No hej moje cudne owocki:>
Nudzi mi się w życiu...
Tytuł chyba mówi sam za siebie (~‾▿‾)~
Szczegóły w pierwszym rozdziale 〜(꒪꒳꒪)〜
Zapraszam do czytania 。◕‿◕。
((Rozpoczęte - 30 sierpień 22
"Zakończone" - 23/25 czerwiec 23
Ponownie otwarte - 1 wrzesie...
Rozejrzałem się, wychylając głowę przez bujne teraz już żółto-pomarańczowe liście.
- Jest czysto. Chodź - odparłem i pociągnęłam Timmiego za rękę. Przebiegliśmy szybko przez jezdnię i znów schowaliśmy się za pięknym krzaczkiem.
- Może mi ktoś wyjaśnić czemu zawsze lądujemy w chaszczach? - spytał brązowowłosy sarkastycznie.
- Boooo... W sumie to nie wiem - odparłem wzruszając ramionami. - Ale wciąż jesteśmy zbyt blisko szkoły, a one nas osłaniają więc wniosek jest dość prosty.
- ...teoretycznie racja - mruknął.
- A praktycznie? Co ci nie pasuje, przecież to całkiem ładne krzaki.
- Może i ładne, ale niezbyt wygodne, a już zwłaszcza dla kogoś mojego wzrostu - przewrócił oczami.
A- no tak, zdarza mi się o tym zapominać.
- Oj tam, nie narzekaj karzełku - uśmiechnąłem się złośliwie (bo to wcale nie tak że jestem tylko kilka centymetrów wyższy, wcale); a on tylko zrobił perfekcyjny bitch face, wiedziałem jednak że nie jest zły. - Mogę cię ponieść gdy już wyjedziemy ze strefy ryzyka - zadeklarowałem.
- Niech ci będzie wielkoludzie. To jak, ile jeszcze będziemy się kryć? - spytał, gdy przedostaliśmy się do kolejnej rośliny.
- Eem... Jeszcze jakieś trzy przystanki i powinno być git - odparłem. Jego oczy błysnęły lekko; byłem totalnie pewien, że wpadł na jakiś - pewnie nie do końca mądry - pomysł.
- To co, wyścig? - spytał i wystartował nim zdążyłem odpowiedzieć. Co to ma być, tak to nie ma szans by zrobić jakąkolwiek pułapkę?!?
- To nie fair! - jęknąłem biegnąc za nim.
- Hahah! Przegryw z ciebie i tyle - zaśmiał się na mecie
- Tak, tak, oczywiście. Bo to ja wystartowałem wcześniej, tak tak - prychnąłem. - To co, kawiarnia? - spytałem po chwili kierując się prosto.
- Kawiarnia. A potem możemy do mnie - wzruszył ramionami.
- Huh? - przechyliłem głowę patrząc na niego podejrzliwie.
- No wiesz, pograć w tą grę o której gadaliśmy na przerwie - odparł, przyglądając się mi.
- A- Aha. Tak, jestem za - odparłem czerwieniąc się lekko.
- ...co ci? Transformers pomidorowy?
- Hee? Eee, nie - odparłem z naciskiem. - Kto ostatni ten stawia~! - krzyknąłem i wystartowałem, by zdarzyć nim ogarnie sytuację.
________________________________________
✨315 słów ✨
To...jest zdecydowanie najgorszy (i najkrótszy) rozdział w całej tej książce.
Ale już kompletnie nie miałem pomysłu na ten ship, a chciałam mieć to z głowy 🙇♀️🙇♀️🙇♀️