15

13.5K 366 12
                                    

Arya.

Wbiegłam do szatni. Ubrałam się tak szybko jak to było możliwe. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z klubu. Pierdole tą robotę. Znajdę inną. Może mniej płatną ale będę miała spokój. Mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. Kate. Odebrałam od razu.

- gdzie jesteś?

Usłyszałam w słuchawce telefonu.

- idę do domu, rzuciłam tę robotę.

Odpowiedziałam od razu. W końcu i tak będę musiała jej wszystko powiedzieć.

- nie wiem co zrobiłaś, ale widziałam Hoovera, jest wściekły.. chociaż wściekły to mało powiedziane.

Zatrzymałam się na chwilę, jednak zaraz znowu szłam dalej.

- został w klubie?

Zapytałam. Bałam się odpowiedzi na to pytanie.

- nie wiem, chyba gdzieś wyszedł a co?

Wzięłam głęboki oddech.

- nic Kate, przyjdź do mnie jutro zgoda?

- zgoda.

Usłyszałam i się rozłączyłam. Weszłam do kamienicy, poszłam po schodach na górę. Wsunęłam klucze do zamka. Były otwarte. Nie, nie, nie. Weszłam do środka, zamknęłam drzwi. Położyłam torbę, wzięłam głęboki oddech.

- wiesz, że mogę zadzwonić na policję i zgłosić włamanie?

Zapytałam wiedząc, że jest w środku.

- masz na to dowody?

Usłyszałam i oparłam czoło o drzwi.

- wystarczysz ty.

Odpowiedziałam, a on się zaśmiał.

- zamki są całe, a zanim przyjadą mnie już tutaj nie będzie.

Milczałam dłuższą chwilę. Co powinnam powiedzieć? Powinnam powiedzieć jak bardzo mnie zranił? Powinnam powiedzieć jak się czuje? A może zapytać po co to wszystko?

- czego chcesz?

Zapytałam w końcu. Tym razem to on milczał.

- ciebie.

Odpowiedział spokojnie. Odwróciłam się w jego stronę. Stał przy oknie, a latarnie idealnie oświetlały jego sylwetkę w mroku.

- straciłeś mnie w momencie gdy zacząłeś kłamać Vincent i wychodzi na to, że tak naprawdę nigdy mnie nie miałeś bo nigdy nie miałam okazji poznać prawdziwego ciebie.

Ruszył w moją stronę. Stanął przede mną, dopiero teraz uderzył mnie zapach jego perfum.

- za to Ty miałaś mnie od samego początku.

Nie chciałam tego słuchać. Nie chciałam słuchać kolejnych kłamstw.

- wyjdź.

Nawet na niego nie spojrzałam. Odsunęłam się robiąc mu przejście.

- nie zamykaj drzwi, szybciej wejdę.

Minął mnie i wyszedł. Oparłam się o drzwi, osunęłam się i schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać.

Po cholerę była mi ta aplikacja?!

Wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer Kate.

- przyjdziesz do mnie?

Zapytałam, próbowałam się uspokoić jednak głos nadal mi drżał.

- teraz?

- teraz.

- bardzo źle?

- paskudnie.

Wzięła głęboki oddech.

- Zaraz będę.

Rozłączyła się. Spojrzałam na zegarek i dotarło do mnie, że do końca zmiany ma jeszcze prawie cztery godziny. Było dopiero po godzinie drugiej w nocy.

Nie musiałam długo czekać. Zapukała, otworzyłam jej i od razu się przytuliłam.

- przepraszam, wiem, że powinnaś być teraz w pracy.

- powiedziałam, że dostałam miesiączkę, nie wiem dlaczego mężczyźni boją się tego słowa ale zadziałało.

Zaśmiałam się cicho. Kate od razu chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w stronę salonu. Usiadlysmy na kanapie.

- opowiadaj.

No i opowiedziałam. Wszystko od A do Z. Nie wiem ile dokładnie mi to zajęło ale słońce zaczęło już wschodzić. Kate siedziała z otwartymi ustami. Myślałam, że gałki oczne jej wyskoczą. Milczała i milczała.

- Kate?

Odezwałam się w końcu bo jej milczenie mnie dobijało.

- ja pierdole.

Powiedziała cicho, na co skinęłam głową.

- Vincent Hoover.. powtórzę, Vincent Hoover ma na twoim punkcie bzika a ty dałaś mu kosza?

Ponownie przytaknęłam. Znałam Kate, za każdym razem wiedziałam co chodzi jej po głowie ale tym razem miałam pustkę.

- wróć do pracy, zabaw się nim tak jak on zabawił się tobą. Proste jak jebanie.

Rzuciła jakby to było takie oczywiste i proste. Opadłam na kanapę, ułożyłam głowę na jej udach i patrzyłam w sufit.

- nie jestem pewna czy to dobry pomysł, on jest nieobliczalny, nieprzewidywalny i.. naprawdę nie wiem do czego jest zdolny Kate. Nie chcę by było gorzej.

Odparłam zgodnie z prawdą. Kate jęknęła zrezygnowana.

- zrób jak uważasz, ale myślę, że powinnaś zaryzykować.. widziałaś jaki jest przystojny?

Wbiłam jej łokieć w żebra na te słowa.

- widziałam znacznie więcej niż Ty.

- a no tak..

Milczalysmy obie kilka dobrych minut. Kate zapewne rozmarzyła się wyobrażając sobie Vincenta nago, a ja wiedziałam, że nie jest w stanie sobie wyobrazić takiego ciała tak dokładnie jak ja.

- mogę spać u ciebie?

Usłyszałam zaspany już głos Kate.

- możesz.

Odpowiedziałam od razu.

- a śpimy razem? Ta kanapa jest cholernie niewygodna.

Zaśmiałam się na jej słowa. Faktycznie była niewygodna.

- jasne.

OBSESSION Where stories live. Discover now