17.

75 4 4
                                    

Od ich powrotu mijał już tydzień, a wezwanie od Księcia nadal nie nadeszło. Jego też nie widziała.

O ile było to dla niej ulgą, gdyż zamiast uważać na każdy krok i słowo zarówno swoje jak i Księcia, mogła przez chwilę odetchnąć - on nadal był w posiadaniu jej sztyletu.

Może wcale nie miał zamiaru jej go oddać, może znudzony Książę trzymał ją w napięciu dla zabawy, a potem chwalił się tym swoim błękitno krwistym koleżkom? Może uważał sztylet za swoiste trofeum?

- Ależ dziewczęta, przechodzimy z nóżki na nóżkę leciutko jak kropelki rosy opadające na płatek kwiatu, a nie jak tabun koni!

Faye westchnęła ze znużeniem i ukłoniła się Bri, z którą była w parze. Następnie podała jej dłoń i po raz trzeci tego dnia skocznym krokiem zaczęły przemierzać dookoła salę balową - tak samo jak reszta dziewcząt, które jako dwórki Księżniczki Rhii wraz z nią otwierać miały Zimowy Bal jednym z trzech tradycyjnych tańców Nadavy.

Choć do balu zostały jeszcze dwa miesiące Tancmistrz Gregori w obawie by którakolwiek z dziewcząt nie splamiła jego nieskazitelnej reputacji miał wyciskać z nich siódme poty przez dwie godziny dwa razy w tygodniu, aż do balu.

Dzisiejszą lekcję, która była pierwszą lekcją przygotowującą do wielkiego otwarcia balu nadzorowała również Królowa Soria, która raz po raz szeptała Tancmistrzowi na ucho swoje uwagi. Jeśli nic nie zmieni się względem lat poprzednich miała pojawić się jeszcze przynajmniej kilka razy. W tym roku bal otwierać miała Zamieć - najszybszy i najweselszy z oficjalnych tańców. Zarazem był też najtrudniejszy - ze względu na swoje tempo i ilość figur.

- Ach, już nie mogę się doczekać balu! Zeszłoroczny był taki magiczny! A w tym roku weźmie w nim udział Książę Kieran! To na pewno będzie najbardziej niezapomniana noc naszego życia! - wzdychała Dalia.

Aida przytaknęła jej energicznie.

- Wieczorami tak marzę o pięknej sukni, która będzie płynąć przy każdym kroku, a przystojny Lord, albo sam Książę weźmie mnie w ramiona i...

- Nadepnie mu panienka na palce, jeśli się panienka nie skupi - odparł Tancmistrz z niezadowoleniem kręcąc głową, po czym przeszedł do kolejnej pary dziewcząt.

Faye wymieniła rozbawione spojrzenia z Bri i obie zachichotały.

- Nie chcę wiedzieć, co będzie się działo kiedy nasz Książę w końcu którąś wybierze - stwierdziła jej przyjaciółka.

Z jej włosów już dawno powysuwały się wsuwki - elegancki koczek, w który zwyczajnie spinała swoje grube włosy osunął jej się na szyję.

- Przerzucą się na Adriena. To równie łakomy kąsek - odparła, gdy zostały zmuszone by się zatrzymać ponieważ Marcella zaczęła narzekać na ból w kostce.

- Ach tak? - Bri sugestywnie uniosła do góry brew.

- Miałam na myśli jego pozycję.

- Nie byłoby przecież w tym nic złego gdybyś nie miała, Faye.

- Wiem. Ale wiesz też, że nie mogę się rozpraszać. Muszę być oddana służbie Księżniczce.

Przyjaciółka spojrzała na nią znacząco.

Prawda i kłamstwo. Miłosne uniesienia nie były jej zakazane, a Księżniczka nie zatrzymywałaby jej gdyby kiedyś zdecydowała się założyć rodzinę.

Faye uniosła spódnicę swojej prostej sukni by ciaśniej zasznurować but. Pochwyciła też zbolałe spojrzenie Rhii, która choć sama lekcji tańca nie potrzebowała gdyż taniec ten znała perfekcyjnie, dotrzymywała towarzystwa Levannie, która choć była urocza i pełna wdzięku zdawała się mieć dwie lewe nogi.

Nadworna ObrończyniWhere stories live. Discover now