~ Rozdział 1 ~

938 24 10
                                    

ADELINE
Tydzień później...

Wracałam właśnie od mojego przyjaciela. Pożyczyłam od niego tydzień temu laptop i chciałam mu go oddać osobiście. Był chory, więc przy okazji przyniosłam mu jakieś jedzenie.

Było koło południa. On nie mieszka daleko, więc szybko załatwiłam co miałam załatwić. Wracałam do domu jak zawsze przez park. Dalej szłam spokojnie. Miałam na sobie tą samą bluzkę co wczoraj i czarne legginsy. Na ranieniu miałam małą torbę, w której był mój telefon, portfel, słuchawki i wcześniej jeszcze laptop oraz jedzenie dla przyjaciela.

Nazywał się Max Green miał blond loki, bursztynowe oczy i 18lat. Byłam od niego o rok młodsza. On i Leah to moi najlepsi przyjaciele. Chociaż Leah była zdecydowanie dla mnie bliższa. Maxa znałam od 2 lat, a Leah od dziecka. Dorastałyśmy razem.

Gdy weszłam do domu usłyszałam rozmowę dobiegającą z salonu. Odłożyłam po cichu torbę i ruszyłam w stronę swojego pokoju myśląc, że tata znów zaprosił znajomych. Albo chociaż jednego znajomego. Nasz dom nie był duży. Z przedpokoju wchodziło się do łazienki, mojego pokoju na samym końcu i salono-kuchni z której było przejście do pokoju ojca. Nie mam z nim za dobrego kontaktu. Raczej mu na mnie nie zależy. Nawet tego nie ukrywa. Nie znęca się nade mną, ale jest taki obojętny i oschły. Mamy nie miałam okazji poznać. Zmarła w dniu mojego porodu. Zawsze kiedy pytałam ojca jaka ona była mówił tylko, że była dobra. Więc ja również taka jestem.

Już sięgałam za klamkę od drzwi, gdy mój ojciec się odezwał.

- O, dobrze, że jesteś Adeline. Podejdź tu na chwilę, proszę.

Odwróciłam się w stronę salonu i weszłam do środka. Pod oknem stał jakiś chłopak. Na oko miał 22 lata, może więcej. Tata siedział na kanapie i patrzył na mnie poważnie.

- Dzień dobry - zwróciłam się do nieznanego.

- Adel, ten pan cię kupił. - oznajmił mój ojciec wskazując na niego ręką.

- Jak to kupił?! Sprzedałeś mnie?!

- Nie tym tonem - warknął. - Nie byłaś mi nigdy potrzebna, a Chaos zaoferował mi dziesięć tysięcy za ciebie.

Nawet się nie zawahał mnie oddać jakiemuś obcemu typowi. Spojrzałam na chłopaka. Chaos... Chaos... Coś mi to mówiło. Przyjrzałam mu się dokładniej. Czarne włosy, tatuaże, dość wysoki, brązowe oczy i kolczyk w prawej brwi. I ten jego przerażający uśmiech... Wyglądał jak kryminalista conajmniej. Zaraz... Chaos?! Max mi o nim mówił! Płatny morderca. Policja z jakiegoś powodu nic mu nie może zrobić. To mnie ojciec wpakował.

Spuściłam głowę by uniknąć kontaktu wzrokowego z nim. I przy okazji żeby mnie słońce nie raziło.

Widząc to Chaos powiedział:

- Spokojnie Adel, wiem że jestem onieśmielający, ale nie musisz odwracać wzroku.

Powiedzieć to czy nie? Tak czy nie? Może zabrzmieć wrednie, a nie chcę go zdenerwować w prost. Jeszcze mi życie miłe. Dobra mówię.

- Tato? Mogę zasłonić rolety? Słońce mnie razi po oczach.

To kretynko zmień położenie. Logika level 0.

Mężczyzna przytaknął ruchem głowy. Podeszłam do okna z lekkim uśmiechem i zasłoniłam rolety. Chaos zacisnął mocniej szczękę. Zdenerwowałam go. Zazwyczaj nie robię nikomu na złość, ani nie obrażam nikogo, ale teraz wydaje mi się, że mam dobry powód ku temu. Bo ten palant nie będzie mnie obrażał czy poniżał. Nie ma mowy.

Chciałam odejść od okna, ale czarnowłosy złapał mnie za ramię.

- Masz kurwa kwadrans na spakowanie się i jedziemy. Ani minuty dłużej. - oznajmił zły.

