>>Rozdział 1<<

726 23 3
                                    

                                ~*~
                        ROK PÓŹNIEJ:

Od czasu zaistniałej sytuacji w kawiarni minął rok. Naprawdę pamiętam ten dzień jak wczoraj. I wiecie co? Wcale nie żałuję. Ten pomysł w kilka sekund odmienił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Gdyby ktoś zaoferował mi wrócenie się do tego wydarzenia i postanowienie go inaczej zbudować, odrazu zaprzeczyłabym. Tak, jestem z Macolmem. Kocham go nad całe życie i ufam mu, a on mnie. Wiem że nigdy mnie nie zostawi.

Podałam mu ten numer no i zakończyło się to związkiem, który będzie trwał na zawsze. Będę go kochać do końca życia i jeszcze dalej.

Pare randek, spotkań i tylko on. On i ja. On jest mój, ja jego. Cieszę się jak dziecko, za każdym razem, że dobrze postąpiłam. Jeżeli  chodzi o mój sekundowy plan - tak to nazwałam, został wytłumaczony. Macolm po prostu się śmiał. Kocham jego uśmiech, oczy, usta, kocham go, całego.

Mam dwadzieścia dwa lata. Czuje się już jak naprawdę biznes woman. Często Macolm musi wyjeżdżać na spotkania z innymi mafiami z którymi prowadzi współpracę, czasem jeżdżę też z nim. Można powiedzie że wygrałam życie. Jestem królową mojego mafioza. Nie przyznaje się mu, ale planuje kiedyś małego bachora. Chce go wychować na bogatego dzieciaka. Oczywiście to mój mały sekret i nie wiem czy się spełni, ale jestem pewna że Macolm byłby zachwycony.

Stoję w naszej willi. Potężnej willi. Jest ukryta cholernie dobrze z dala od miasta. Wszystko jest tu mroczne. Daje taki zajebisty klimat. Dobrze się tu czuje.

Relacja z rodzicami się pogorszyła gdy byłam młodsza. Ojciec alkoholik, natomiast matka chodziła do klubów. Wychowałam się u babci na wsi. Moje dzieciństwo jest tak dobrze wspominane. Babcia umarła kilka lat temu. Dokładnie cztery. Cholernie tęsknie za nią. Czy ja właśnie płacze smażąc jajecznicę? Być może. Zaraz mi się rozleje. Ile łez na patelni. Słodkie wypełnione nienawiścią, przemocą, przeszkodami. Przerwała mi Macolm całując moją szyję. Teraz razem byliśmy nad patelnią.

- Czy to dla mnie? - poczułam jego chłodny głos i jego zimne ręce na mojej talii. - jajecznica z łzami?.. - czy chciałam się odezwać, wytłumaczyć? Nie. Nie odpowiedziałam nic. Było mi trochę głupio, ale powinien zrozumieć, że niektóre osoby są wrażliwe. Sama jajecznica może nie jest zła?

Nałożyłam mu na talerz i dekorowałam, w końcu to dla mafioza. Usiadł, podwinął rękawy. Chwilę później mój telefon zawibrował. Na ekranie pojawił się napis „nieznany numer" zdziwiłam się ale nie do końca, pewnie to jakiś kolega Macolma. Wszystko byłoby okej gdyby nie zaczął dzwonić. Wzięłam go do ręki i chciałam przeciągnąć zieloną słuchawkę lecz nie coś, a raczej ktoś mi przeszkodził

- Odłóż ten telefon! - moja twarz odrazu zbladła. Macolm? To nawet nie on. Ten nagły bunt. Podniesiony głos. Nigdy nie nakrzyczał na mnie, a może ten numer? Ten cholerny numer! Coś ma wspólnego? Niee, odrzucę te myśli. To przecież mój mafioza, nic mi nie zrobi. Jednak coś mnie kurewsko ciekawiło. Jak wyjdzie zadzwonię. I co teraz? Co mu powiedzieć? 

- O co ci chodzi? Nie krzycz na mnie! - odwzajemniałam bunt. Do cholery! Co tu się dzieje?!

- Powiedziałem odłóż ten telefon, suko! - on tego nie powiedział.. nie powiedział. To tylko sen, Madeline Idź się połóż. Zrobi co to dobrze a o tej sytuacji zapomnij. Melisę? Macolm.. ty żartujesz? To koniec? Ja go przecież kocham!

- Co ty powiedziałeś? - zaśmiał się. Nie daje za przegraną. Po prostu wstał i wyszedł. Ja natomiast zostałam na środku kuchni stojąc tam około dziesięć minut. Oszołomiona tym wszystkim upadłam na kolana. Teraz już nei płakałam, ryczałam, ryczałam w niebogłosy i napewno słyszał, ale nie wrócił. Czy on mnie kocha?! Nie zostawię tego tak.. To wszystko przez jebany telefon! Wzięłam go i rzuciłam na podłogę. Nic. Młotek! Otwierałam wszystkie szafki, każda jedna wydawała dudniący dźwięk gdy była już przy końcu. Młotek okazał się w czarnym koszyku. Wyjęłam go a później walnęłam o telefon.
O co chodzi? Co się dzieje?

Better TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz