9

113 8 2
                                    

Ruszyliśmy wszyscy tak gdzie miała odbyć się cała uroczystość.

Przez całą drogę, która nie trwała jakoś długo, myślałam o tym co chciał mi powiedzieć Edmund. Miałam nadzieję, że zdążę go jeszcze o to zapytać, ale nigdy nie wiadomo.

Staliśmy chwilę i Kaspan zaczął przemawiać.

- Narnia należy zarówno jak i do Narnijczyków jak i do ludzi, Telmarowie, którzy pragną zostać tu i żyć w pokoju będą mile widziani, a tych, którzy zechcą wyjechać Aslan odeśle do ziemii naszych przodków - powiedział i spojrzał na Wielkiego Lwa.

- Przeminęły wieki odkąd opuściliśmy Telmar. - powiedział jeden z Telmarów.

- Nie o Telmarze tutaj mowa...wasi przodkowie byli piratami, w swych pirackich wędrówkach odkryli wyspę, a na niej pieczarę, tajemne przejście, w którym weszli tu ze swego świata - powiedział Aslan. - który jest także ojczyzną naszej czwórki władców - dokończył. - na tej wyspie mogę was osadzić...to dobre miejsce do rozpoczęcia nowego życia

- Zgoda ! - krzyknął któryś z Telmarów, a wszyscy się na niego popatrzyli. - ja przyjmuję propozycję.

- I my również. - powiedziała kobieta i podeszła do nas tak samo jak ten drugi Telmar.

- Ponieważ odezwaliście się pierwsi, będziecie szczęśliwi na tej wyspie. - powiedział Asaln, zaraz po tym lekko dmuchnął, a w drzewie pojawił się otwór, będący jak myślę przejściem do naszego nudnego kraju.

Telmarowie weszli do niego, a zaraz potem zniknęli.

- Skąd pewność, że nie idziemy tam na śmierć ! - krzyknął jeden z ludzi.

- Panie - pokłonił się Ryczypiskz - jeśli mój przykład jest w stanie coś zmienić poprowadzę tam mój oddział.

- My pójdziemy. - wystąpił z naszego szeregu Piotrek.

- Ale jak to ? - zapytał Edek, który tak samo jak ja, Łucja i Zuza posmutniał.

- Chodźmy, nas czas minął - powiedział odwracając się do nas. - właściwie nie jesteśmy już to potrzebni. - powiedział podchodząc do Kaspiana.

- Biore go tylko na przechowanie - powiedział Kaspain o mieczu Piotra, który przed chwilą mu dał.

- Niestety, to chyba koniec... - odezwała się Zuzanna, a my spojrzeliśmy na nią. - już tu nie wrócimy... - dokończyła.

- Nie ? - zapytała Łucja.

- Wy troje tak - powiedział Piotr, znowu podchodząc do nas. - a przynajmniej tak mi się wydaje. - i spojrzał na Aslana.

- Ale czemu ? - zapytała znów Łucja. - zrobili coś złego ?

- Wręcz przeciwnie, ale wszystko ma swój czas - zaczął Aslan. - twój brat i siostra nauczyli się już w Narnii wszystkiego, pora rozpocząć dorosłe życie - powiedział, a Łusia patrzyła na niego niezrozumiale.

- Nie martw się...inaczej to sobie wyobrażałem, ale nie szkodzi - powiedział blondyn podchodząc do siostry. - kiedyś przyznasz mi rację, a teraz chodźmy.

Podeszliśmy pożegnać się ze wszystkimi. Nie obeszło się bez łez. Nie tylko ja płakałam, Zwyky Król też, Piotrek, Łucja i Zuza oczywiście też.

Zuza żegnała się w tym czasie z Kaspianem. Szkoda, że tak to się potoczyło. Mieli stanowczo za mało czasu. Już zaczęła iść w naszą stronę, ale odwróciła się i go pocałowała.

- Na pewno to zrozumiem jak będę starsza. - powiedziała cicho Łucja.

