10

90 10 0
                                    

Właśnie siedziałam sobie w moim pokoju. Wkońcu. Wkońcu mogłam odpocząć od ciągłych obowiązków.

Moi bracia i ojciec nie dają mi spokoju. Ciągle dają mi jakieś obowiązki. Ojciec grozi mi, że jak czegoś nie zrobię to mnie zleje.

Odkąd bracia widzieli mnie z rodzeństwem Pevensie, cały czas mnie prześladują. A minął cholerny rok ! Cały czas mnie dręczął i dogadują. Chociaż nie powiedzieli ojcu, bo on to już na pewno nie dał mi spokoju.

Chodź minął rok nadal wierzę w Narnie. Chodź nie widziałam Pevensie od roku nadal wierzę w to, że się spotkamy.

Nadal nie wyszło mi z głowy to co chciał mi powiedzieć Edmund...cały czas o tym myślę. I nie tylko o tym co chciał mi powiedzieć...myślę o nim samym...Mogłabym mu powiedzieć...że trochę jestem w nim zauroczona...ale naprawdę bym tego nie chciała.

To nie tak, że go nie chcę...ale nie sądzę, żeby jemu to pasowało...

- Hey gówniaro ! - z zamyślenia wyrwał mnie krzyk mojego starszego brata.

- Czego ?!

- Zrobisz mi coś do jedzenia ! - krzyknął wchodząc do mojego pokoju.

- Nie ma szans. - powiedziałam.

- Co ? - zapytał.

I nie zdziwię mu się. Pierwszy raz mu się postawiłam.

- Nie będziecie mnie już wykorzystywać ! - krzyknęłam, wstałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.

Odwróciłam się i stanęłam przed obrazem w moim pokoju, na którego nie zwracałam nigdy uwagi.

Wyglądał na prawdę Narnijsko...było na nim piękne niebo i morze lub ocean, a na środku był statek. Wpatrywałam się w niego chwilę, a jak się odwróciłam poczułam lekki wiatr i krople wody.

Odwróciłam się napięcie w stronę obrazu, który tryskał wodą na wszystkie strony. Chwilę później cały pokój wypełnił się wodą.

Nie uciekałam ani nie darłam się, bo wiedziałam że to Narnia mnie wzywa...

Już za chwilę wypłynęłam na powierzchnię wody, a obok mnie przepływał właśnie statek, a za chwilę ktoś wskoczył do wody...nie był to nikt inny jak Kaspian.

- Hej Lilly ! - powiedział i podpłynął do mnie.

- Kaspian ! - krzyknęłam.

Podpłynęliśmy razem do statku, a załoga pomogła nam wejść na statek.

Gdy już weszliśmy, ktoś z załogi podał mi ręcznik. To samo Kaspianowi. Chwilę później go przytuliłam.

- Hey, zaraz mnie udusisz ! - powiedział przez śmiech.

- Trudno, za długo się nie widzieliśmy -
powiedziałam, gdy już się od niego odsunęłam. - Łucja ? Edmund ? - zapytałam, gdy się rozejrzałam.

- Nie ma ich...jesteś pierwsza. - odpowiedział.

- Oby nie ostatnia... - powiedziałam cicho.

- Nie martw się - odpowiedział. - chodź dam ci jakieś normalne ciuchy. - powiedział.

- Panie ! Trzy osoby za burtą ! - przerwał nam ktoś z załogi, ja spojrzałam się na Kaspiana, a on na mnie, z uśmiechem oczywiście.

Wyjżałam za burtę i zobaczyłam ich...Edmunda, Łucje i...to nie był nikt kogo znałam.

Pomogli im wszystkim wejść na statek.

Podeszłam szybko do Łucji i ją przytuliłam. Zmieniła się i to dużo. Wydoroślała oczywiście, miała krótsze włosy, twarz też się bardzo zmieniła. Z wyglądu była inna, ale to na pewno była ta sama Łucja, którą poznałam rok temu.

I always be with you || Edmund PevensieWhere stories live. Discover now