja"? Co ci może zrobić z śmiesznym księciem oraz alchemikiem? - zaśmiała się kobieta, kręcąc głową z rozbawienia.

- Przerwałaś mi... Podobno książę jest w posiadaniu mocy, która potrzebuje czasu do wybudzenia... Wiesz może czy poprzedni władcy posiadali jakieś nadzwyczajne umiejętności?

- Hm... Wybacz księżniczko, ale niestety nie. - Odpowiedziała Rhinedottir. - Po nie udanej próbie wytworzenia leku na klątwę zaczęła mnie ona pochłaniać szybciej. Nie pamiętam już niczego z początku kataklizmu oraz jego końca... Niczego, a następne wspomnienia powoli znikają, dlatego zaczęłam je spisywać.

- Ah... Rozumiem... Może je przejrzę w razie potrzemy... Wracając do głównego tematu... -Władczyni zamyśliła się na chwilę. - Ten alchemik z którym wyruszył Dainsleif zna Khemię.

- Słucham? Sztukę Khemi?

- Tak powiedział abbys mag, który przekazał mi tą informację - odpowiedziała. - Nadal przebywa w mojej sali tronowej...

- Prowadź do niego. - poprosiła Rhinedottir. Księżniczka zaprowadziła ją do miejsca w którym znajdował się wspomniany poddany.

- Macie do mnie jakieś pytania? - ukłonił się.

- Tak... Mam do ciebie parę pytań - przytaknęła kobieta - Jesteś pewien, że ten alchemik zna sztukę Khemii?

- Nie jestem pewny... Zdobyłem tą informację od Hilihursów, przebywających na Dragonspine... Ale nie wydaje mi się, aby kłamały. - odpowiedział, dodając po chwili. - Jest to dosyć dziwny człowiek... Posiada znak Khaenri'ah, ale na szyi. Nie w oczach.

- Na szyi?... - Wypowiedź maga bardzo zszokowała alchemiczkę. Nic nie pamiętała z okresu kataklizmu Khaenri'ah, ale symbol gwiazdy na tej części był jej znany. Świadomość kazała jej zajrzeć do notatnika, który prowadziła od samego początku swojej kariery. Tak też zrobiła. Przekartkowała strony z dokładnymi opisami oraz rysunkami, aż w końcu natrafiła na "Primordial Human Project". Przeczytała uważnie tekst, znajdujący  się na papierze. Można powiedzieć, że pewne wspomnienia do niej wróciły. Zbladła.

- Um... Rhinedottir?... Pierwszy raz widzę cię tak... Przerażoną - zauważyła Lumine. - Coś się stało?

- Nie... Nic takiego... Jest możliwość, że będziemy mieli sprzymierzeńca.

- To znaczy?

- Ten cały alchemik jest mi bardzo dobrze znany - uśmiechnęła się starsza kobieta.

- Skąd taka pewność droga Rhinedottir? Co jeśli to ktoś inny? - zapytała.

- To nie możliwe. Nikt poza moim arcydziełem nie posiada tej charakterystycznej gwiazdy na szyi. Nikt. - Opowiedziała dumnie. -  To chyba czas, abym opuściła te zamczysko panienko Lumine. Wyruszam w podróż w celu odbicia mojej własności, która zabłądziła i wybrała złą drogę powrotną...


𝙿𝚛𝚒𝚗𝚌𝚎 𝙺𝚑𝚊𝚎𝚗𝚛𝚒'𝚊𝚑Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang