Rozdział 9

707 26 12
                                    

Valentina

Wczoraj z imprezy wróciłam z nie jakim Victorem nowym chłopakiem Lilly. Gdy już byłam w domu zasnęłam momentalnie, nie chcąc sobie przypominać o tym co pod wpływem emocji zrobiłam. Zgodziłam się na układ z Pakerem. Moje uczucia do Liam'a nie zniknęły odrazu a ja z zazdrości do niego i Daisy zgodziłam się na propozycje, którą otrzymałam od Damon'a.

Wstałam rano z dużym bólem głowy. Nigdy więcej alkoholu. Przynajmniej na ten tydzień. Poszłam szybko do toaletki zweryfikować czy aby napewno nie wyglądam źle. Myśle, że nie. Wczoraj umówiliśmy się z Lilly aby zacząć projekt z Historii dlatego też ide do niej. Pierwszy raz poznam jej rodziców i pierwszy raz zobaczę bruneta po ty na co wczoraj się zgodziłam. Wczoraj rozmawiałam z lilly na temat wyścigu, powiedziałam jej o nim, bo pokazała mi zdjęcie i z wymagającą wyjaśnień miną patrzyła na mnie, więc nie miałam innego wyboru jak jej powiedzieć że go niespodziewanie wygrałam. James się gdzieś ulotnił więc nie miałam jak jemu powiedzieć o tym zdarzeniu za to lilly była pierwsza. Nie wygadałam o naszym udawanym związku, lecz dziewczyna wie co nie co o tym jak to było. Z małymi przekręceniami ale wie.

Ubrałam się w szary dres z nike, założyłam okulary, wzięłam torbe i telefon na którym widniała wiadomość od nieznajomego numeru.

Nieznajomy: Jak lilly będzię się pytać o wyścig powiedz jej, że umówiliśmy się wcześniej, że dam ci wygrać;)

Po tej wiadomości juz wiedziałam kto to jest. Szybko zmieniłam nazwe, za nim przyszła kolejna wiadomość. Jego nazwa była adekwatna do sytuacji z wyścigu.

Przegryw: Miłego dnia, diabełku:)

Moja mina zrzędła gdy usłyszałam głos mojej rodzicielki wzywającej mnie na ,,Bojowe zadanie". Nie miałam innego wyjścia jak pójść na dół by zobaczyć co ode mnie chciała. Zobaczyłam kobiete opierającą się o kant stołu z zawieszonym na szyi fartuchem ubrudzony podajże mąką. Po jej grymasie twarzy nie mogłam wnioskować, że ma dla mnie dobrą wiadomość.

– Tak słucham – powiedziałam na co kobieta wyjęła z małej kieszeni moją karteczkę, którą wczoraj powiesiłam na tablicy korkowej w kuchni.

– Młoda damo na karteczce piszę, cytuję – odkrząknęła tearealnie – ,,Mamusi będą koło północy, nie martw się, twoja córeczka Val" – Przestała cytować po czym spojrzała na mnie niczym zły pies który domaga się czegoś na przeprosiny.

– Dokładnie tak napisałam i w czym probolem – skrzyżowałam ręcę na piersi nie dokońca wiedząc co źle zrobiłam.

– Byłaś po drugiej w nocy, a nie przed północą – oparła rękę o biodro czekając na moje wyjaśnienia – Co masz na swoje wyjaśnienie.

– Nie miał mnie kto odwieźć wcześniej – palnęłam szybko.

– To nie jest wytłumaczenie.

– Mówie poważnie James'a gdzieś wcieło a Lilly no właśnie ona mnie odwiozła – nie powiem mamie, że przed tym odporwadzeniem był też szybki numerek Lilly.

– Nie byłaś w porę Valentina – była zawiedziona – Nie masz prawa chodzić na imprezy, chodzić do swoich przyjaciół i jeździć motorem – powiedziała stanowczo kobieta na co ja lekko się skrzywiłam. Ona nigdy nie dawała mi szlabanów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 07, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Game without rulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz