Część 74

178 52 10
                                    


Sadar

Nie chciałem zostawiać samej Alex, ale nie miałem innego wyjścia. Musiałem dorwać jeszcze raz Rebekę i znów z nią porozmawiać. Tym razem wiem, co muszę powiedzieć. Czas wyłożyć karty na stół i ukazać jej prawdziwą twarz Noah White'a. Carter zaprzeczał, że go zabił, ale to i tak nic nie dało. Nadal chcą go wyrzuć. Dlatego postanowiłem wytłumaczyć jego zbrodnię. To jego jedyna szansa.

Czekam przed gmachem, który służy za sąd w Edenie. Jak tylko skończą ustalać co zrobią z Carterem, zmuszę panią burmistrz, aby mnie wysłuchała.

I faktycznie, wkrótce otwierają się drzwi i zaczynają wychodzić z budynku starsi mieszkańcy Edenu. Jak zgaduję to ta cała rada miasta, która decyduje o losie zbrodniarzy. Ostatnia wychodzi Rebeka w towarzystwie młodej kobiety. Rozmawiają o czym, a gdy staję im na drodze, Rebeka ciężko wzdycha na mój widok.

– Za mną długie obrady, proszę nie teraz.

– Jaki jest wyrok?

– Panie Sadarze...

– Winny tak? Kiedy go wyrzucacie? Jutro? A może jeszcze dzisiaj?

Rebeka znów ciężko nabiera powietrza, po czym prosi kobietę jej towarzyszącą, aby zostawiła nas samy. Następnie zaprasza mnie do środka gmachu. Tam nikogo już nie ma, jesteśmy sami.

– Jutro o świcie zostanie wydalony z Edenu. Tak musi być, nie zmienię tego.

– To była obrona własna.

– O czym pan mówi? – pyta, choć w jej głośnie wyczuwam zmęczenie tym tematem.

– Noah White był gwałcicielem i mordercą. Carter słyszał, jak przyznaje się do swoich zbrodni Clarkowi, który jak pani powiedziała stracił życie w splocie nieszczęśliwych wydarzeń. Komendant wiedział, że Carter mu zagraża i chciał się go pozbyć. Jednak zadarł z byłym pięściarzem, który proszę mi uwierzyć, miał talent w kopaniu czyichś tyłków. Tak, Carter przyczynił się do śmierci Noah, ale musiał się bronić.

– Więc czemu kłamał? Czemu nie powiedział prawdy? – pyta, ale tak naprawdę nie daje mi odpowiedzieć, ponieważ szybko kontynuuje swoją wypowiedź. – Myślę, że zdesperowany chwyta się brzytwy. Nie ma żadnych dowodów, potwierdzających waszą wersję. Noah był od lat szanowanym mieszkańcem Edenu, nigdy nie było na niego skarg, a teraz słyszę, że był gwałcicielem i mordercą?

– Drapieżnicy potrafią się ukrywać. Ale to nie znaczy, że na swoim koncie nie mają ofiar.

– Nie zmienię wyroku, nie mogę tak po prostu uwierzyć na słowo. Oczerniacie człowieka, który już nie może się wypowiedzieć. Nie masz żadnych dowodów, więc na jakiej podstawie miałabym ułaskawić Cartera? Bo jest twoim przyjacielem? Bo Alex jest w nim zakochana? Postaw się na moim miejscu. Czy nie widzisz, że mam związane ręce?

– Rebeko...

– Nie mogę nic zrobić. Jutro rano Carter opuści Eden.

– A jeśli udowodnię, że Noah był parszywym gnojem?

– Nie wiem Sadar, nadal na Carterze cięży zarzut zabójstwa.

– W obronie własnej, to chyba się liczy prawda? To zmienia wiele...

– A jeśli to nie była obrona własna, tylko wyrok? Sam powiedziałeś, że Carter był przekonany o winie Noah. To nadal zabójstwo Sadar. To nadal powód, aby wyrzucić go z Edenu. Na tym kończę. Przykro mi, że tak się to wszystko potoczyło.

Rebeka bez czekania na moją odpowiedź, pewnym i szybkim krokiem wychodzi z budynku, zostawiając mnie samego z milionem myśli w głowie. To nie może być koniec, nie pozwolę na to.

UKRYTA  TOŻSAMOŚĆ - Eden#1 - Zakończona!Where stories live. Discover now