~Rozdział 11~

626 20 6
                                    

NICOLAS

Wstałem rano z myślą, aby zobaczyć co u mojej Adel. Ubrałem się i skierowałem do pokoju obok, w którym to była moja krucha dziewczynka. Gdy otworzyłem drzwi wydało mi się przez chwilę, że rozchyliła delikatnie powieki.

- Adel, śpisz? - zapytałem stając obok jej łóżka.

Nie odpowiedział na moje pytanie. Zacząłem składać delikatne pocałunki na jej twarzy. Po chwili zeszłem niżej do szyi. Momentalnie się zerwała z miejsca i starała się mnie odepchnąć od siebie. Odsunoąłem się z uśmiechem na twarzy. Najwyraźniej Adeline ma delikatny punkt na szyi.

- I co cię tak cieszy? - zapytała.

- Znalazłem twój czuły punkt - Odpowiedziałem.

- Nie znalazłeś. Po prostu nie miałam zamiaru ci na to pozwolić - zaprzeczyła.

- Ale na twarzy mi już pozwalasz?

- Co? - przetarła skroń od której zacząłem - Całowałeś mnie po twarzy? Czy ty nie możesz dać mi spokojnie spać? Kiedyś się obudzę i się okaże, że mnie zgwałciłeś jak spałam.

No nie za bardzo spodobały mi się te słowa. Jestem potworem, ale przy niej staram się być nieco lepszy. Gdybym faktycznie miał to zrobić, Adel by mi tego nigdy nie wybaczyła, a nie po to staram się panować nad emocjami, żeby ona się nagle zamknęła w sobie.

- Bez przesady. Aż taki zły nie jestem. Przecież bym Ci nic nie zrobił.

Oczywiście mówię tu o gwałcie, którym mogę ją co najwyżej zastraszyć.

- Szczerze, jestem w stanie wątpić w twoje stwierdzenie.

Im dłużej się nad tym zastanawiam tym bardziej sam jestem w stanie wątpić w moją silną wolę. Jednak musiałbym być pijany, zjarany, albo naćpany.

- Przecież nie mówiłem nigdy, że jesteś tu bezpieczna. Tak, zdarzyło mi się trochę przesadzić pod wpływem emocji, ale to co innego.

Co do pierwszego zdania - tak i nie byłem pewien. Tak, nie jest ze mną w 100% bezpieczna gdy się zdenerwuje. Nie byłem pewien czy mówiłem czy nie.

- Chaos-

- Po imieniu.

- Nickolas, daj mi spokój.

Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i podszedłem bliżej dziewczyny.

- Wiesz co? - pochyliłem się do jej ucha - Moje imię w twoim ustach brzmi zajebiście dobrze. Nie mogę się doczekać-

- Wyjdź i nawet nie kończ tego. Nie chcę tego słyszeć - powiedziała głosem pełnym pretensji, złości i lekkiego skrępowania.

Teraz się już zdenerwowałem. Próbowałem być miły, jednak nie potrafiłem się nie wkurwiać gdy ktoś mówił do mnie tak nieprzyjemnym tonem. Uśmiech na mojej twarzy ustąpił miejsca nerwom.

- Nie tym tonem - warknąłem chwytając ją za nadgarstek.

Trzymałem tak mocno, że na pewno będzie z tego siniak. Nie planowałem tego, ale już trudno. Nie umrze od tego. W oczach Adeline pojawił się wyraźny strach i skrucha. I dobrze.

- Puść... Proszę... - była bardzo bliska płaczu.

Zawsze gdy ją widziałem w tym stanie miałem ochotę przytulić dziewczynę. Nienawidziłem tego widoku. Jednak nienawidziłem też takiego zachowania, a jako rasowy skurwiel i psychol, nie mogłem tego tak zostawić.

SprzedanaWhere stories live. Discover now