15 minut to zdecydowanie za mało. Nie zdążę zabrać wszystkiego.

- Czas leci, Adeline. Czas leci.

Co on ma zegarek w głowie?! Pobiegłam po torbę i skierowałam się do swojego pokoju. Zaczęłam pakowanie. Kilka koszulek, 2 pary spodni dresowych, kilka innych dołów i piżama złożona z spodenek i koszulki z krótkim rękawem. Wszystko w kolorze niebieskim z granatowym nadrukiem. Jeden zestaw bielizny i..

- 5 minut, Adeline!

No nie! Tylko nie to! Licho z bluzami. Spakowałam 2. Jedna biała, druga oczywiście niebieska. Jeszcze jeden komplet bielizny...

- Koniec czasu Adel! - morderca pojawił się w przedpokoju.

W torbie na szczęście nadal były pieniądze, dokumenty i wszystko inne czego nie wypakowałam. Ledwo udało mi się zamknąć torbę. Nie było czasu szukać walizki. Liczyła się każda minuta czy sekunda.

- Idziemy. - powiedział.

Nie ruszyłam się. Nie chciałam z nim iść. Spakowaną torbę mogłam bym zabrać do Leah. Ona mieszka sama i pewnie by mnie chociaż przenocowała na jakiś czas. Rodzice opłacają jej mieszkanie i rachunki, a ona pracuje na pół etatu i robi zakupy. Pomagałam bym jej.

Przez układanie mojego planu nawet nie zauważyłam kiedy chłopak znalazł się obok mnie. Znów chwycił moje ramię tym razem mocniej i zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia. Próbowałam się wyszarpać, ale był za silny.

- Uspokój się. - warknął tak chłodno i stanowczo, że aż faktycznie się posłuchałam.

Boże... Co ja takiego złego zrobiłam, że mnie na niego skazujesz? Za jakie grzechy? Przecież byłam dobra cały ten czas, więc dlaczego?

- Wsiadaj. - powiedział otwierając drzwi od strony pasażera.

Posłusznie wsiadłam i zapiełam pasy. Czarnowłosy okrążył pojazd i usiadł za kółkiem. Nacisnął gaz i ruszył. Jechaliśmy chyba 200km/h.

- Zwolnij, bo się rozbijemy! - krzyknęłam.

On jednak postanowił mnie zignorować i nie zwolnił, a wręcz przeciwnie - przyspieszył. Nie dużo, ale jednak to zrobił.

Po godzinie byliśmy już na miejscu. Nie mieszkał w willi, ale w średniej wielkości domu. Warto wspomnieć jeszcze o jednym, a mianowicie o tym iż dom ten znajdował się W LESIE. I nie na skraju. Gdybym chciała uciec zgubiła bym się.

- Wysiadaj! - rozmazał mi.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć albo zrobić wyciągną mnie z auta siłą.

- Ej! Czy możesz, proszę, być trochę delikatniejszy? - spytałam gdy prawie się wywróciłam

- Nie - odpowiedział krótko.

Otworzył drzwi wejściowe. Ledwo postawiłam krok, a przede mną staną olbrzymi pies. Zaczął warczeć i szczekać. Po wyglądzie rozpoznałam rasę. Był to bokser.

Świetnie, czyli nie tylko Chaos, ale i jego pies jest agresywny.

Nie ukrywam, że dość mocno się go wystraszyłam. Psa oczywiście. Cofnęła się automatycznie 3 kroki. Gdy chciałam postawić 4 uderzyłam o coś twardego. Odwróciłam się i wtedy zobaczyłam, że to coś o co uderzyłam to była klatka piersiowa chłopaka.

- Uspokój się, nic Ci nie zrobi. - zrobił krótką pauzę - No chyba, że będziesz próbowała uciec albo mu powiem, że ma coś Ci zrobić.

Uśmiechnął się złośliwie i podszedł do swojego pupila by pogłaskać go po głowie. Gdybym miała wybrać między psem a nim, wybór byłby prosty. Obydwu bałam się tak samo, ale jestem w stanie bardziej zaufać zwierzakowi niż psychopacie.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hej! Od razu informuje, że będzie to jedna opowieść w przeciwieństwie do dylogii „Mafia". Nickolas będzie zdecydowanie gorszy niż wasz ukochany Ryan, a główna bohaterka będzie mniej wulgarna.

SprzedanaWhere stories live. Discover now