~ Rozdział 4 ~

804 20 7
                                    

Obudziłam się w piwnicy. Było mi zimno. Powoli wstałam i ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam na klamkę, a drewno odpuściło. Najwidoczniej zapomniał zamknąć za sobą. Wyszłam powoli z tej ciemnicy. Korytarz i salon były puste. Nigdzie go nie było. Mogłam uciec. Jednak coś mi tu nie pasowało. Było podejrzanie cicho. Mimo to postanowiłam nie czekać dłużej i zaryzykować. Druga szansa mogłaby się nie trafić. Wybiegłam w brudnych ubraniach i ruszyłam przed siebie. Drzwi wejściowe również ustąpiły. Stawiałam coraz szybsze kroki biegając po lesie. Byle by jak najdalej od niego.

Miałam na sobie jedynie skarpety, ponieważ nawet nie pomyślałam o zabraniu czegokolwiek. Nawet butów. Myślałam tylko o szczęściu jakie mnie spotkało. To było cudowne uczucie. Nie wiedziałam gdzie biegnę, gdzie dokładnie jestem ani co dalej. Wiedziałam natomiast jedno.

Jestem wolna!

Zaczęłam dostrzegać światło przebijające się przez drzewa. Jeszcze trochę i był koniec lasu. Nogi, a właściwie to stopy bolały mnie od biegania w samych skarpetkach po gałęziach, kamykach, korzeniach, szyszkach itd. Ignorowałam ten ból. Nie to było najważniejsze w tamtym momencie. Wtedy najważniejsza była moja wolność. Po chwili byłam już przy drodze. Zatrzymałam się i czekałam aż ktoś będzie tędy jechać. Na pierwszy samochód nie czekałam długo. Niestety nie zatrzymał się. Zaczęłam się bać, że Chaos biegł za mną i zaraz mnie dogoni. A potem nawet nie chce myśleć co by mi zrobił.

Moje myśli przerwał samochód, który właśnie się zatrzymał obok mnie. Kierowcą był starszy pan. Wyglądał na około 70 lat.

- W czymś panience pomóc? Co panienka robi tu sama w brudnych ubraniach? - zapytał ciepłym głosem - potrzebujesz pomocy?

- T-tak, czy mógł by mnie pan gdzieś podwieźć? Bardzo bym prosiła.

- Oczywiście, wsiadaj.

- Naprawdę dziękuję Panu.

Wsiadłam na miejsce z tyłu i podałam facetowi adres mojego dawnego znajomego. Nie mieliśmy kontaktu już 2 lata, ale miałam nadzieję, że jeszcze mnie pozna.

Po godzinie byłam już na miejscu. Podziękowałam kierowcy jeszcze raz i zapukałam do drzwi. Otworzył mi średniego wzrostu blondyn z czekoladowymi oczami. Widocznie się zdziwił gdy mnie zobaczył.

- Adeline?

- Hej, to ja.

- Jak ja dawno cię nie widziałem.

- Wiem, to już 2 lata. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale miałam nowy telefon, bo tamten się popsuł, a nie pamiętam twojego numeru.

Chłopak mnie przytulił co Odwzajemniłam oczywiście. Po kilku sekundach puścił mnie przyjrzał mi się uważnie.

- Czemu tak wyglądasz? Coś się stało? Gdzie twoje buty.

- Em... Czy mogłam bym wejść?

- Oczywiście, wejdź - zrobił mi przejście w drzwiach i zaprosił do środka gestem ręki.

NICOLAS

W telewizji leciał jakiś słaby film, kiedy nagle mój telefon zadzwonił. To był ten sam człowiek, który znalazł informacje na temat Adel.

- No, co chcesz? - spytałem.

- Spytać jak tam u przyjaciela.

- Dobrze.

- Porwałeś tą dziewczynę, tą co miałem ją ostatnio znaleźć. Mam rację?

- Tak dokładniej to kupiłem.

- I gdzie ona teraz jest?

- Uciekła jakieś 3 godziny temu.

- Co?! A ty gdzie jesteś?

- Siedzę i oglądałam jakiś film.

- CO KURWA?! Chczesz mi powiedzieć, że ta laska Ci uciekła, a ty zamiast jej szukać, żeby na psy nie poszła to siedzisz sobie na dupie w ciepłym salonie i jak gdyby nigdy nic, oglądasz film?!

- No tak.

- Jesteś jebniętym idiotą. Błagam powiedz mi, że chociaż wysłałeś do niej kogoś z twoich ludzi.

- Oczywiście, że wysłałem. - warknąłem - Nie nazywaj mnie kurwa idiotą. Moi ludzie już ją śledzą i w razie potrzeby podejmą odpowiednie działania. Na razie niech sobie myśli, że udało jej się uciec. Że już mnie nie zobaczy. Niech myśli, że jest bezpieczna. Niech myśli, że wcale nie zostawiłem specjalnie drzwi otwartych, wyłączyłem alarm i kazałem się ukryć ochronie, a potem ją śledzić. Niech się nacieszy, a potem błaga o litość.

- Jesteś pierdolonym psycholem. I znasz każdy jej najmniejszy ruch? Wiesz co teraz robi? 

- Wiem, oczywiście, że wiem. A to z kim się zadajesz wiesz już od dawna.

- Współczuje tej dziewczynie. Coś się już działo?

- Jakiś chłopak z nią rozmawiał i przytulił.

- Co z nim?

- Kazałem udarzyć w twarz i złamać ręce w 3 miejscach po jednej i po drugiej stronie. Ona jest moja i nikt kurwa inny nie ma prawa do niej mówić, a tym bardziej jej dotykać. Jej uśmiech jest zarezerwowany tylko dla mnie.

- Bez urazy, ale znając twój charakter to raczej prawdziwego uśmiechu u niej jeszcze długo nie zobaczysz.

- Wiem, ale i tak jak na mnie to jestem bardzo łaskawy.

- Ta? Dlaczego tak myślisz?

- Dałem jej swoje ubrania i śpi w innym pokoju.

- Nieźle, a może ona cokolwiek jeść w ogóle?

- Za kogo ty mnie masz? Aż taki zły nie jestem. Osobiście pilnuje, żeby jadła conajmniej 2 posiłki dziennie.

- I jak Ci to idzie?

- Myślę, że dobrze. Co prawda nie je całych posiłków i zazwyczaj połowe dostaje pies, ale je.

- To przez stres - odpowiedział - tylko nie wmuszaj jej tego jedzenia, bo to się skończy źle.

Wywróciłem oczami. Nie będzie mi kurwa mówił co mogę robić, a co nie. Nie jego interes.

- Wiem, dobra kończę.

- Pa.

- Mhm, pa.

I następnie sie rozłączyłem. Moi ludzie zrobią swoje gdy chłopak zostanie sam. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę zdjęcie nieprzytomnego blondyna.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejkaaa! 💕 Miło was tu widzieć. Nick psychopata w akcji! 🧑🏻🔪

SprzedanaWhere stories live. Discover now