„𝔐𝔞𝔰𝔷𝔶𝔫𝔞 𝔡𝔬 𝔱𝔬𝔯𝔱𝔲𝔯"

58 39 0
                                    

Dziewczyna postanowiła podejść bliżej, nadal jednak pozostając w bezpiecznej odległości. Bardzo płytkim w domyślaniu byłoby stwierdzenie, że choćby zna kawałek fortelu jaki ten mężczyzna zamierza jej obnażyć. Miała świadomość, że jest duża szansa na spotkanie go w towarzystwie, gdyż niejaki hrabia nie gardzi alkoholem i pięknymi kobietami. Jest on klasycznym przykładem tłustego bogacza z niepohamowanymi rządzami posiadania wszystkiego co piękne, niezależnie czy ma dwie nogi czy karaty w wartości.

- Nie wolisz usiąść? Ta wspaniała wiadomość prawdopodobnie zwali cię z nóg - uśmiechnął się i ponownie wskazał na miejsce obok siebie.

- Mam wyjątkowo wygodne buty - odsarknęła - nie mam całego wieczoru, mów co masz powiedzieć i daj mi odejść.

- Powinnaś być bardziej łagodna, jeśli chcesz być dobrą żoną... ‑ westchnął z oburzeniem - wielki lord Gast nie będzie pocieszony tym faktem, ale cóż, będzie musiał się z tym pogodzić - czekał na jej reakcję.

- Coś ty uczynił - jej tętno przyśpieszyło, błagała w głębi duszy, aby jej złe przeczucie nie okazało się prawdą, w końcu „nadzieja umiera ostatnia" czyż nie?

- Mam na myśli to, że licząc od dnia zawarcia przetargu, za mniej niż dwa miesiące poślubisz lorda Gast - jej oczy nabrały połysku od zbierających się łez, tyle emocji się w niej gotowało i musiała je zatrzymać dla siebie, aby nie udusić mężczyzny gołymi rękami - powinnaś się cieszyć, w końcu będziesz mieć swój własny dom. Masz rękę do dzieci, więc powinien ci zrobić ich dużo.

- Nienawidzę cię... ‑ wyszeptała, choć chciała aby wszyscy na bankiecie to usłyszeli.

- Jeszcze jedno, za dwa dni poślę po ciebie służbę, zabiorą cię do miasta do krawcowej. Tam dostaniesz wyprawkę ślubną, musisz zrobić na nim wrażenie, może uda mi się dobić jeszcze jakieś umowy - zachichotał i zostawił w pomieszczeniu skamieniałą dziewczynę.

Słabe światło świec odbijało się od olejnych obrazów i pomimo, że w saloniku panowała kompletna cisza w jej uszach rozbrzmiał kłujący pisk, który mogło by się wydawać, że trwa nieskończoność. Jej serce biło tak donośnie, a po ciele rozeszło się uczucie bezwładu i niemocy. Opadła twardo na podłogę, powoli tracąc dech w piersi od łapczywego i jednocześnie desperackiego oddychania. Poczuła promieniujący ból i złapała ręką za gorset próbując go rozpiąć, lecz ręce odmawiały jej jakiegokolwiek ruchu. Już coraz ciężej łapiąc oddech legła na wpół zgięta na zimnej posadzce. Widząc przez mroczki w oczach dostrzegła podbiegającego do niej mężczyznę. Zdezorientowany pędził swoimi kobaltowymi oczami po jej ciele szukając urazu. Mira widząc to bezwładnie złapała za gorset, łapiąc coraz to płytsze wdechy. Osoba ta szybko zrozumiała przekaz, bo zaraz potem poczuła jak jej górne odzienie zostaje w popędzie rozpinane. Gdy połowa z jej gorsetu została rozpięta udało jej się zrobić pierwszy pełny wdech, a mężczyzn zaprzestał czynności.

Chwilę jej zajęło aby zorientować się co tak właściwie zaszło, a w tym czasie nieświadomie wpatrywała się w jego twarz analizując każdy jej centymetr. Leżała na wpół w jego ramionach, plecami podparta o jego pewne ramię, zaś swoją położoną na jego przykucniętym udzie. Uderzyło ją ciepło wstydu z powodu w jakiej sytuacji się znalazła, jednak nie miała siły na razie wykonać najmniejszego ruchu.

- Żyjesz? - spytał.

- niestety - jego twarz na moment straciła surową kamienność, dając miejsce na ledwo zauważalny uśmiech w formie drgnięcia kącika.

Próbowała się podnieść własnymi siłami, lecz ponownie poczuła ten paraliżujący ucisk w klatce piersiowej i ponownie wróciła do wcześniejszej pozycji. Mimo bólu w końcu jej zmysły wróciły na swoje miejsce i pojęła kim jest trzymający ją mężczyzna. Z zawstydzeniem popatrzyła mu się w oczy.

• ℭ𝔲𝔯𝔰𝔢 𝔬𝔣 𝔩𝔦𝔣𝔢 • Levi x OC (PL)जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें