✨57✨ ~Kidou x Sakuma ❄️

294 6 0
                                    

Kidou od blisko dziesięciu minut sterczał pod drzwiami z białego drewna. I przez te blisko dziesięć minut zdążył podjąć decyzję i wycofać się z niej już chyba z pięć tysięcy razy. A ostatecznie wychodziło na jedno - wciąż nie ma pojęcia czy chce to zrobić.

A raczej - czy ma na tyle odwagi. By zapukać w głupie drzwi. Przeżywał ten dylemat już trzeci rok z rzędu. I.. już miał odchodzić, jak w poprzednich latach, uznając że to rzeczywiście głupota, kiedy.. któryś z reszty pensjonariuszy wpadł na niego, chyba bardzo się za czymś spiesząc. Niefortunnie uderzył akurat o drzwi wydając przy tym całkiem głośny dźwięk.

Kurwa. Spanikowany zapukał jeszcze dwa razy, wiedząc że nie zdoła zwiać, zanim mieszkaniec pokoju nie wyjdzie. Odsunął się w tył i maniakalnie wygładził ubranie, strzepując z siebie niewidzialny kurz. Serce biło mu na tyle głośno (i szybko), że prawie całkowicie zagłuszało wszystko inne.

- Daj mi trzy minuty, zaraz otworzę! - krzyknął głos zza drzwi, a tuż po tym można było wyłapać głośny dźwięk suszarki do włosów.

Załamany Kidou jęknął męczeńsko, opierając głowę o ścianę obok drzwi. Teraz już na pewno się nie wycofa, musiałby wtedy znosić docinki wszystkich wtajemniczonych w sprawę..

Spróbował uspokoić nazbyt szybki oddech, rozmyślając o powodzie swojej obecnej "katorgi".

I pomyśleć, że wszystkiemu winna była niczego teraz nieświadoma pani wychowawczyni z trzeciej klasy..

Cofnął się myślami do tego wspomnienia, już po raz tysięczny.

Podstawówka, wolna lekcja. Jakiś nauczyciel się rozchorował i wcisnęli im za tą godzinę lekcję wychowawczą. Nauczycielka dała im wolną rękę, a on chyba wtedy czytał czy robił inną z rzeczy, które robią "ambitne dzieci wysoko postawionych rodziców".

A przynajmniej było tak aż do czasu gdy ciszę na sali przerwała zbiorowa faza "ochów" i "achów" oraz zachwyconych dziewczęcych głosów

A cała ta fala zamieszania i zachwytu kręciła się wokół zawstydzonej, ale zarazem zachwyconej dziewczyny. A konkretnie wokół papierowej korony na jej czekoladowych włosach. Darczyńca siedział dwie ławki dalej uśmiechając się zadowolony i co rusz zerkając na obiekt zainwestowania "damskiej" części klasy.

Incydent zdołał skutecznie odwrócić jego uwagę od.. cokolwiek wtedy robił.

Czemu jedna papierowa korona, w dodatku posklejana bardzo niestarannie, mogła wywołać aż takie zachwycenie? Było w tym zdecydowanie coś niezwykłego.

A on oczywiście postanowił to coś osobiście sprawdzić. ...czyli w dużym skrócie podjebał pomysł losowej osoby z klasy.

Początkowo próbował złożyć podobną, używając kilku mniejszych kartek pozaginanych w fantazyjny sposób. Jednakże... Cóż Kidou Yuuto zdecydowanie nie był mistrzem origami.

Ostatecznie po prostu wziął żółty papier i rozciął go robiąc trójkątne zęby, a potem skleił tak by dało się to w ogóle założyć. Po czym - wiedząc, że lekcja zaraz się skończy - szturchnął w ramię osobę siedzącą tuż przed nim.

Niebieskowłosy chłopak odsunął twarz od kartki (i prawdopodobnie rysunku, który aktualnie tworzył) i odwrócił się do Yuuto. Piękne, prawie że piwne oko wyrażało jedynie znak zapytania, kiedy drugie - jak zawsze - zakryte było białą opaską.

- Proszę! - powiedział szybko, lekko zaczerwieniony czerwonooki i pospiesznie założył koronę na głowę przyjaciela. Temu zajęło dłuższą chwilę zrozumienie co właśnie się wydarzyło, ale kiedy już zrozumiał jego twarz przeszył jeden z najjaśniejszych uśmiechów jakie Kidou w życiu widział.

Z perspektywy czasu zdaje się, że nawet jaśniejszy niż ten Endou. Chłopak podziękował słodko i przytulił się do przyjaciela. A potem przez resztę dnia paradował dumnie z koroną na głowie, a Kidou wręcz gotował się od środka z powodu dziwnego uczucia będącego mieszaniną dumy, zadowolenia, onieśmielenia i jeszcze czegoś.

Więc kontynuował ich małą tradycje i co roku tego samego dnia ofiarował przyjacielowi nową koronę.

Nawet w czasach Akademii udało mu się ją przemycić. Chociaż wtedy Sakuma już nie chwalił się nią każdej napotkanej osobie, nie przytulał nikogo ani nie uśmiechał się już tym niezwykle uroczym uśmiechem.

Ale potem ich plany pokrzyżował Fudou wypełniający rozkazy Kageyamy. A następnego roku nie chciał przypominaniem o tej sytuacji przygnębiać - już i tak wyglądającego bardzo szaro - chłopaka.

I jakoś tak wyszło, że tradycja gdzieś zniknęła.

A teraz stał jak debil pod drzwiami z papierową koroną. Co prawda od tamtego czasu jego umiejętności plastyczne znacznie się polepszyły i ta obecna była zdecydowanie śliczna, ale... To wciąż była zwykła papierowa korona. Głupia pamiątka dziecięcego upominku.

"A przy tym pamiątka dziecięcego zakochania.." - zanucił cichy głos w jego głowie ale szybko przegonił tę myśl.

I - gdy już miał zacząć prowadzić kolejną wewnętrzną kłótnie - drzwi otworzyły się gwałtownie a przed brązowłosym stanął Sakuma w zbyt dużej koszulce, krótkich spodenkach i dopiero co ułożonymi włosami.

- O co chodzi? - spytał pogodnie, spoglądając na chłopaka przed sobą.

- Eee... PROSZĘ! - spanikowany okularnik zrobił dokładnie to samo co kilkanaście lat wcześniej - pospiesznie założył koronę na jego głowę, czerwieniąc się przy tym jak burak.

A Jirou zatkało. A potem wybuchnął szczerym śmiechem. I to była ostatnia reakcja jakiej mógł spodziewać się czerwonooki. Stał tam ze ściśniętym sercem, bijącym zdecydowanie zbyt szybko i zbyt głośno. I z jednej strony cicho zachwycał się tym pięknym dźwiękiem, a z drugiej umierał z przejęcia.

- Dziękuję... Nawet nie wiesz jak bardzo mi tego brakowało - wymruczał nastolatek, poprawiając ozdobę. A potem uśmiechnął się. Chyba jeszcze piękniej niż za pierwszym razem.

KlaraKrzysztaowicz

ONE-SHOTY Inazuma Eleven Where stories live. Discover now