❝Obiecałeś mi, że będziesz mój. Sprawię, że dotrzymasz słowa.❞
Seweryn miał jedną oś wyznaczającą kierunek jego świata. Jeden nieosiągalny cel, jedno marzenie... jedną miłość: Laurę Skolimowicz. To dla niej poświęcił karierę, dla niej wrócił do znie...
Istniała ograniczona ilość rzeczy, którą człowiek jest w stanie przyjąć i o których pamięta, szczególnie w chorobie – i Seweryn miał okazję boleśnie się o tym przekonać.
Po krótkim uścisku pożegnał się z Kubą, przysięgając sobie w duchu chodzić takimi drogami, by już nigdy na niego nie trafić, i czmychnął do mieszkania. Zatrzasnął drzwi, przebrał się, zażył leki, starając się nie karmić swoich obsesji i nie studiować ulotek, a potem z ulgą położył się do łóżka. Nawet nie pamiętał, kiedy usnął, ale doskonale wiedział, co go obudziło: ostry dzwonek telefonu. Odebrał półprzytomnie, nawet nie patrząc na wyświetlacz.
– Cześć! – głos Mai momentalnie go otrzeźwił. – Jesteś w drodze?
Seweryn potarł twarz i zerknął na zegarek. Z tego wszystkiego zupełnie zapomniał, że był umówiony z Mają. Teraz, kwadrans po czasie i z gorączką, która wzrosła mu od samej chwili rozpoczęcia rozmowy, mógł tylko odmówić, czując się paskudnie.
– Maju, przepraszam... Rozłożyło mnie.
Spodziewał się ciszy w słuchawce, znaczącej więcej niż jakiekolwiek słowa. Taką ciszą raczyła go Laura, gdy w rzadkich chwilach musiał jej odmówić. Spotkała go niespodzianka, której właściwie mógł się spodziewać, bo Maja zaskakiwała go na każdym kroku.
– O rany, słyszę. – Jej głos był szczerze zmartwiony. – Brzmisz, jak ktoś, kto nie jest w stanie zwlec się z łóżka.
– Bo tak jest. Wiem, że powinienem był zadzwonić, ale zasnąłem.
– Całkiem normalne w chorobie, człowiek czasem śpi na stojąco... Obudziłam cię, prawda?
Panika powoli ustępowała uldze i przyjemnemu ciepłu. A przynajmniej przez tę krótką chwilę, nim Seweryna dopadły wyrzuty sumienia, że na pogaduszki z Kubą miał czas, a na wysłanie jednego głupiego SMS-a do Mai już nie.
– Nie ma o czym mówić – odparł i stłumił pokasływanie. Wyschnięte na wiór gardło nie ułatwiało mu komunikacji, a tak dużo chciał powiedzieć.
– Potrzebujesz czegoś?
Nie sądził nawet, że może mu się zrobić jeszcze cieplej.
– Nie, ale dzięki, że pytasz – odpowiedział. – Mam L4 na tydzień. Posiedzę w domu i powinno być dobrze.
– Oby! Hm, to co teraz...
Seweryn niemal widział, jak Maja, swoim zwyczajem, patrzy w przestrzeń, w zamyśleniu przygryzając wargę. Zawsze przybierała taką pozę, gdy nad czymś się zastanawiała, a jemu, nie wiedzieć czemu, bardzo się to podobało. Jakby na horyzoncie szukała rozwiązania problemu – i z reguły je znajdywała.
– Okay, to zrobimy tak – oznajmiła. – Ogarnę te formalności, które nam zostały, prześlę ci do zerknięcia i jak wrócisz, pójdziemy do Artura.
– Nie. – Seweryn nagle poczuł wolę walki. – Jeśli dokończysz projekt, przedstaw go sama. Nie ma na co czekać.
Naraz uśmiechnął się sam do siebie.
– Poza tym chcę, żeby coś po mnie pozostało jeśli umrę.
