Trauma

447 23 6
                                    


– Mordujecie ludzi gorzej jak zwierzęta... – szepnęła. Słychać było wyrzut w jej głosie. Tylko co miałem z tym zrobić? Nie interesowało mnie, co myślą inni, po prostu tacy byliśmy.

– Robimy to, gdy rodzina jest zagrożona. Floriano jest trochę nadgorliwy. Wszędzie widzi wroga, ale ma to też swoje plusy.

– On jest chory... Popierdolony. – Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.

– Umyłem cię – rzuciłem w końcu z nadzieją, że to odwróci jej uwagę. Nie miałem w sobie aż tyle empatii, by móc ją jakoś pocieszyć.

– Wszędzie ją czuję. – Przecierała policzek z góry na dół, coraz mocniej, coraz intensywniej.

– Wiem. Tego nic nie zmieni. Z czasem minie. – Chwyciłem ją za przegub. – Adriana, już...

Chciała się wyrwać, więc przyszpiliłem ją do materaca. Oddychała szybko, raz na jakiś czas kaszląc. Trwaliśmy tak długie minuty. Spoglądałem na grę mięśni na jej twarzy, skupiała się, by opanować emocje, lekkie drżenie. Jak to się stało, że nagle tkwiłem po uszy w takim gównie? Co ta dziewczyna miała w sobie, że jej nie zabiłem? Może ta wola walki sprawiła, że chciałem sprawdzić, kiedy się ugnie, a może była tak podobna do mnie. Walczyła, przystosowywała się do warunków, szukała wyjścia. Nie beczała i uratowałaby zwierzę zamiast siebie.

Kiedy wystarczająco się uspokoiła, puściłem ją, a ta wtuliła się w moje przedramię. To gra o przetrwanie, pamiętaj. Ona gra. Robi to, bym zobaczył w niej człowieka. Chciałem wyrwać rękę.

– Tylko minuta, proszę cię, tylko jedna minuta. Nie zostawiaj mnie. – Nie patrzyła mi w oczy, czyżby było jej wstyd, że pokazuje słabość i strach?

Mimo iż rozum mówił co innego, przytuliłem ją. Objąłem ramieniem i wdychałem przyjemny zapach.

– Przyjechałem na Słowację prawie dwadzieścia lat temu. Razem z mamą, dostała tu możliwość, by zacząć na nowo. Kobiecie jest ciężko samej, dlatego wuj Umberto też postanowił opuścić Włochy. Kupili jeden dom, potem drugi, matka poznała Huga. To historia godna powtórzenia, zostawił dla niej wszystko. Zawsze go za to podziwiałem.

– Zakochał się w kobiecie z mafii?

– Z mafii i z dzieckiem na karku. Takie życie, nie jest urodzony do tego biznesu, ale robi, co może.

– Jesteście wpływowi?

– Ten region jest nasz... Wojsko, politycy, wszystko ze ścisłą współpracą. Wiadomo, jeśli coś nie wyjdzie, zostanie osądzona mafia kalabryjska, ale 'Ndrina rośnie w siłę.

– Co to 'Ndrina?

– To nasz klan, nasza rodzina. Jesteśmy panami na tym terenie. 'Ndrine są tu setki, pewnie tysiące rozsiane po całym świecie. Każda zajmuje się czymś innym. Broń, narkotyki, wielkie korporacje, paliwo, złoto, słowem: wszystko, z czego może być dochód...

– Sprzedaż kobiet... – dodała cicho.

– Tak. To też.

– Czemu się na to godzisz?

– Żeby mieć spokój. Chłopcy lubią rozrywkę, żołnierze tym bardziej. Wszystko się kręci, gdy są zaspokojeni, zadowoleni.

– Chciałbyś przestać?

– Nie da się, 'Ndràngheta to rodzina, więzy trzymają nas razem. Dlatego jesteśmy najpotężniejszą organizacją na świecie, jeśli zdradzisz, to często własnego brata, matkę, córkę czy kuzyna. To zobowiązuje, dlatego trwamy już tyle lat.

Jej pierwszu cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz