2

325 9 0
                                    

Usłyszałam jak Łucja wstaje i gdzieś idzie.

Szybko obudziłam Piotra mówią, żeby poszedł za nią. On wstał i powiedział, żebym obudziła wszystkich i żebyśmy ruszali za nim.

Jak powiedział, tak zrobiłam. Obudziłam wszystkich. Najciężej było dobudzić Edmunda, spał jak zabity. Gdy już udało mi się go dobudzić zebraliśmy rzeczy i szybko pobiegliśmy za Piotrem i Łucją.

Dotarliśmy na miejsce i zobaczyliśmy Narnijczyków ?

Było pełno zwierząt, nie takich normalnych, tylko jakby magicznych. Mogłam się domyślić, że gadają i tak też było.

Widzieliśmy też jak jakiś chłopak stoi z mieczem obok Piotra.

- Piotrek ! - krzyknęła Zuza.

Wyjęłam już wcześniej miecz tak jak Edmund, żeby w razie czego móc się bronić.

Chłopak popatrzył na miecz.

- Ty jesteś król Piotr ? - zapytał chłopak, ale chyba znał odpowiedź.

- Chyba nas wezwałeś ? - zapytał Piotr.

- Tak, lecz jesteście dość młodzi - powiedział.

- Wiesz jakby co - zaczął blondyn. - możemy wrócić za parę lat.

- Nie, nie zostańcie, po prostu wyobrażałem was sobie inaczej. - powiedział spoglądając na Zuze.

- My ciebie też. - odpowiedział mu Edek.

- Od dawna czekaliśmy waszego powrotu mój Panie. - powiedziała mysz kłaniając się. - Nasze serca są na twoje rozkazy.

- Ojej jaki on milusi. - powiedziała Łucja do mnie i Zuzy.

- Który to ?! - zapytał wyciągając swoją szpadę.

- Wybacz. - odpowiedziała mu na co ja się uśmiechnęłam.

- Oo, Wasza Wysokość, z największym szacunkiem - powiedział - ale czy słowa nieulękły, szlachetny czy dostojny bardziej przystoją rycerzowi z Narni. - dokończył.

- No proszę ktoś tu jedną umie władać bronią. - powiedział Piotr śmiejąc się. - Tu liczy się każde ostrze. - powiedział do Kaspiana zmieniając ton głosu.

- Skoro tak ? - zaczął. - to może zwrócę ci ten twój miecz. - powiedział takim samym głosem jak Piotr.

Widać, że się nie polubili.

Piotr zaczął iść, a wszyscy za nim.

Szłam na samym końcu razem z Edmundem.

- Widzałem, że wyjęłaś miecz - odezwał się. - ale nie sądze, że umiesz walczyć. - powiedział ze swoim cynicznym uśmieszkiem.

- Naszło cię na wkurzanie mnie czy jak ? - zapytałam również się uśmiechając.

- Nie - zaprzeczył. - chcę ci pomóc - powiedział, a ja spojrzałam się na niego. - jakby ktoś chciał cię zaatakować czy coś.

- Tak - zaczęłam. - na przykład ty. - on na moje słowa zaśmiał się.

- Może - znów się zaśmiał. - ale teraz tak na poważnie. - trochę spoważniał jednak nadal miał na gębie ten uśmieszek. - Chcę cię nauczyć jak posługiwać się bronią. - dokończył.

- Okey - powiedziałam. - czyli naprawdę nie robisz sobie ze mnie żartów ? - zapytałam patrząc na niego.

- Serio, chcę się nauczyć walczyć - powiedział. - więc cię nauczę. - na jego słowa parsknęłam śmiechem. - możesz się ze mnie nie śmiać ? - powiedział sam uśmiechając się.

I always be with you || Edmund PevensieWhere stories live. Discover now