Damian.
- - - - - - -
Po obiedzie poprosiłem księcia o chwilę rozmowy w moim „mieszkaniowym" gabinecie. Potwierdził, że Makael al-Atrash i Saleh Ibn Husri, to ci sami imamowie, którzy kręcili nosem na jego związek z Alicją. To dało mi nadzieję, że idę dobrym tropem. Omar przydzielił im „ogony". Od tej chwili zostaną poddani gruntownej inwigilacji, bo musieliśmy poznać ich popleczników. Oko mieliśmy także, oczywiście, na „młode wilczki", choć na razie poszlaki wskazywały tylko na winę Setha. To w sumie logiczne – pomijając synów Hasima, to on jest następny w kolejce do tronu.
Jednak, jak wcześniej wspomniałem, trzeba było zbadać sprawę również pod innym kątem – odwetu ze strony handlarzy żywym towarem. Ta opcja stwarzała dużo większe zagrożenie dla mnie, ale również i dla księcia, bo mafia z reguły jest lepiej zorganizowana i wyszkolona. Jeśli chodzi o bezwzględność – według mnie stali na równi. Najgorszym scenariuszem byłaby współpraca między tymi obozami, to znaczy duchowni + mafia, kontra Baszar.
Na razie nic nie wskazywało na udział mafii, ale przezorność nie zawadzi. Zawsze lepiej dmuchać na zimne, niż się sparzyć.
Było jeszcze jedno niepewne ogniwo – jeden z członków zespołu przebywał w tej chwili na urlopie. Raczej mało prawdopodobne, że to on, ale licho nie śpi, więc poprosiłem Jacoba, by potwierdził jego alibi i przyczepił mu ogon do końca wakacji, które miały potrwać jeszcze dwa tygodnie. Jacob miał namiary na wolnego strzelca, czyli emerytowanego towarzysza broni, który mieszkał w okolicy Oslo. Nie miał stałej pracy, ale czasami brał jakieś zlecenia, głównie od starych kolegów z wojska.A, że Farud wybrał się podziwiać norweskie fiordy i wulkany na Islandii, Olaf pewnie weźmie tą w miarę łatwą robotę na terenie „swojego podwórka".
Tymczasem ja, na podstawie dostępnych danych, zleciłem komputerowi przeprowadzenie kilku analiz i wyszukiwań z „mojej działki". Potem zacząłem obmyślać strategię odnośnie Setha, Ezry i imamów. Po namyśle doszedłem do wniosku, że przez tydzień pozwolimy młodzikom działać zupełnie na luzie. Niech poczują się bezpieczni... Włączymy ich nawet w szersze poszukiwania, pod pretekstem, że ich informatyczne i techniczne umiejętności, mogą okazać się dla nas przydatne. Każemy im sprawdzać zagrożenie ze strony synów Hasima, Amiry i ojca Miriam... Ot tak, dla hecy. Skurczybyk mi podpadł i jeśli „wilczki" dokopią się do czegoś, co uda mi się wykorzystać, żeby napsuć mu krwi, zanim ostatecznie się z nim rozprawię, to nic tylko się cieszyć. Oko za oko, ząb za ząb – taką zasadą kierowałem się całe życie i nie zamierzam nagle przestać.
Ale odbiegłem od głównego tematu, czyli prowadzonego na szeroką skalę śledztwa dotyczącego stricte włamania do sieci. Zanim wprowadzę w życie obmyślony plan, muszę uzyskać aprobatę księcia. Wkurwiało mnie to, ponieważ w Polsce podlegałem jedynie Victorowi, a i to bardzo rzadko, bo on w sprawach bezpieczeństwa zdawał się na mnie. Raporty składać musiałem, to oczywiste, ale decyzje prawie zawsze podejmowałem sam.
Plusem obecnej sytuacji było to, że w razie wtopy, odpowiedzialność nie spadnie na mnie. Ale, kurwa, co mi to da, jak będziemy wtedy martwi, albo uwięzieni? Mimo wszystko, głupio mi było prosić księcia o wolną rękę, skoro byłem nowym, nie do końca sprawdzonym ogniwem, w dodatku z szemraną przeszłością. Sam miałbym w tym wypadku problem i patrzyłbym takiemu delikwentowi jak ja, na ręce.
Komputer przetwarzał dane. Nic więcej dziś nie podgonię.
Poprosiłem Satiego, by zwołał do bazy tylu członków załogi ilu się da w ciągu pół godziny. Postanowiłem do nich zejść, by przedstawić siebie i zasady na jakich będziemy współpracować. Wypadało pogadać chwilę, dowiedzieć się nad czym kto pracuje oraz do czego udało im się dokopać przez ten czas, który mieli do dyspozycji. Nie spodziewałem się rewelacji, bo wtedy sami przyszliby do mnie, ale jako szef, musiałem nadzorować zlecone im prace i trzymać rękę na pulsie. Warto też nawiązać nić porozumienia, by wiedzieli, że w razie problemów mogą liczyć na moją pomoc.
YOU ARE READING
V WŁADZA I BOGACTWO - "SIĘGNĄĆ GWIAZD"
RandomKontynuacja części czwartej - czyli dalsze losy Miriam i Damiana. Czy spotkanie po latach spowoduje, że między nimi zaiskrzy? Czy przełamią swoje bariery i stereotypy i zapragną spędzić ze sobą życie? A jeżeli tak, to, czy dane będzie im dożyć wspó...