Rozdział 20

14.9K 544 35
                                    

GABRIEL 

– Dlaczego nie? Wyglądam seksownie we wszystkim. Wygrałem konkurs na najbardziej smakowity kąsek.

Bachor odpycha mnie, kiedy próbuję się do niej zbliżyć.

– Ale z ciebie...

– Przecież widzę, jak leci ci ślinka ma mój widok.

– Idiota - dokańcza, jakby wcale mnie nie słyszała. 

Trącam palcem kolczyk zdobiący jej ucho. Srebrny w kształcie węża ułożonego w literę S. S jak Stella. Ale z wężem też nieźle trafiła, czasami potrafi pluć jadem i syczeć.

– A jak ty się dziś czujesz? – pytam.

Jej czoło przecina zmarszczka.

– To znaczy?

– Wczoraj przy śniadaniu rozbolała cię głowa. Zniknęłaś i już nie wróciłaś.

Aha, zaczyna szarpać za kwiat przyszyty do jej białej, ciągnącej się do ziemi sukienki. Bez problemu rozpoznaję ten ruch. Już wielokrotnie obserwowałem u niej ten nerwowy nawyk.

– A tak. Wszystko gra. Nie przejmuj się. Czasami mi się to zdarza – mamrocze.

– Migrena?

Biedna materiałowa różyczka w jej palcach zostaje niemal oderwana od ramiączka, kiedy Stella dalej się nad nią znęca. Jej zachowanie tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że tam wcale nie poszło o żaden ból głowy.

Po pierwsze nikt tak nie reaguje na zwykły ból głowy, a po drugie ta dziewczyna w ogóle nie umie kłamać. Wcale. Przy śniadaniu jej odwaliło. Tylko dlaczego?

– Coś w tym stylu.

Zduszam w sobie chęć prychnięcia. Jeśli będę wrednym kutasem, raczej nie namówię jej, by wyznała mi dlaczego wiała z jadalni, jakby goniło ją stado krwiożerczych upiorów.

– Martwiłem się o ciebie. Wydawałaś się taka...

– Jaka?

Owijam sobie jej kucyk wokół dłoni.

Znowu nachodzi mnie ochota, żeby zrujnować to jej gładkie, eleganckie uczesanie. Ma takie piękne włosy. Nieujarzmione, dzikie. Zupełnie niepasujące do jej charakteru idealnie grzecznej dziewczynki. Spinanie nich powinno być karalne.

– Nie wiem może... – Zastanawiam się przez sekundę. – Bezbronna?

Niestety moment później okazuje się, że tego jednego słowa nie należało mówić głośno. Przez niego Stella eksploduje jak miniaturowy wulkan.

– Nie jestem bezbronna. – Odsuwa się ode mnie, piorunując mnie wzrokiem. – Nie mów tak do mnie. Wymyślaj mi setkę głupich pseudonimów, jeśli cię to bawi, proszę bardzo, ale zapamiętaj jedno. Nie jestem ani bezbronna, ani słaba, ani...

– Uspokój się. – Unoszę obronnie ręce, zanim za bardzo się nakręci. – Nie próbowałem cię obrazić. Chciałem tylko powiedzieć, że czasami mogę być wielkim kutasem...

– Często – poprawia.

– Dobrze, często. – Wzdycham. – Ale jeśli coś się u ciebie dzieje i chciałabyś po prostu pogadać albo jeśli potrzebujesz czegoś innego... czegokolwiek, to jestem. Zawsze jestem, pamiętaj.

Błękitne tęczówki łagodnieją odrobinę, a Stella pociera ramiona, jakby nagle zmarzła.

Mój instynkt od początku ostrzegał mnie, że ten bachor będzie ładnym pudłem pełnym cholernych kłopotów.

I powinienem trzymać się od niej z daleka. Dla swojego dobra, a przede wszystkim dla niej. Stella ewidentnie ma jakiś tajemniczy problem.

A ja mam ich jeszcze więcej.

– Ja... – Rozgląda się wokół. – Dziękuję.

– Zaskoczyłem cię?

Potakuje i uśmiecha się nieśmiało.

Mógłbym ją zaskoczyć w jeszcze kilka innych, o wiele bardziej przyjemnych sposobów.

Tak. I to by było na tyle, co do podjętego pół minuty temu postanowienia, żeby dać sobie z nią spokój.

– Nie przypominasz dziś tego siebie, z którym miałam do czynienia do tej pory – mówi. – Taki podobasz mi się bardziej.

Coś we mnie zbyt mocno skupia się na tych słowach.

– Przebrany za ciastko i wygłaszający mdłe teksty?

– Może. – W jej tonie wybrzmiewa szczypta prowokacji. – Lepiej szybko zrób coś, co mnie wkurzy.

– Dobra.

Trach. I jednym ruchem ściągam frotkę z jej włosów. Ciemne loki opadają kaskadą na jej plecy, a ja zaczepiam swoją zdobycz obok poprzedniej.

– No chyba żartujesz. Oddawaj. – Wyciąga palce, oczekując zwrotu gumki.

– Nic z tego, jeszcze trochę i będę miał kolekcję twoich śmiesznych, kolorowych frotek. – Daję jej pstryczka w zmarszczony nos. – Jeśli tak bardzo ci zależy, możemy dokonać wymiany. Zamiast frotek wolałbym kolekcjonować inne części twojej garderoby, na przykład... – Moje spojrzenie przesuwa się na jej piersi, seksownie odznaczające się pod letnią sukienką.

– Żegnam.

– Na pewno? – Śmiech bulgocze mi w gardle. – Nie wyglądasz, jakbyś chciała się ze mną rozstawać.

 Nie odpowiada. A przynajmniej nie zrozumiale. Wydaje za to z siebie taki dźwięk... Coś między skrzekiem żaby, a warczeniem psa, a późnej odchodzi.

No  przecież sama prosiła, żebym ją wkurzył... 

*****

I jak się czyta? Widać, że Stella i Gabriel za sobą szaleją, nie? 💖

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneWhere stories live. Discover now