Część 10

1.9K 267 279
                                    

19/07/2023

Kolejna zagadka - do wygrania rozdział na życzenie.

W którym rozdziale Jakub i Janka skonsumują związek? (nie piszcie 11 ani 12 😈)

Wszystkich rozdziałów jest 36, więc jest z czego wybierać.


Przyznaję, że wziął mnie z zaskoczenia, inaczej pewnie zarobiłby z liścia albo w klejnoty koronne.

Czy on musi pachnieć tak dobrze, nawet po ratowaniu komuś życia? Dwa oddechy, tyle mu daję i koniec tego dobrego.

Na chwilę wszystkie negatywne emocje znikły. Złapałam się na tym, że wstrzymuję oddech.

Głupia dupo!

– Już w porządku. Dzięki tobie pan Stanisław pewnie się wyliże. – Powiedział cicho do mojego ucha, a mnie po plecach przebiegł niespokojny dreszcz, niemający nic wspólnego z ratowaniem życia współpracownika. – Nie chodziło o to, że robisz to źle, tylko o to, że ja mam więcej siły – dodał, głaszcząc moje plecy.

Kosztowało mnie to nieco siły i samozaparcia, ale wyswobodziłam się z jego ramion i cofnęłam dwa kroki.

– Nie musi mnie pan pocieszać – wypaliłam, poprawiając spinkę na włosach. – Takie kontakty fizyczne mogą spowodować w biurze plotki. – Zakręciłam włosy na palcu i spięłam. – A chyba, żadne z nas nie chce, być „wiadomością dnia".

Spojrzał na mnie ze zniecierpliwieniem, a potem przeniósł oczy na sufit.

– Czy ty przestaniesz kiedyś warczeć?

– Nie! – odpysknęłam, uświadamiając sobie, że nadal jestem boso, a zimne kafelki zaczynają stawać się nieprzyjemne. – Będę utyskiwać do końca świata i jeden dzień dłużej! – Nieświadomie sparafrazowałam Jurka Owsiaka. – Ewentualnie do ostatniego dnia wypowiedzenia. Wybierz, co ci bardziej odpowiada.

Wyszłam z toalety z podniesioną głową, mimo że zimne kafelki szczypały mnie w podeszwy stóp. Weszłam do biura na dole, chcąc sprawdzić co z Moniką. Siedziała przy swoim biurku roztrzęsiona. Dłonie drżały jej tak bardzo, że więcej kawy wylała z kubka na klawiaturę, niż wypiła.

– Mam twoje b–buty – jąkała się nieco, szczękając zębami.

Wsunęłam stopy w szpilki.

– W porządku? – spytałam łagodnie.

Kiedy nie odpowiedziała, chwyciłam słuchawkę i odebrałam dzwoniący uporczywie telefon, kierując interesanta do odpowiedniej osoby. Tak samo z kolejnymi połączeniami przychodzącymi. Nie wyglądało na to, że Monika się ogarnie i zacznie normalnie pracować. Siedziała wpatrzona w jeden punkt, wciąż usiłując pić kawę. W głowie zaświtał mi szatański pomysł, jak godnie przetrwać ostatni dzień przed urlopem.

– Monia, idź do domu. Widzę, że strasznie się zdenerwowałaś.

Zerknęła na mnie znad krawędzi porcelany.

– Ty jesteś jak Robocop – powiedziała cicho. – Nie dziwię się, że faceci w biurze dali ci taki przydomek.

Dali i owszem, ale nie z tego powodu. Otrzymałam go, ponieważ wszelkie awanse spuszczałam po bandzie, nie będąc zainteresowana, a nie dlatego, że jestem emocjonalną amebą.

– Już, już, zbieraj zabawki, odpoczniesz w domu. Dam ci potem znać, co z panem Stasiem.

– A recepcja?

– Posiedzę dzisiaj tutaj.

– A Aga da sobie tam radę?

– Nawet beze mnie – bagatelizowałam.

Na papierzeTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon