„𝔗𝔢𝔰𝔱"

85 37 0
                                    

Siedziała na dziedzińcu treningowym czekając na obiecany test sprawnościowy. Prawdę mówiąc nie sądziła, że wspomnienie o jej młodości nadal tak ją uderzy. Od śniadania nie mogła przestać wspominać wszystkiego przed przeprowadzką na powierzchnię. Było to bolesne, aczkolwiek wiedziała, że Maria nigdy nie była szczęśliwsza niż w dniu, kiedy ich przepustka została przyjęta. Zagłębiając się w swoje najwcześniejsze wspomnienia, poczuła jak jej myśli stają się coraz to mętniejsze i trudniejsze do zobrazowania.

- Cholerna migrena - złapała się za skroń i lekko syknęła z bólu, który spowodował silne zawroty głowy.

Nagle pomiędzy silnym pulsowaniem w całej głowie, oczami wspomnień zobaczyła coś nowego, tak jakby zupełnie nieznane dotąd sytuacje z jej życia. To była zaledwie chwila, parę niezobowiązujących obrazów w jej wyobraźni, a jednak łączyły ją z nimi silne emocje, które poczuła w całym swoim ciele.

Gdy w końcu zauważyła stojącego przed nią kaprala, chwiejnym krokiem wstała i zasalutowała w geście szacunku, jednak słońce, które mocniej przyświeciło jej w oczy wkradło na jej twarz niekontrolowane poirytowanie.

- Za mną dzieciaku - jego mimika wyraźnie zasygnalizowała dziewczynie, że nie spodobała mu się jej reakcja, którą zapewne źle odebrał.

- Bardzo mocno dziś świeci ­- idąc za kapralem zasłoniła dłonią padające na nią promienie - nawet dobra pogoda potrafi rozdrażnić prawda? - Mężczyzna nadal milczał, najwyraźniej nie miał zamiaru nawet na nią spojrzeć, co wprawiło ją w zakłopotanie i lekki dyskomfort.

Postanowiła się więcej nie odzywać niepytana i podążać w ślad za kapralem. Wiedziała, że nie są już w miarę nieformalnej atmosferze, co tylko spotęgowało jej zakłopotanie. Marzyła jedynie o tym, by, choć na jeden dzień odciąć się od wszystkich ludzi, swoich myśli i poczucia czasu...jedynie siedzieć w słabo oświetlonym pokoju z herbatą i oglądać burzę za oknem. Nawet nie wiedziała skąd u niej ciekawość w stosunku do burzowej pogody, pioruny zawsze ją fascynowały. Nie potrafiła się odciąć od dręczących wspomnień przeszłości, jakby nie potrafiła odblokować pewnej części wspomnień.

- Co się tak guzdrasz, nie mam całego dnia by się męczyć z tobą - jak zwykle jego ton był chłodny, miała świadomość, że on również coś za tym kryje, jednak nie odważy się spytać.

- Już - przyśpieszyła kroku w końcu idąc obok niskiego mężczyzny. Przy nim czuła się dziwnie, ale nieco jak podczas burzy, przyjemnie.

Nagle mężczyzna gwałtownie się obrócił i wymierzył cios w jej ramię, który ledwo udało jej się ominąć. Popatrzyła na niego zdezorientowana, a głowa zabolała bardziej. Nie miała czasu na pytania, bo czarnowłosy zalewał ją serią ataków tak nieschematycznych, że trudno było jej w pewnym momencie ustać w pionie. On wydawało się, że nawet kropla potu nie spłynęła po jego czole. Wiedziała, że musi wytrzymać. Jeśli chce dopiąć swój plan do końca ma obowiązek dowieść, że mogą ją przyjąć do zwiadowców od zaraz.

Była niemiłosiernie zmęczona, nie tyle wysiłkiem fizycznym co intelektualnym, w końcu jednak udało jej się odgadnąć schemat, jakim kieruje się kapral. Z początku wydawało się to niemożliwe, jednak pewne ruchy się powtarzały, sierpowe w ramiona, podcinanie nóg i uderzenia w żebra. Ciężko było unikać wszystkiego i jednocześnie przewidywać, więc logicznym było, że w pewnym momencie mężczyzna znajdzie lukę w jej obronie.

- Ugh.. - Czarnowłosy wykorzystał jej uniesione ręce w bloku i całym impetem uderzył pięścią prosto w brzuch wywołując u niej głośny syk bólu.

Po tym ciosie stanął zrelaksowany i obserwował jak dziewczyna opierając się rękoma na kolanach, powstrzymuje się od wydobycia z siebie jakiegokolwiek dźwięku.

