ROZDZIAŁ 4

5 3 0
                                    

Ten tydzień zleciał mi wyjątkowo szybko. Praca, studia i tak cały czas. W piątkowe popołudnie jak zwykle byłam w pracy. Układałam bukiet, kiedy drzwi się otworzyły i ktoś wszedł. To był Lucas na samą myśl zrobiło mi się gorąco i zimno. Już prawie zapomniałam o tamtej sytuacji.

- Hej poproszę dwie czerwone róże- powiedział

- Hejka pewnie już wybieram

- Tym razem mnie stać- zaśmiał się nerwowo

- Proszę 20 złoty – podałam mu

- Piękne- odpowiedział po czym zapłacił, w mojej głowie znowu zrodziło się pytanie dla kogo ten prezent

- Co robisz wieczorem? – spytał

- Wiesz co spotykam się z Alice- skłamałam

- Na pewno? Wydaje mi się, że ona idzie na randkę z wymarzonym facetem- zaśmiał się

- Skąd wiesz?- spytałam zaskoczona

- Sama mi powiedziałaś

- Kurwa faktycznie tak mi wstyd – moje policzki się zaczerwieniły, jezu mam nadzieję, że mu nie powiedziałam, że to on jest dla mnie najprzystojniejszym facetem na świecie

- Wiem, że się mnie boisz po tym co odjebałem na imprezie ale daj mi kumpelską szanse jak za dawnych lat

Zmieszałam się nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć fakt byliśmy kumplami w podstawówce i gimnazjum ale on się później wyprowadził i kontakt się urwał. Wrócił rok temu i od tamtego momentu gadaliśmy może z cztery razy. Fakt ostatnio często na siebie wpadamy sama nie wiem dlaczego tak jest i szczerze mówiąc nie przeszkadza mi jakoś zbytnio to.

- W naszej starej kryjówce? – powiedziałam uśmiechając się

- O 20 ? – uśmiechnął się

- O 20 wezmę żarcie to co zawsze

Reszta dni dłużyła mi się. Ciałem byłam w pracy a myślami na spotkaniu z Lucasem, co jakiś czas sprowadzały mnie na ziemię wiadomości od Alice, która była w przed randkowym szale.

R: Baw się dobrze i pamiętaj chce znać każdy szczegół J

A: Będziesz pierwsza, która dowie się o wszystkim

R: Trzymam kciuki <3

Wysłałam wiadomość i sama zaczęłam się przygotowywać na moją ,,randkę ''z przyjacielem. Ubrałam zwykłe jeansy i bluzę, zapakowałam do koszyka nasze ulubione chipsy, zrobiłam kanapki oraz wzięłam wodę z cytryną.

- Gdzie wychodzisz? – spytał tata

- Idę do Alice – odpowiedziałam cała w stresie bo zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz kłamię z kim idę się spotkać, gdyby się tylko dowiedzieli, że idę z Hollandem to miałabym karę dożywotnią na wychodzenie z domu i nawet argument, że jestem pełnoletnia nie pomógłby.

Dotarłam do naszej bazy jak byliśmy dziećmi. Jest to nadal moje ulubione miejsce, często tutaj przychodzę i myślę. Położyłam koc na trawię i wypakowałam zawartość koszyka.

- Jak zwykle spóźniony – powiedziałam jak tylko zobaczyłam Lucasa

- Też się cieszę, że cię widzę

- Nie wierzę masz naszą ulubioną grę- krzyknęłam z radości widząc żółte pudełko w jego rękach

Naszą grą był chińczyk najprostsza a najlepsza gra, godzinami graliśmy po szkole.

Lucas usiadł obok mnie otworzył pudełko, rozłożył plansze i pionki i zaczęliśmy grać.

- Wygrałem – krzyknął uradowany

- Jak zawsze – dodałam

- Bo masz za dobre serce i szkoda ci zbić mnie – wymachiwał pionkami przed moim nosem

- Racja

- To co rewanż – zaproponował

- Tak tylko pierwsze cos zjedzmy – powiedziałam i podałam nam kanapki

- Moje ulubione z serem- krzyknął po czym zabraliśmy się za jedzenie, wspominając dawne czasy

- Mogę zadać ci pytanie?- spytałam nieśmiało

- Tak pewnie – odpowiedział pewnie

- Czy ty wiesz ..... czy ty – nie mogłam wypowiedzieć tych słów

- Czy jestem ćpunem? – spytał

- Czy jesteś uzależniony – spytałam

- Widzisz sam nie wiem biorę jak się źle czuje, czyli często – powiedział patrząc w ziemie

- Brałeś dzisiaj? – spytałam jeszcze bardziej nieśmiało

- Od tygodnia jestem czysty- powiedział a mi ulżyło

- Możesz mi coś obiecać?

- Co tylko zechcesz

- Obiecaj mi, że rzucisz to świństwo

- Róża to nie tak jak myślisz

- Na mały paluszek jak za dawnych czasów- uśmiechnęłam się

- Na mały paluszek- powiedział po czym złożył obietnicę

- Rewanż zobaczysz teraz ja wygram – powiedziałam i wzięliśmy się ostro za grę

- WYGRAŁAM !!! – krzyknęłam na całą polanę

- Gratulację – przytulił mnie a ja poczułam dziwne motylki w brzuchu

Nasz moment przerwał telefon, odebrał i zbledł.

Lucas

- Czy ty wiesz ..... czy ty – nie mogła wypowiedzieć tych słów

- Czy jestem ćpunem? – spytałem

- Czy jesteś uzależniony – spytała

- Widzisz sam nie wiem biorę jak się źle czuje, czyli często – powiedziałem patrząc w ziemie, zdając sobie sprawę z tego

- Brałeś dzisiaj? – spytała jeszcze bardziej nieśmiało

- Od tygodnia jestem czysty- powiedziałem przypominając sobie tamtą noc, kiedy odprowadziłem ją do domu i obiecałem sobie, że dla niej przestanę ćpać

- Możesz mi coś obiecać?- powiedziała

- Co tylko zechcesz

- Obiecaj mi, że rzucisz to świństwo

- Róża to nie tak jak myślisz

- Na mały paluszek jak za dawnych czasów- uśmiechnęła się i zaczęliśmy dalej grać

- WYGRAŁAM!!! – krzyknęła szczęśliwa a ja ją mocno przytuliłem, poczułem dziwne motylki z brzuchu i jeszcze większą motywację, żeby skończyć z tym gównem. Nasz moment przerwał telefon.

- Pan Lucas Holland – powiedziała jakaś pani do słuchawki

- Tak to ja słucham

- Pana ojciec nie żyję, przykro mi - zamarłem

- Ale jak to nie żyje – złamał mi się głos

- Wsiadł po pijaku do samochodu, wjechał prosto pod ciężarówkę

- Cholerny pijak

Pobladłem, zrobiło mi się zimno i gorąco a raz.

- Mój tata nie żyje- powiedziałem ze łzami w oczach 

Nie Myśl Co Będzie Jutro Bo Pęknie Ci SerceWhere stories live. Discover now