Część 61

173 49 3
                                    


Alex

Ulice Edenu wypełniły się mieszkańcami, którzy w dobrych nastrojach zmierzali na plac główny, aby uczcić zakończenie edukacji nowego pokolenia. Ludzie nadal nam się przyglądali, ale niektórzy postanowili podejść i się przywitać. Byli mili i gościnni, ale zakładam, że kierowała nimi także zwykła, ludzka ciekawość. Carter widząc, że jestem nieco przytłoczona, przejął całkowicie inicjatywę podczas rozmów. Był grzeczny, ale powściągliwy. Byłam mu wdzięczna za to. Nie wiem, czy chciałabym wszystkim opowiadać, jak dokładnie wyglądała nasza droga do tego miejsca. Do miejsca, gdzie nadszedł czas radości i zabawy.

Wkrótce podeszła do nas Grace, która na powitanie przytuliła mnie mocno do siebie. Była zaskoczona taką otwartością, co od razu zauważyła.

– Przepraszam za śmiałość, ale taka już jestem. Jak mnie lepiej poznasz, przestanie ci to przeszkadzać.

– Nie gniewam się, naprawdę.

– To dobrze. Nie chcę zrazić nowych już na samym początku. I jak wam się podoba ta nasza fiesta?

– Jest...tłoczno – odpowiada Carter, po czym puszcza mi oczko.

– To radosny moment. Mamy w tym roku czternastu absolwentów. W nich cała nadzieja.

– Nadzieja? – pytam zaciekawiona.

– To fizycy, inżynierowie. Są potrzebni światu.

– Co to znaczy? – dopytuje tym razem Carter.

– Świat to nie tylko Eden i już niedługo będzie borykać się z cholernie poważnymi problemami.

– Jest coś gorszego od wojen i zarazy?

– O tak. Prawdziwa, globalna katastrofa – mówi z powagą, a gdy widzi chyba przerażenie w moich oczach od razu postanawia wytłumaczyć. – Nasi przodkowie osiągnęli szczyt możliwości technicznych, ale przyszedł rozłam i zapanował chaos. Jednak pozostało po nich coś, co muszą naprawić kolejne pokolenia.

– A mianowicie?

– Elektrownie jądrowe. Zostały tymczasowo zneutralizowane, ale nie będzie to trwało wiecznie. Dlatego potrzebujemy specjalistów, którzy zapanują nad wyciekami. Zbudują nowe sarkofagi. Inaczej wszystko co żyje...wszystko przepadnie. Nawet najwyższe mury Edenu nie uchronią nas od śmierci. I to paskudnej śmierci.

– Czytałam o elektrowniach i promieniowaniu – mówię, na co Grace przytakuje.

– Nie możemy do tego dopuścić.

– I absolwenci będą nad tym pracować? – pyta Carter. – Poradzą sobie sami?

– Nie sami...

– To znaczy?

– Może zostawmy ten przykry temat na później, dzisiaj jest czas, aby świętować. Przy okazji poznacie mieszkańców i zobaczycie, że jest tutaj całkiem znośnie – oznajmia już z większym humorem.

– Alex? – Patrzę na Cartera, który lekko przechyla głowę w moją stronę. – Zostaniesz z Grace? Poszukam Sadara. Widzę, że rozdają tutaj piwo i martwię się, że wypił już zbyt dużo.

– Dobrze, o mnie się nie martw. Poszukaj go, zanim narobi sobie problemów.

– A może lepiej chodźmy razem...

– Daj spokój, zostanę z Grace.

– Na pewno?

– Na pewno. – Carter przez chwilę tylko patrzy na mnie, jakby nie był pewien czy może mnie zostawić samą. Wtedy zwracam się do Grace. – Czy zostaniesz ze mną, zanim Carter wróci?

UKRYTA  TOŻSAMOŚĆ - Eden#1 - Zakończona!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz