Rozdział 5

1K 33 11
                                    

Valentina

Nieznajomy: Myśle że można ich nazwać przeszłościa, czyż nie
Nieznajomy: *wysyła zdjęcie*

Weszłam w zdjęcie i to co na nim zobaczyłam zszokowało mnie bardziej niż myślałam. Zdjęcie przedstawiało mojego chłopaka całującego się z moja najlepsza przyjaciółką. Przez ostatnie dni pisałam do nich a oni albo mnie ignorowali albo mieli coś do zrobienia. Teraz już wiem co dokładnie mieli na myśli mówiąc ,,mamy coś do zrobienia" a bardziej kogoś do zrobienia. Czułam się okropnie z tym, że obie te osoby były dla mnie kimś więcej niż ludźmi a jednak potraktowały mnie jakbyśmy byli wrogami.

Wybiegłam z korytarza pełnych ludzi i ruszyłam w stronę łazienki tak, aby nikt nie widział, że płacze. Płacz jak mawiał mój ojciec pokazuje słabość, a ja nie chciałam pokazywać tej słabości ludziom których nie znam, ludziom którzy są nowi, ludziom którzy mieli by mnie za bekse w drugi dzień szkoły. Nie chciałam jej pokazywać bo wiedziałam, że ta słabość jest tylko we mnie. Biegłam jak najszybciej mogłam, lecz w pewnym momencie wpadłam na czyjąś klatke piersiową, o mało się nie wywracając. Gdy spojrzałam w góre dojrzałam...

– Znowu ty?! – powiedziałam nie co zdenerwowana, na co chłopak posłał mi pytające spojrzenie.

– Znowu ja? to ty cały czas lecisz do mnie jak mucha do gówna więc jaki masz problem diabełku – parsknął a ja tylko poprawiłam swoją spódniczkę.

– No dobrze mówisz do gówna, bo zawsze jak na ciebie patrzę to myśle tylko o tym – odeszłam a chłopak tego nie skomentował, jedynie rzucił cichym wyzwiskiem w moją stronę. Moje założenie na bycie miłą właśnie poszło się walić jak mój piekny związek z liamem.

Szybko otworzyłam drzwi do łazienki w której na szczęście nikogo nie było, pobiegłam w strone otwartej kabiny i zamknęłam się w niej, moje emocje które trzymałam przez całą droge wyszły w cichym szlochu. Byłam tak głupia, że nie połączyłam faktów wcześniej gdy Daisy mówiła same superlatywy na temat Liama, a gdy dochodziło do sprzeczki broniła jego stronę mówiąc, że mam nie dramatyzować, a gdy on chciał czegoś więcej w łóżku podkreślała, że przecież chłopak ma swoje hormony które wymagają zaspokojenia. Gówno prawda jedyne dlaczego się ze mną przyjaźniła był on a nie ja. To właśnie wtedy otrzymałam także wiadomość od samej Daisy.

Daisy: Hej kochana:) jak tam u ciebie? czemu się nie odzywałaś

Valentina: nie chciałam przeszkadzać w dawaniu dupy mojemu chłopakow

Daisy: nie wiem o czym mówisz

Valentina: dobrze wiesz:)

Po mojej wiadomości nasza jaka kolwiek konwersacja się skończyła, a ja zatopiłam się w swoich łzach. W tamtej chwili miałam tylko te zdjęcie od numeru którego nie znam, ale to już się nie liczyło. Bolało. Bardzo bolało.

W pewnym momencie usłyszałam ciche wołanie mojego imienia, potem lekkie pukanie w drzwi od mojej kabiny. Chciałam pobyć sama ze sobą nie potrzebowałam nikogo. Nie chciałam pokazywać słabości przy innych. Pukanie nie ustawało a moje imie było cały czas wołane. Dokładnie wiedziałam kto to był, ale dalej bałam się pokazać płaczu.

– Valentina proszę otwórz – łamiący się głos dziewczyny nie ustawał, a mój szloch był coraz większy – Val to ja lilly proszę otwórz te drzwi.

– Mogłabym pobyć sama proszę – szlochałam tak bardzo, że nie wiedziałam czy dziewczyna zrozumiała moje słowa.

– Dobrze, ale błagam napisz do mnie kiedy będziesz mnie potrzebować – po tych słowach dziewczyna odeszła, a mi na sercu było tak jakos miło.

