≓ Rozdział 14 ≒

17 3 14
                                    

Mimo że Seweryn regularnie brał leki, a wyszedł tylko raz, po jedzenie, jego zwolnienie lekarskie ledwo wystarczyło. Dopiero w weekend poczuł się naprawdę lepiej, ale wcześniej starannie dbał o to, by nie poświęcać sobie zbyt wiele uwagi. Nie miał na to czasu, zajęty sprawami wielkiej wagi.

Bo choroba czy nie, nie odpuścił tematu koła ekologicznego. Maja codziennie powtarzała mu, żeby odpoczywał, a on codziennie odpowiadał, że najlepiej odpoczywa przy twórczej pracy i razem z nią, na odległość, szlifował projekt, większy niż oboje myśleli. Nie były to już tylko opcjonalne zajęcia dla dzieciaków – chcieli ekologicznie poruszyć całe miasto, uczniów z rodzicami, dziadków z wnukami, pokazując wszystkim, ile mają do stracenia, a ile do zyskania. Pisali ze sobą prawie całymi dniami, chociaż niekoniecznie na temat, bo gawędzili o wszystkim ze swobodą, którą może dawać tylko internet. Kilka razy nawet rozmawiali przez telefon – Maja zadzwoniła trzy razy, a Seweryn dwa, za każdym razem drżącymi palcami stukając w zieloną słuchawkę.

Cały plan, ogromny, kompleksowy, inspirujący, był gotowy we środę późnym wieczorem, a we czwartek Maja przedstawiła go dyrektorowi. Seweryn siedział jak na szpilkach, z telefonem w ręku, czekając na wieści. Kiedy nadeszło połączenie, odebrał szybciej niż kiedykolwiek.

– No i jak? – zapytał tak pospiesznie, że aż się zakrztusił.

– No...

Wahanie w głosie Mai go zmroziło, ale choć ją ponaglił, nie odpowiedziała – usłyszał za to szybkie kroki i odgłos zamykanych drzwi.

– Wyszłam do toalety, bo jak zacznę krzyczeć, to może nie domyślą się, że to ja – odpowiedziała pospiesznie. – Sew, mamy to!

– Zgodził się?!

– Mało! Powiedział, że to jest genialne! Że my jesteśmy genialni. Tylu komplementów, ilu się dzisiaj nasłuchałam, nie słyszałam chyba przez całe życie. No niesamowite! Aha, Artur powiedział, że masz się u niego pojawić kiedy tylko wyzdrowiejesz, pogratuluje ci osobiście.

– Gratulacje mi niepotrzebne. Niech lepiej sponsorów znajdzie, bo nie wiem, jak my to ogarniemy. – Seweryn zaśmiał się do słuchawki.

Niemal czuł, jak Maja szturchnęła go w bok.

– Nie bądź taki. – Ona też się zaśmiała, szczęśliwa tak, że czuł to nawet na odległość. – Przyjmij gratulacje, bo ci się należą. Też odwaliłeś kawał dobrej roboty.

– Ale to ty jesteś pomysłodawczynią.

– Ale bez ciebie nie ruszyłabym z tym, a przynajmniej nie z taką pompą. A co do funduszy, myślę, że jakoś się znajdą, Artur też o tym pomyślał, twierdzi, że da nam znać. I wiesz, co mi jeszcze powiedział?

– No?

– Że mam na ciebie magiczny wpływ, bo byłeś ostatnią osobą, którą podejrzewałby o zaangażowanie się w taki projekt. Czyli teoria z szeptuchą jednak potwierdzona!

To też był wątpliwy komplement, ale Seweryn nie poczuł się tak dotknięty jak po tym od Laury, gdy przesłał jej arkusz. Teraz zrobiło mu się naprawdę miło.

– Coś w tym jest – odparł, całkiem poważnie.

I właśnie wtedy uświadomił sobie, że w tym jest nie „coś", ale cała prawda. Maja naprawdę miała na niego magiczny wpływ; wpływ, jakiego nie miała Laura. Oczywiście, była dla niego ważna przez całe życie i wiele razy był gotów rzucić dla niej wszystko. Radził się jej, gdy miała czas, by go wysłuchać, sam też doradzał, jak tylko potrafił, a jednak czuł, że tamtej relacji czegoś brakowało. Czegoś, czego miał teraz pod dostatkiem i chciał jeszcze więcej.

My ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz