„𝔖ł𝔬𝔴𝔞 𝔰𝔬𝔩𝔦𝔳𝔞𝔤𝔞𝔫𝔱𝔞 "

60 40 0
                                    

Delikatnie położyła Hange na łóżku i usiadła obok niej. Miejsce do spania nie było szczególnie wielkie, ale wystarczające, żeby obie nie wstały całe obolałe . Spojrzała na brunetkę, która spokojnie leżała, lecz nie spała. Postanowiła ściągnąć jej okulary w razie gdyby jednak odleciała w objęcia morfeusza.

Chcąc choć trochę komfortu postanowiła poszukać czegoś wygodniejszego do założenia. Ze względu na to, że nie miała ze sobą żadnych ubrań, musiała je pożyczyć. Chciała zapytać kapitan czy miała by coś dodatkowego do przebrania, jednakże widząc, że kobieta już ledwo kontaktuje postanowiła odpuścić sobie ten pomysł, bo nie miała zamiaru grzebać w jej rzeczach.

Pozostało jej się jedynie spytać ostatniej trzeźwej na umyśle osoby, jaką jest kapral. Głupio czuła się stojąc pod jego drzwiami, w nocy, zupełnie jakby szła na schadzkę z ukochanym. Skarciła się szybko w myślach za takie odważne fantazjowanie. Wiedziała, że nie było dobrym pomysłem iść na ten bankiet z jej nieuleczalną romantycznością. Wróciła na ziemię gdy zza drzwi przed którymi czekała rozległo się ciche „wejdź".

Posłusznie weszła do pomieszczenia, obwiniając się, że może jednak myślała na głos i kapral wszystko słyszał.

- Czego? - siedział na krześle obok okna. Zdążył się już przebrać w zwykłe ciuchy.

Cisza między nimi trwała zaledwie chwilę, jednak Mira napawała się tą nieskazitelnie przyjemną atmosferą bijącą z jego pokoju. Stojąc nawet u progu drzwi czuła komfort jednej mizernie palącej się świeczki.

- Przepraszam, że przeszkadzam, zapewne szykował się kapral do spania - starała patrzeć mu się w oczy.

- Do sedna - syknął.

- Głupio mi prosić, zważywszy na to, że znamy się jeden wieczór, ale czy byłby kapral taki miły i użyczył mi jednej ze swoich koszul? - wydusiła z siebie - inaczej będę musiała spać w tym czym stoję.

- Rozumiem - jego ton złagodniał, mając na uwadze wcześniejszy incydent z gorsetem i wyjął z małej torby koszulę - daj mi chwilę.

- Oczywiście - jej oczy niemal nie wyleciały z orbit gdy zobaczyła jak kapral ściąga bluzkę. Momentalnie się obróciła, aby dać mu trochę prywatności.

- Mogę ci dać tę, bo koszula jest od munduru - powiedział gdy skończył. Na co wystarczająco na jak na ten dzień speszona Mira po prostu podziękowała grzecznie i wróciła do siebie.

Zdecydowanie zbyt dużo emocji ją tego dnia spotkało. Wręcz buzowała od ich nadmiaru, ledwie powstrzymując płacz. Usiadła na drewnianej podłodze i pozwoliła łzom polecieć w bezszelestnym płaczu. Bardzo chciała to wszystko wykrzyczeć, jednak nie potrafiła, nie chciała z tego powodu atencji, ani obudzić już śpiącej kapitan Hange.

Otarła mokrą twarz i zabrała się do czasochłonnego procesu ściągania stroju wieczorowego. Gdy zrzuciła z siebie malachitową sukienkę, pozostając jedynie w gorsecie i spódnicy dopasowanej do bioder, upewniła się, że kobieta nie patrzy i zaczęła rozpinać górne odzienie. Odwrócona plecami do kapitan Hange, naga od pasa w górę, chwyciła za koszulkę kaprala, którą wcześniej zawiesiła na krześle.

Przez chwilę się zawahała, czując bardzo przyjemny, świeży zapach, przyłożyła materiał bliżej nosa i mimowolnie powąchała. Słysząc poruszenie za sobą, momentalnie ubrała na siebie bluzkę i spojrzała czy czasem kobieta się nie obudziła. Na całe szczęście spała, a jej obawy były daremne.

Mira usiadła na skraju łóżka, tak aby nie narobić hałasu. Jej oczy straciły na parę minut ostrość, a ona sama siedziała w bezruchu wpatrując się na jedyne oświetlenie pomieszczenia, jakim jest marnie paląca się świeczka. W umyśle panowała mgła i jednocześnie gonitwa myśli, której nawet ona sama nie potrafiła zatrzymać.

• ℭ𝔲𝔯𝔰𝔢 𝔬𝔣 𝔩𝔦𝔣𝔢 • Levi x OC (PL)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن