Ostrożnie wcisnąłem się głębiej pod stół, gdy cofnęła się pod zakurzony wykusz, a filiżanka z gorącą herbatą wypadła z jej dłoni, głucho roztrzaskując się na podłodze z ciemnego drewna. Powietrze przeciął cichy syk błyszczącego metalu, a w jego powierzchni odbił się blask księżyca, wpadający do pomieszczenia przez otwarte okno. Jej twarz wypełniła groza, a bladość konkurowała z bielą rozbitej porcelany, leżącej smętnie na podłodze. Tuż obok niej po chwili pojawiła się plama karmazynu, powiększającego się z każdą wolno upływającą sekundą. Szkarłat zbrukał sprowadzony z daleka wzorzysty dywan, obłożoną boazerią ścianę w kącie izby, śniady policzek kobiety i biały rękaw młodzieńca dzierżącego narzędzie zagłady. Zaskoczył mnie, gdy wypuścił z trzęsącej się dłoni ostrze i obiema dłońmi chwycił wykrzywioną w grymasie zaskoczenia i rozpaczy twarz ukochanej. Po obu jego policzkach popłynęły gorące łzy, przecinające jego twarz wilgotną ścieżką. Przycisnął do piersi coraz bardziej blednącą głowę dziewczyny, której wzrok otępiały utknął na zawsze w odbiciu ozdobnego ostrza.
Zjeżyłem się, gdy ciszę nocy zakłócił pełen goryczy szloch młodzieńca, przerywany jedynie niezrozumiałymi wyrażeniami skruchy i wyrzutami sumienia. Nieważne jednak jak wiele dekad spędziłby na błaganiu o przebaczenie, skóra jego ukochanej ostygła wraz z rozlaną herbatą wśród rozbitego szkła drogiej porcelany, a wzrok bez duszy zawisł w zakurzonym, ciemnym salonie.
Po długim łkaniu podniósł się z klęczek, zostawiając ukochaną opartą o wyłożoną boazerią ścianę. Powoli wyczołgując się spod stołu obserwowałem uważnie, jak otępiały krzątał się po holu, łapiąc w ramiona kolejno szpadel, ciemne gumowce, butlę z naftą i lampę. Otarłem się o nogę stołu i przysiadłem na skraju dywanu, uważając, by szkarłat nie złapał się i mnie jak zakaźna choroba. Patrzyłem, jak ciężki dywan zwija z pakunkiem w środku, wzdychając ciężko opiera się o drewnianą futrynę i ociera ręcznikiem czoło. Wiedziałem, że mogłem mu ulżyć i dawno zapobiec całej serii makabrycznych wydarzeń i ich następstw, mających ciągnąć się przez następne pokolenia i wieki. To wszystko nie musiało się zdarzyć, gdybym tylko mógł powiedzieć mu, jak bardzo się mylił w posądzaniu ukochanej o przeniewierstwo. Podrapałem się za uchem, mącąc tym grobową ciszę w izbie delikatnym szelestem. Gdybym tylko nie był kotem.
YOU ARE READING
【𝔡𝔢𝔩𝔦𝔯𝔦𝔲𝔪】 ᵒⁿᵉ ˢʰᵒᵗˢ ᴾᴸ
Short StoryMoje próby pisania w wielu gatunkach i małych formatach. Proszę brać poprawkę na to, że są to ćwiczenia, więc nie poprawiam ich po czasie. Pozostają bez edycji takie, jakie tu trafiły, abym mogła widzieć progres, jeśli się taki pojawi. Ostrzeżenia n...