- Dam ci chwilę, ale zaraz zaczniemy... ‑ nie dokończył gdyż przez swoją pewność siebie stracił czujność, którą ona wykorzystała i podcięła mu nogi, tym samym powodując ich upadek.

Czarnowłosy w wyraźnym szoku leżał na ziemi, zaś ona z braku siły wylądowała na jego biodrach. Dysząc głęboko wyciągnęła ręce do góry w geście wygranej i uśmiechnęła się spoglądając w jego zamaskowane zaskoczenie.

- Naprawdę mnie kapral nie zna - zeszła z niego, nawet nie zwracając uwagi na pozycję, w jakiej się znaleźli - zawsze walczę do końca - wyciągnęła do niego pomocną dłoń, lecz ten z niej nie skorzystał.

Gdy oboje znaleźli się w pozycji pionowej, Mira poczuła kłujący ból na swoich ustach, krwawiły.

- Nie będziesz płakać nad rozciętą wargą księżniczko? - Syknął jakby w odwecie za poprzednią sytuację.

- W takim razie musiałabym wypełnić morze łez za każdy ból - te słowa padły z jej ust jakby mimowolnie, nie myśląc zbyt wiele nad ich znaczeniem czy konsekwencjami.

- Morze? - Zapytał z kamienną miną kapral, lecz tak cicho, że nie była w stanie go usłyszeć, gdy otrzepywała mundur z pyłu. Nagle spojrzał do góry w stronę budynku głównego w sposób, który nie przykuje jej uwagi i lekkim skinieniem głowy otrzymał pozwolenie na kontynuację testu od stojącego w oknie Erwina - idziemy do lasu - dziewczyna posłusznie podążyła za nim.

Domyślała się, że teraz zapewne czeka ją trening manewru, jednak żadne z nich nie miało go ze sobą. Pomyślała, więc, że jest naszykowany na miejscu, nie myliła się. Jak zwykle wszystko starannie naszykowane, makiety w oddali, sprzęt. Kapral przystanął na chwilę, zaś szybko ucząca się na błędach Mira była naszykowana na wszystko, nadal trzymając się w pogotowiu do walki.

- Ściągaj pasy od manewru - jego głos przeszył jej bolącą głowę niczym stado igieł.

Długo się nie zastanawiając zaczęła ściągać paski, był to zdecydowanie łatwiejsze od zakładania. Ledwo wysuwając rozpinając ostatnią klamrę usłyszała chłodny ton kaprala.

- Teraz zakładaj - nie było to dla niej zbyt wielkim zaskoczeniem, jednak odczuwała większą presję niż w korpusie treningowym. Ironiczne, że od jej przyszłości zależy jak najszybsze i dokładne zapięcie pasów.

Sprawnie nasunęła na siebie podstawową część stroju do manewru; w jej odczuciu rekordowym czasie. Gdy tylko sprawdziła ostatni zamek kapral podszedł do niej i osobiście zaczął rozglądać się za błędem, schodząc na poziomie ud coś wzbudziło jego wątpliwości, więc jego ręce powędrowały na klamrę się tam znajdującą. Szarpnął parę razy, uprzednio próbując palcami, czy czasem pomiędzy ciałem, a pasem nie ma zbyt dużej przestrzeni.

- Teraz sprzęt do manewru - bez słowa odsunął się od niej i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.

- Już - rzuciła bez namysłu i co prędzej zabrała się do zamontowania sprzętu jak należy.

Miała wrażenie, że serce jej zaraz wyskoczy z piersi, choć na zewnątrz było widać jedynie skupienie. Gotowa do ponownego sprawdzenia stanu jej przygotowań podniosła wzrok, lecz zanim dążyła cokolwiek zrobić, kapral wzbił się w powietrze zostawiając ją w tyle.

- Muszę go dogonić, jak najprędzej - zrobiła to samo, co on, starając się nadążyć za narzuconym tempem.

Mira nigdy nie miała problemu z manewrem trójwymiarowym, więc po chwili adaptacji do prędkości kaprala niemal zrównała się z nim. Będąc nadal w tyle uważnie analizowała jego ruchy ciała, dzięki czemu była w stanie rozpoznać, kiedy chce skręcić, wznieść się wyżej, czy opaść na gałąź.

- Czy my gramy... w berka? - Lekko się zaśmiała pod nosem na to skojarzenie, faktycznie wyglądało to jak zabawa w ganianego w powietrzu.

Tracąc na chwilę skupienie, nie zauważyła, że straciła z pola widzenia kaprala.

Słów: 1124

Kolejny rozdział, mam nadzieję, że się podobał!

Do następnego ;)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 01, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

• ℭ𝔲𝔯𝔰𝔢 𝔬𝔣 𝔩𝔦𝔣𝔢 • Levi x OC (PL)Where stories live. Discover now