– Nawet nie mów takich rzeczy! – Kobieta dopiero teraz się zdenerwowała. – Masz wracać do zdrowia, bo bardzo cię potrzebuję. Odpoczywaj i będziemy w kontakcie.
– Jasne. W razie czegokolwiek pisz, chętnie się czymś zajmę. I, Maja...
– Tak?
W słuchawce znów zapadła cisza. Seweryn był pewien, że chciał powiedzieć coś mądrego, coś ciepłego; może podziękować za troskę, a może przyznać, że żałuje, że nie mógł się z nią spotkać. Kilka myśli kołatało mu się po głowie, ale w ostatniej chwili nie wypowiedział żadnej. Wreszcie wyrzucił z siebie coś totalnie absurdalnego:
– Pozdrowienia dla Kimchi i... eee...
– Furrella. – Po drugiej stronie rozległ się śmiech. – Przekażę, miauczące dzięki.
Połączenie zakończył z uśmiechem – niewątpliwie głupim, ale przecież nikt go nie widział, więc co to za różnica.
Nieco później, gdy leżał w łóżku, leniwie przegrzebując internet w poszukiwaniu niczego konkretnego, z marazmu wyrwał go dźwięk przychodzącej wiadomości. Pisała do niego Maja – i wysłała mu jedno zdjęcie. Rudy kot, zwinięty w kłębek na udach, odwracał pyszczek w stronę kamery, jeszcze trochę senny. Nieco dalej, w nogach, stał drugi kot, szary, i też patrzył w kamerę – w pełni rozbudzony i jakby uśmiechnięty.
Kimchi i Furrell również pozdrawiają! – napisała Maja.
Seweryn jeszcze wiele razy wracał do tego zdjęcia, od którego rozpoczęła się ich konwersacja w internecie, równie życzliwa i pełna żartów, jak ta rzeczywista. Patrzył na nie i za każdym razem nie mógł uwierzyć, że dwa zwykłe koty mogą być dla niego takie interesujące.
Telefon od Mai sprawił, że przypomniał sobie o jeszcze jeden rzeczy – arkuszu kalkulacyjnym dla Laury. Chociaż po rozmowie z Kubą czuł do Laury coś dziwnego, nie potrafił jej zostawić samej sobie, szczególnie że obiecał jej wsparcie, a cenił sobie własne słowa. Korzystając z tego, że leki przeciwgorączkowe jeszcze działają i może w miarę jasno myśleć, odświeżył znajomość formuł i przygotował imponujący arkusz do śledzenia pisarskich postępów. Nie był do końca zadowolony z efektu, ale wysłał przyjaciółce link do pliku. O dziwo odpisała mu niemal od razu:
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Laura przez chwilę nie odpisywała, przeglądając arkusz i urządzając go po swojemu.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Seweryn uśmiechnął się gorzko. Laura nazwała go kiedyś cyfrowym dzikusem i czasem w żartach do tego wracała, ale najwyraźniej nie potrafiła lub nie chciała zrozumieć jego punktu widzenia. A tak wiele razy tłumaczył jej, że cyfrowy świat oferuje mu rzeczy, które mogą go zafascynować – po prostu jest ich mniej niż dla innych ludzi. I czasem są to rzeczy dla innych koszmarnie nudne, na przykład formuły i obsługa arkuszy kalkulacyjnych.
Chyba nadal w swoim, ale... no, człowiek z buszu musiał się jakoś zaadaptować. Widzisz, masz materiał na następną książkę!
O dziwo, przyjemnie rozpoczęta rozmowa nagle się urwała. Seweryn jeszcze kilka razy sprawdził, jednak Laura nie odpowiedziała mu już ani słowem – choć wiedział, że widziała jego wiadomość. I chociaż było mu przykro, również dlatego, że przyjaciółka nawet nie zapytała, co u niego, tym razem przyjął to z zaskakującym spokojem.
≓≓≓≓≓
Nie mogę przestać się cieszyć – "My" ma już ponad 200 odsłon! Bardzo dziękuję Wam, że jesteście i poświęcacie swój czas na lekturę tej opowieści 🥰