Rozdział 26 1.2

1.4K 54 2
                                    

Listopad 2022, Warszawa

- Spakowana?

- Tak. - Uśmiechnęłam się do chłopaka trzymając w rękach czarną bluzę.

- To moje? - Wskazał palcem na przedmiot.

- Może. - Schowałam ubranie za plecy robiąc przy tym niewinną minę w stronę szatyna.

- Tam będzie milion stopni, nie potrzebujesz bluzy. Zwłaszcza mojej. - Zauważył.

- Tylko jedną, proszę.

- Niech będzie. - Jęknął po chwili, na co odpowiedziałam szerokim uśmiechem.

Wrzuciłam ubranie do czarnej torby leżącej na ziemi w naszej sypialni i podeszłam do Nicoli.

- Trochę się boję, nie leciałam nigdy samolotem.

- To nic takiego. - Wzruszył ramionami i założył mi kosmyk włosów za ucho.

- Mam nadzieję. - Mruknęłam bardziej do siebie niż chłopaka.

- Nie masz się czego bać, będziesz cały czas ze mną. -Uśmiechnął się delikatnie.

- Podejrzanie miły jesteś. - Zmrużyłam oczy.

- Mogę Cię powyzywać, jeśli poprawi Ci to humor. - Powiedział z poważną miną.

- Narazie nie trzeba. - Machnęłam ręką.

- Zadzwonię do chłopaków, że zaraz wychodzimy. - Dał mi całusa w usta i wyszedł z pokoju.

Po odejściu Patryka wyobrażałam siebie w różnych miejscach, najczęściej dwa metry pod ziemią, ale na pewno nie tu, gdzie właśnie jestem.

Moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni zaledwie w parę miesięcy, a to za sprawą Nicoli, którego przecież wręcz nienawidziłam na początku znajomości. Teraz, kiedy dowiedziałam się o nim więcej, odkąd opowiedział mi swoją historię, mogę inaczej na niego patrzeć i choć pewnie nigdy do końca nie zapomnę wszystkich przykrych chwil, cieszę się, że narazie wszystko dobrze się układa. Nie kłócimy się już tak, jak kiedyś, chociaż zdarzają nam się gorsze dni, a Nicola naprawdę stara się zmienić. Przestał imprezować z Dawidem, który próbował zrobić mi krzywdę, co za tym idzie nie bierze tego białego gówna, które było obecne na każdej jego imprezie. Nie minęło wiele czasu odkąd postanowił z tym skończyć, ale dla mnie liczył się każdy dzień, zwłaszcza, że potrafili spotykać się nawet w środku tygodnia między treningami Zalewskiego.

Dzisiaj wylatujemy na mundial do Kataru. Pierwszy Nicoli. Nie ukrywam, że jestem z niego dumna, że może tego doświadczyć w tak młodym wieku, że może spełnić marzenia i robić to, co naprawdę kocha.

Nie mogę uwierzyć, że lecę z nim i będę mogła go wspierać. Jeszcze miesiąc temu nie chciałam słyszeć o żadnej wspólnej podróży, a teraz stałam spakowana i gotowa do wyjścia na lotnisko.

- Chłopaki będą czekać na lotnisku, więc możemy już wychodzić bo pewnie jeszcze będziemy stać w korku. - Oznajmił Nicola, który po rozmowie telefonicznej wrócił do sypialni.

- Ubiorę tylko kurtkę i buty, a Ty możesz wziąć moją walizkę. - Podsunęłam mu bagaż pod nogi.

- Spakowałaś tam pół domu? - Jęknął podnosząc przedmiot.

- Nie, cały. - Uśmiechnęłam się. - Niewiadomo, co mi się przyda.

- Baby...

- Mówiłeś coś?

- Że Cię kocham. - Mruknął i wyszedł z pokoju.

Pokręciłam lekko głową i podążyłam za chłopakiem.

Za trzy godziny nasz lot do Kataru. Dalej nie mogę w to uwierzyć.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiWhere stories live. Discover now