>>Rozdział 2<<

382 11 13
                                    

- Co to ma być? - wparował hucznymi krokami Macolm do naszego królestwa. W prawej dłoni trzymał laptop. Oczywiście czarny garnitur leżał na nim perfekcyjnie. Po jego minie można było się spodziewać że coś jest nie tak. Niedługo przed wyjściem Chase'a. Cholera, a jak to nagranie? Jest zły.. Widać mnie w stringach? Błagam tylko nie to. Odłóż ten laptop. Madeline, wdech i wydech, spokojnie. Nie będzie tak źle. Spokojnie? Ma być spokojnie? Dziwnie się czuję.. Jakoś ten związek.. Jego wyrażenia..
Nie czuję już takiej miłości do niego jak kiedyś. Sam ją niszczy. Czy on tego chce? Ciężko mi stwierdzić. Jednak i tak go kocham. Może mnie wyzywać od suk, szmat, dziwek ale i tak będzie dla mnie ukochanym..

- Wszystko okej? - zapytałam z ciekawości. Jednak coś nie grało

- To ma być okej? To ma być?! - chciałam coś powiedzieć ale przerwał mi ucisk jego dłoni ma mojej żuchwie. Zaczął nią szarpać. Ja biedna nie wiedziałam co zrobić. Do moich oczu powoli napływały łzy a z każdym szarpnięciem były jak wypolerowane szklane wazony mojej babci. To bolało.. nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Jego zachowanie.. To nie on. Przecież to nie może być on. Patrzyłam w jego czarne tęczówki. Widział moje szklanie oczy ale nie reagował.

Aż w końcu puścił ją i rzucił laptopem na barek. W ekranie odbijałam się ja z czerwonymi odciskami palców Macolma. Otworzył go a na ekranie pojawił się film z kamery. Na nim byłam ja i tajemniczy chłopak. Bynajmniej z mojego życia. Nie wiedziałam co powiedzieć. Odczuwałam lęk do jakiejkolwiek wypowiedzi. I wszystko było spowodowane przez jednego człowieka. Patrzyłam na niego tym razem nie jak na Boga, ale zakłopotana. Nic nie było strasznego na tym nagraniu. Ja i jakiś tajemniczy mężczyzna. Nie pieprzyłam się z nim, o co mu chodzi? Czyżby zazdrość? Sama już nie wiem. Spoglądał na mnie jak na debila. Odwzajemniłam bunt

- Czy to ma być okej? To ma być że jakiegoś mężczyznę mi przeprowadzasz a później masz problem?! Kurwa! Co się z tobą dzieję?! - teraz to obydwoje patrzyliśmy jak na debili. Bo jego zachowaniu już widać że jest jeszcze bardziej zły. Myślę że ten odwzajemniony bunt to całkiem dobra opcja. Zamknął laptopa. Dobrze że nic się nie uszkodziło bo moc jaką uderzył była mocna i ciężko ją opisać. Wszystko było okej aż do tej pory. Co jest nie tak? Ja już ledwo daje radę. Nie poddam się. Nie mogę się poddać. Kocham go. Po chwili laptopa już nie było, trzymał go znów w prawej dłoni.

Poczułam nagły ból na jednym z moich policzków. Nie był on krótki i zarazem mały ból. Piekło. Cholernie piekło. Czy znów zaczynały napływać mi łzy? Ja tylko podlewam rzęsy.. Trzaśnięcie drzwiami zakończyło naszą wspólną konwersację. Wstałam z krzesła i podbiegłam do łazienki aby zobaczyć się w lustrze. Tego nie można nazwać nawet tragedią. To jest okropny siniak. Czerwony. Jak ja teraz wyjdę na miasto?

Jeszcze ten telefon. Z jednej strony, nie powiem jestem ciekawa a z drugiej? On chce mnie w coś wrobić na bank. Spotkam się z nim. Może chce mi coś przekazać?

Podeszłam do szafy, a raczej potężnej garderoby której od dziecka marzyłam. Chwyciłam biały wieszak. Czarna przylegająca sukienka z rozcięciem do kolana. I moje ulubione szpilki. To chyba jest moje hobby, zbieranie czy tam kolekcjonowanie szpilek. Kocham je. Mam je ustawione w kolorach. Wybrałam akurat jedne z droższych. Ich obcas był złoty z literami „yls" Z tego co pamiętam były dość drogie. Oficjalnie torebka również z tej samej firmy. Wisienka to długie czarne rękawiczki, sięgające mi do łokci. Ubrałam się i przejrzałam w lustro. Co jak co, ale trzeba przyznać że wyglądam jak dziesięć liter. Nawet lepiej. Ahh te ego. Mówiłam już jak kocham Macolma? Wyjęłam telefon i wybrałam numer „nieznany" Nie trzeba było czekać zbyt długo. Po drugiej stronie usłyszałam męski głos. Kurwa stranger things.

- Wiedziałem że zadzwonisz - nieźle. Chase wiedział że zadzwonię? Musze mu pogratulować. Chuj

- Pierdolisz?! - poczuj smak sarkazmu

Better TogetherWhere stories live. Discover now