- Ja jestem starszy i nie chce tego zrozumieć. - powiedział poważnie Edmund, a ja i Piotrek zaśmialiśmy się.

Gdy już Zuza od nas podeszła, popatrzyliśmy jeszcze raz na wszystkich zgromadzonych tam. Chciało mi się płakać...przeżyłam tu tyle wspaniałych przygód i już muszę wracać.

Odwróciliśmy się wszyscy do tego przejścia stanęliśmy przed nim.

Poczułam jak ktoś - czytaj Edmund - łapie mnie za rękę. Popatrzyłam się najpierw na nasze splecione już ręce, a później na niego. Z uśmiechem wpatrywał się we mnie.

Weszliśmy do przejścia i już po chwili znajdowaliśmy się na peronie, w Londynie.

Ale coś się zmieniło...nie byłam sama. Nadal trzymał mnie za rękę i był obok mnie. Wszyscy byli. Spojrzeliśmy się na siebie niezrozumiale, ale wszyscy wiedzieliśmy, że to zasługa Aslana, który na pewno widział jak się ze sobą zżyliśmy.

Chwilę później przed nami na torach pojawił się pociąg, do którego wsiadł chłopak i zaczępił Zuze tak mi się wydaje, bo nazwał ją Vandzia, czy jakoś tak. Omało nie wybuchłam śmiechem, gdy zobaczyłam minę Piotra.

Nie czekając długo wzięliśmy swoje rzeczy i wsiedliśmy do pociągu.

- Możemy na chwilę wrócić ? - zapytał Edmund patrząc do swojej torby.

Spojrzaliśmy wszyscy na niego.

- Zostawiłem w Narnii latarkę. - powiedział, a już za chwile wszyscy się śmialiśmy.

- Hey Lilliana ?! - krzyknął ktoś z tyłu, nie był to nikt inny jak jeden z moich braci

Spojrzałam na rodzeństwo.

- To koniec ? - zapytała Zuzanna.

- Raczej tak... - odpowiedziałam.

- Hey..ale na pewno się jeszcze spotkamy... - powiedział Piotr.

- Wszyscy razem... - dodała Łucja .

- Tak... - powiedział Edmund, a z jego oczu popłynęła pojedyncza łza

- Czyżby Zwykły Król się popłakał ? - zapytałam sarkastycznie, a jego rodzeństwo się zaśmiało.

- Troche... - odpowiedział.

Przytuliłam wszystkich słysząc za sobą krzyk braci, którzy mnie wołali. Popatrzyłam chwilę później na Piotra, a ten kiwnął głową. Podeszłam szybko do Edmunda i pocałowałam go w policzek.

- Do zobczenia... - powiedziałam ze łzami w oczach.

- Do zobaczenia... - powiedzieli wszyscy równo.

Podeszłam do braci, którzy klnęli na mnie i na rodzeństwo Pevensie. Nie zwracałam na to uwagi.

Wspomnienia z Narnii zapamiętam na zawsze. Kaspiana, Ryczypiska, PK i dużo więcej Narnijczyków zapamiętam na zawsze... Rodzeństwo Pevensie zapamiętam na zawsze i mojego Zwykłego Króla Edmunda Pevensie zapamiętam na zawsze...

Naprawdę ich wszystkich polubiłam. Bardzo. I naprawdę mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy. A nawet jeśli...już na pewno nie w pełnym składzie.

Zuza i Piotr już nie wrócą i to mnie martwi. Chciałabym, żeby tak samo jak nasza trójka też wróciła do Narnii, ale no cóż...

Popatrzyłam ostatni raz na rodzeństwo Pevensie, tak samo jak oni już prawie płakałam.

Mam nadzieję, jak już mówiłam, spotkamy się wszyscy razem. Kiedyś...

-----------
Ten rozdział nie jest najlepszy i nie bardzo mi się podoba (zwłaszcza że pisałam go o 2/3 w nocy) ale tak jak obiecałam wstawiam rozdział.

Szczęśliwego nowego roku🎇❤️

I always be with you || Edmund PevensieWhere stories live. Discover now