W głębi duszy dziękowałam dziewczynie, że poszła i nie kontynuowała proszenia o wejście do kabiny. Było to miłe uczucie posiadania wsparcia u osób, które mniejmy nadzieję darzyły cię szczerym empatii lubieniem. Czekałam minuty w kabinie rozmyślając co źle zrobiłam, że mnie tak potraktował, lecz nie było mi to dane przez kolejnego sms'a na moim smartfonie.

Lilly: Wszystko w porządku?
Lilly: Nie pokoje się troche długo cię nie ma

Valentina: wszystko dobrze dziękuje:)

Stwierdziłam że to czas na mnie aby pójść do klasy. Zważywszy na to że i tak bym miała nie obecność bo minęło ponad dwadzieścia minut lekcji, więc ruszyłam w strone dziedzińca żeby nabrać świerzego powietrza. Jak chciałam tak też zrobiłam ruszyłam w stronę dziedzińca i moje płuca odrazu inaczej działały. Cisza i spokój nie była mi dana na długo gdyż zadzwonił ponownie dzwonek, a chmara rozpieszczonych dzieci przylazła tam gdzie ja. Z daleka widziałam twarz czerwono włosej, niemal że potknęłam się idąc do niej, na co jej kąciki ust poszły w górę.

– Powiesz mi czemu tak szybko od nas odeszłaś, bo z naszej strony nie wyglądało to dobrze – powiedziała, a chłopak obok niej skrzyżował ręce i stanął jak moja babacia. Przysięgam na boga ale ta jedna noga ugięta i biodro wypiętę w jedną ze stron to była jedna z moim ulubionych póz mojej babci gdy domagała się jakiś wyjaśnień, a on to robił dokładnie jak ona. Nie mogłam wytrzymać i parsknęłam głośnym śmiechem na co zaczęli mi posyłać pytające spojrzenia.

– Proszę. Stań. Normalnie – mówiłam z przerywnikami ponieważ nie mogłam opanować śmiechu – Stoisz jak moja babcia – wtedy wydałam z siebie dziwny dzwięk, niektórym się to nie spodobało bo popatrzyli się na mnie dziwnie. Jednak Lilly po chwili też zaczęła się śmiać, a chłopak do niej dołączył. Po długiej minucie zakończyliśmy nasze wygłupy i skierowaliśmy się do szafek ponieważ na poprzedniej przerwie z niej wybiegłam. Moi nowi przyjaciele nie domagali się mówienia oco chodzi więc myśle, że już temat zamknięty ( będę ryczeć w domu).

– Ey siostra masz kase? – pani i panowie kolejne show zaraz się zacznie. A w szczególności witamy pana Parkera, nie imiennego.

– Nie nie mam, a nawet jakbym miała to bym ci pożałowała – czerwono włosa powiedziała, a następnie wystawiła mu język na co ten popatrzył na mnie. O cholera

– Siema piękna jestem Damon, bratem tej czerwonej – chłopak wyciągnął do mnie dłoń a ja zastanawiłam się o co mu może chodzić. Damon Parker.

– Yyy ja jestem Valentina – wystawiłam do niego pośpiesznie dłoń, odrazu ją zabierając. Nie wiedziałam czy nie ma jakiegoś wirusa czy co najgorsze hiv'a.

– Dobra stary jak już pożebrałeś to spierdalaj – ostro w strone bruneta powiedziała lilly.

Chłopak na jej słowa poszedł, a my całą trójką zostaliśmy przy szafkach, zaczęliśmy od plotek w naszej szkole. Plotki w MHS były normalne codziennie było coś nowego. Plotki były rozpowszechniane na grupie szkoły, która niestety była anonimowa. Plotkowaliśmy, a bardziej oni plotkowali na temat wyścigu i przegranej parkera no a mojej wygranej. Strasznie dziwnie było słyszeć na swój temat różne dziwne rzeczy, ale oni nie miały pojęcia o tym że tą dziewczyną byłam Ja.

Nie wiedziałam że tak szybko dowiedzą się kto prowadził drugi motor, lecz sama ja nie spodziewałam się propozycji którą dostane.

_________________________________________

przepraszam ze taki krotki postaram się aby następny był dluzszy.

Do zobaczenia niedlufo diabełka:))

Game without rulesWhere stories live. Discover now