13

13.2K 404 20
                                    

Arya.

- ja pierdole, ale Ci zazdroszczę.

Usłyszałam na wejściu gdy weszłam do szatni by się przebrać.

- o czym ty mówisz Kate?

Zapytałam nie mając zielonego pojęcia o co jej chodzi.

- kierownik kazał ci przekazać, że idziesz dzisiaj na prywatny występ. Ponoć Hoover wyszedł z więzienia i chciał najlepszą a, że ludzie przychodzą tutaj głównie dla ciebie..

Powiedziała na jednym wdechu i gdy skończyła odetchnęła głęboko. Spojrzałam na nią jak na wariatkę.

- Kate, kiedy przyszłaś?

Wpatrywałam się w nią chwilę. Jones sporzała na zegarek i skinęła głową.

- 3 minuty przed tobą.

- szybka jesteś w zbieraniu informacji.

Zaśmiałam się, a ta ponownie skinęła głową i puściła w moją stronę oczko.

- ode mnie najszybciej wychodzą najlepsze plotki.

Westchnęłam. Akurat z tym nie mogłam się nie zgodzić. Zawsze wiedziała wszystko pierwsza. Od razu się przebrałam w komplet który był naszykowany. Stanik w kształcie dwóch dużych muszli, gorset cały pokryty mniejszymi muszelkami podobnie jak majtki. Wszystko było w jasnych kolorach i ładnie współgrało. Nigdy nie wnikałam w stylizacje ale tą miałam okazję założyć pierwszy raz i naprawdę mi się podobało. Nałożyłam na usta błyszczyk. Poprawiłam długie brąz włosy.

Wiedziałam gdzie znajduje się pokój o którym mówiła Kate. Fakt faktem, nie miałam okazji wcześniej tam być ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Weszłam do środka. Jeszcze było pusto. Zajęłam miejsce na podeście niedaleko kanapy. Rozejrzałam się dookoła i zrozumiałam, że jeśli przyciemnią światła a często to robią, nie będę widziała mężczyzny który ma mnie ogladać. Czy interesowało mnie jak wygląda mój szef? Nie. W końcu powinien wiedzieć, że może patrzeć ale nie dotykać, że nie należę do tej drugiej grupy.

Gdy muzyka zaczęła cicho grać wiedziałam, że powinnam zacząć. Wsluchalam się w melodię i niemal od razu zaczęłam tańczyć. Nie zwracałam uwagi na to co się dzieje w okoł mnie. Nie zwracałam uwagi kto wchodzi i czy ktoś wychodzi. Nie zwracałam uwagi na nic aż usłyszałam ten głos.

- Arya.

Momentalnie się zatrzymałam. Stałam do niego plecami. Bałam się odwrócić. Bałam się go zobaczyć. Bałam się, że mur który zbudowałam przed ten miesiąc w jednej chwili się rozpadnie i nie będę w stanie go wznieść na nowo. Teraz zrozumiałam po co te pierdolone muszelki.

- Vincent.

Wyszeptałam. Wiedziałam, że jedyna droga ucieczki jest za nim. Musiałabym go minąć. Musiałabym go zobaczyć. Nie wiem czy potrafię, czy jestem na tyle silna by sobie z tym poradzić.

- powiedz to jeszcze raz..

Powiedział tym swoim głębokim i stanowczym głosem. Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy.

- co takiego?...

Doskonale znałam odpowiedź ale nie mogłam się powstrzymać. Usłyszałam za sobą wolne ale ciężkie kroki.

- moje imię Arya, powiedz jeszcze raz moje pierdolone imię..

Wychrypiał tuż za mną. Czułam jego oddech na swoim karku. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Opadłam na kolana. Mimo, że miałam zamknięte oczy czułam jak pod powiekami zbierają się łzy, a gardło zaczyna nieprzyjemnie drapać. Pokręciłam głową na boki w geście protestu.

- powiedz jeszcze raz moje pierdolone imię Arya!

Wydarł się. Wzdrygnęłam się. Moje ciało przeszedł dreszcz, a spod powieki wydostała się pojedyncza łza.

- Vincent..

Wyszeptałam. Palce jednej dłoni wplótł w moje włosy i pociągnął do tyłu. Drugą dłoń położył na mojej szyi i zacisnął palce.

- tęskniłem Arya..

Usłyszałam przy swoim uchu. Przejechał językiem po moim policzku. Zadrżałam. Puścił mnie, obszedł i czułam jego obecność przed sobą.

- otwórz oczy.

Znów zaprzeczyłam ruchem głowy. Nie mogę. Mur już i tak jest już naruszony. Polegnę.

- otwórz oczy Arya.

Powtórzył, a ja dalej milczałam. Nie zrobiłam kompletnie nic, nie ruszyłam się nawet o milimetr.

- Arya, spójrz na mnie.

Uparcie zaciskałam powieki, ponownie chwycił mnie za włosy. Pociągnął i odchylił moją głowę do tyłu. Mimowolnie otworzyłam oczy. Patrzyłam na jego twarz i zrozumiałam.

Pierdolony Vincent.

Nie był na wakacjach, był we więzieniu.

Był moim szefem, dlatego wiedział więcej niż powinien.

Pierdolony Vincent Hoover.

Stał przede mną, patrzył się prosto w moje oczy, a ja pod ciężarem tego spojrzenia miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

OBSESSION Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz