~ Rozdział 8 ~

713 25 13
                                    

NASZ CHODZĄCY RED FLAG”

Rano obudziłem się z świadomością, że Adeline już dzisiaj będzie znowu ze mną. Cudowne uczucie. Jeszcze lepsze będzie kiedy w końcu ją złapie.

Ubrałem czarne jeansy i tego samego koloru koszulę. Za chuja nie wiem dlaczego akurat to, ale tak wyszło. Zabrałem z szafki mój pistolet i ukryłem go pod marynarką. Jeszcze nigdy nie czułem się tak elegancki jak w tamtym momencie. Godzinę później zadzwonił mój telefon.

- Czego?

- Czekamy na rozkazy, szefie.

- Za 10 minut będę. Czekać na mnie i nic nie robić.

- Tak, szefie.

Rozłączyłem się i wsiadłem do auta. Tak jak powiedziałem, w ciągu 10 minut dojechałem na miejsce. Tam czekało na mnie moich 2 ludzi. Głównie działam sam, ale do niektórych rzeczy ich potrzebuje. Zazwyczaj robią za ochronę domu, a niedługo pewnie przydzielę też ochroniarza Adel. Żeby ją pilnował, bo ja nie wiem co w jej głowie za pomysły się pojawiają gdy mnie w domu nie ma.

- Dzień dobry, szefie.

- Tak tak. Gotowi?

- Tak szefie, jaki jest plan działania?

- Prosty. Namierzamy ją, jedziemy tam, wy pilnujecie żeby nie uciekła, a ja ją zabieram. To wszystko. Z resztą sobie sam poradzę.

- Kiedy zaczynamy?

- Teraz, nie ma co czekać.

- Przyjąłem.

Mężczyzna odszedł sprawdzić lokalizację, a dotarłem do drugiego. Z tym miałem już nieco mniej oficjalne podejście.

- Siema, wszystko gotowe?

- Oczywiście, co mam robić?

- Ty tylko pilnujesz żeby dziewczyna nie uciekła. Resztę zostaw mnie.

- Zrozumiano. Musi być dla szefa ważna.

- Po czym to wnioskujesz?

- Odstawił się szef jak szczur na otwarcie kanałów.

- Tak wyszło, a teraz wsiadaj do auta i czekaj na Enzo.

- Jestem, szefie. Możemy ruszać - o wilku mowa.

Wsiadł na miejsce kierowcy, a ja pasażera. Kiedy każdy już wsiadł odjechaliśmy z piskiem opon. Enzo zawsze lubił szybko jeździć, z resztą jak i ja. Spojrzałem na nawigację. Jest u ciotki. Pewnie znowu coś planują. Będzie trzeba coś zrobić z tą kobietą, bo jeszcze będzie wszystko utrudniać. Nie mówię od razu o zabijaniu jej, ale chociaż postraszyć ją trzeba. I już chyba nawet wiem jak to zrobić.

ADELINE

-

A co jeśli mnie znowu znajdzie?

- Spokojnie, coś wymyślimy.

- Ja nie mogę tam wrócić. Pamiętasz co ci kiedyś mówiłam?

- Pamiętam, dlatego nie pozwolę im zrobić Ci krzywdy. Jeśli twój ojciec się tobą pożądnie nie zaopiekował to ja to zrobię. Nikt tak dobry jak ty nie powinien tak cierpieć.

- Boję się, ciociu.

Usłyszałyśmy pukanie do drzwi, a następnie jak kilka osób wchodzi do domu bez pozwolenia. Gdy zobaczyłam kto to był zamarłam. Mój największy koszmar ubrany na czarno w marynarce, z 2 równie wysokimi i umięśnionymi facetami weszli do środka. Chaos zrobił jakiś gest i jeden z nich zatrzymał się przed drzwiami, a drugi przy wejściu do kuchni. Chłopak uśmiechnął się diabelsko na mój widok i już wiedziałam, że mam przejebane. Rzadko używam takich słów, ale obecnie tylko to, to jedyne odpowiednie określenie do zaistniałej sytuacji.

SprzedanaWhere stories live. Discover now