≓ Rozdział 7 ≒

27 7 13
                                    

– Szkolne kółko ekologiczne. Naprawdę?

Kiedy Laura wybuchnęła śmiechem, Seweryn aż się najeżył.

– A co w tym dziwnego? Nie słyszałaś o katastrofie klimatycznej?

– Słyszałam. Nie myślałam tylko, że się tym tak przejmiesz, szczególnie biorąc pod uwagę twoje glany. I co ma chemia do ekologii?

Seweryn tylko westchnął i dokładnie wyjaśnił przyjaciółce, dlaczego chemia i biologia są ze sobą związane oraz jak razem przekładają się na ochronę środowiska, chociaż wydawało mu się to oczywiste. Powtórzył między innymi to, co powiedział uczniom na lekcji, ale najwyraźniej przyjaciółka miała wyższe wymagania – albo nie chciała się dać przekonać.

– Nie wiem, ja tego nie kupuję – odpowiedziała niechętnie. – Jesteś pewien, że dobrze będzie się w to pakować?

– Chcę spróbować – powtórzył. Jej dezaprobata wybiła go z rytmu. – Skoro nie każdy odkryje w sobie pasję do chemii to niech chociaż trochę praktycznej wiedzy zostanie w głowach. Już nie pamiętasz, jacy głupi szliśmy w świat po maturze?

– O, wypraszam sobie! Ja ten czas wspominam bardzo dobrze.

Trudno mu było powstrzymać zgrzytanie zębami. Oczywiście, że dobrze wspominała ten czas, bo wtedy kwitł jej związek z Kubą. A potem, po rozstaniu, to Seweryn pocieszał ją i słuchał wszystkich żali, chociaż serce mu pękało. Z trudem powstrzymywał się, by nie powiedzieć czegoś w stylu „ja bym ci tego nie zrobił".

Spacerowali po parku swoją stałą trasą, wiedząc, że to jedna z ostatnich okazji, by było to naprawdę przyjemne. Marzenia o czarującej, śnieżnej zimie, która nada końcówce roku magii, należało porzucić. Laura oczywiście co roku w nie wierzyła, ale Seweryn dobrze wiedział, że skończy się to tak, jak zawsze – pluchą, wszechobecnym błotem i zimnym wiatrem, który wygna ich pizzerii albo do kawiarni. A najpewniej zmusi do zostania w domu i komunikowaniu się tylko przez social media.

W ciszy przestąpił płytką kałużę, pozwalając tematowi zwyczajnie umrzeć.

– A co do wspomnień... Spotkałem Kubę jakiś czas temu – rzucił od niechcenia. – Pod sklepem u mnie na osiedlu.

– A tak, coś wspominał! Podobno nawet pogawędziliście chwilę.

Tym razem Seweryn wkroczył w kałużę całkowitym przypadkiem – zwyczajnie się zagapił.

– Kiedy?

– Och, to musiało być zaraz po tym, jak się widzieliście. Dokładnie nie pamiętam.

Coś w jej tonie kazało mu zapytać:

– Chyba często się spotykacie, co? Skoro nie pamiętasz...

Laura uśmiechnęła się zagadkowo.

– Tak właściwie bardzo często – przyznała. – Jakoś... wpadamy na siebie. No i sporo się nie widzieliśmy, jest wiele tematów do omówienia i...

– Laura, ja widzę, do czego to zmierza.

Przyjaciółka spojrzała na niego ze złością.

– O co ci chodzi? Zazdrosny jesteś?

„Tak. Jak jasna cholera".

– Nie. Po prostu mam dobrą pamięć, ale nie trzeba mieć dziurawej, żeby nie wiedzieć, jak cię potraktował. Nie bez powodu mówi się, by nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki.

– Przemówił specjalista od relacji damsko-męskich... Rozstaliśmy się i już, nie dorabiaj do tego ideologii. Wiedziałam, co robiłam wtedy i wiem, co robię teraz. A od tego czasu naprawdę dużo się zmieniło.

My ✔️Where stories live. Discover now