>>Rozdział 5<<

105 5 1
                                    

Ciekawe co mógłby przynieść znów szatyn. Szczerze, zaciekawiło mnie to. Chociaż ufność obcemu to nie jest jednak dobra decyzja, wręcz bardzo zła. I kolejną złą rzecz jaką popełniłam. Chase jednak wydawał się też takim dobrym człowiekiem. Przyjął obcą kobietę do mieszkania.

W sumie to jakoś mi ulżyło na sercu po rozstaniu. To była okropna decyzja i postaram się więcej jej nie popełnić. Co dalsze, zostawmy na później, teraz to teraz

- Nie wiem jak zacząć - wziął oddech i kontynuował - ciężki temat ale, są pewne dowody na.. - znowu się zatrzymał a następnie spojrzał na mnie w formie zapytania czy jestem gotowa. Moje oczy odpowiedziały same za siebie, tak - Kogoś kto cię wychował - co kurwa? Teraz to mnie zlagowało jak nigdy dotąd

Wstałam z krzesła i odwróciłam się do bruneta. Mówiłam, nie zaufam przecież to nie możliwe. Przeszłam w dzieciństwie wiele, a najbardziej rozstanie z osobą która była moją ostatnią szansą na wychowanie mnie, to jej zawdzięczam i nigdy nie zapomnę. Otarłam łzę płynąca po moim policzku

- Jak?! Przecież ona kurwa nie żyje! Przepraszam, ale z takich tematów się nie żartuje! - podeszłam bliżej i zmarszczyłam brwi w formie złości, byłam strasznie zła bo to była najważniejsza osoba w moim życiu, a jeżeli ktoś z niej żartował, nie było już tak miło - Czy ty wiesz co ona dla mnie zrobiła?! Jakie ma znaczenie? - pociągnęłam za jego kołnierz koszuli

- Wiem że to trudny temat, nie jesteś na to gotowa, coż innym razem

- Odpierdol się, rozumiesz? A nie przepraszam, o-d-p-i-e-r-d-o-l  s-i-ę teraz lepiej? Czy może zafundujesz w końcu w encyklopedię?!

- Nie wiedziałem że wywoła to u ciebie taką agresje

- Bo ty kurwa nie wiesz jak to jest! Nigdy nie byłeś w takiej sytuacji! Ty wiesz ile ona dla mnie zrobiła? Nie wiesz! Była tak.. - łzy mi nie dopuściły powiedzieć ostatnich słów i wypłynęły jak wodospad. Pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, to co? Teraz jedziemy w drogę depresji

                                 *** 

Obudziłam się leżąc na łożku pod kołdrą. Czułam się tak okropnie. Włączyłam aparat w telefonie, gorzej być nie mogło. Byłam jak burak. Czuje się strasznie i do tego mam gorączkę, no super. Nie wiem ile płakałam że doprowadziłam się do takiego stanu. Jednak są pewne granice a to było już tak wstrętne, tyle dla mnie zrobiła.. Nie chciałam sobie przypominać historii, bo za każdym razem płakałam bez granic. Opadłam na łóżko z braku sił, ręce mi się trzęsły a przede mną rozmazywał się obraz

- Nie wyglądasz za dobrze, to moja wina - położył mokrą szmatkę na moje czoło

- Twoja wina, zmieńmy temat, co było to było - stwierdziłam

- Nie doprowadzaj się do takiego stanu, jesteś w ciąży

- Wyjdź! - krzyknęłam na co skinął głową. Może i byłam surowa ale to co zrobil zostaje w pamięci. Wiele osób pewnie nie rozumie, ja miałam doświadczenia z życia i wiem jak jest ciężko bo dała z siebie wszystko, za dużo, aż za dużo. Będzie moim wzorem do naśladowania

- Słuchaj - on chyba nie rozumie - porozmawiaj o tym ze mną, dobrze ci to zrobi - Po co ja się zgodziłam? - Jak miała na imię?

- Florencia, piękne imię jak jej charakter - spojrzałam z uśmiechem na palce którymi się bawiłam - Lubiła szczególnie piec, zawsze była gotowa do pomocy, nawet swoim wrogom. Po prostu osoba jakich mało. I wiesz co? Nie żałuje, nie żałuje że spędziłam z nią dzieciństwo. Bo wychowała mnie prawidłowo

- Co się stało później? - przetarłam łzy i siliłam się mówić dalej

- Pewnego dnia, wracając ze szkoły - wzięłam wdech - Wołałam, krzyczałam, szukałam. Nie pozostawiła żadnego śladu. Nikt nie chciał pomóc a sprawą zajęła się policja która zgłosiła opiece społecznej i tak.. Płakałam codziennie. Policja po trzech miesiącach ustaliła smierć. Wydzierałam się i panie nie mogły już słuchać, był nawet psycholog, wszystko na nic. Z rodzicami nie mam kontaktu i nie wiem czy ich znaleźli. Staram się nie wracać do tego tematu. Wiesz ile ja w życiu przeszłam? Ile kropli płaczu, ile stracenia głosu, ile bólu, ile ran, ile upadków, ile krzyków.. Najgorsze jest w tym wszystkim to że.. że miałam tylko pięć lat, pięć lat kurwa - i znowu się rozpłakałam, nie potrafię rozmawiać na takie tematy

Better TogetherWhere stories live. Discover now